sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 15

Sezon reprezentacyjny dobigł końca, był on udany, zakfalikowaliśmy się na IO, tak jak to było w założeniach.  muszę przyznać że Bartek jest niesamowity, od naszego pogodzenia mineło sporo czasu, może nie widzieliśmy się za często ale codziennie rozmawialiśmy a to przez telefon a to przez skeypa. Teraz wiem że mu na mnie zależy ale mnie na nim też.
#Perspektywa Marty
-Justyś zadzwoń po Bartka, mam pomysł! A ja pójde zadzwonić do Bartmana
-No ok, ale po co? Zrobię to za chwilke tylko wezme prysznic okk?  Coś tym razem wymyśliła?
-Dowiesz się w swoim czasie. A teraz idę zadzwonić.
Poszłam do salonu i zadzwoniłam.
-Hej Kochanie
-Hej słonko, co tam?
-No wiesz jakoś leci ale dzwonie do ciebie bo mam pewną sprawe
-Już się boje
-Nie masz czego. Możesz do nas wpaść, tylko teraz?
-No dobra zaraz będe tylko pożegnam się z Bartkiem
-Niee nie rób tego, dobrze że jesteście razem, weź go ze sobą.
-To już ja ci nie wystarczam?! -zapytał z wyrzutem a później zaczął się śmiać
-Przecież wiesz że nie, muszę sobie drugiego mężczyzne znaleźć i chyba wypadło na niego. - tym razem to ja się zaczełam śmiać.
-Oj nie,  tak nie może być! Chyba zapomniałaś jak ci ze mną dobrze i jak tylko przyjdę to ci przypomne!
-Oj panie Bartman to brzmi jak groźba - udałam przerażoną, ale nie wytrzymałam długo i zaczełam się smiać.
-Bo nią jest! Kończe już pa! Zaraz będe
-Do zobacznia
Justyna zdązyła się już umuć. Miała zadzonić do Bartka ale ktoś zapukał do drzwi, tam stali oni. Zibi podszedł do mnie i zaczął całować, po chwili się od siebie oderwaliśmy i zapytał
-Tak źle ci ze mną?
-Przecież wiesz że cie kocham
-No wiem, ja ciebie też....
 Justyna z Bartkiem zaczeli nam bić brawo.
-A wy co? Nie macie co robić? - zapytałam się i zaczełam śmiać.
-Jak widać nie... wejdźdźcie do salonu, a ty Martuś musisz nam powiedzieć o co ci chodzi!
Usiedliśmy w salonie, Justyna z Bartkiem na sofie a ja na fotelu na kolazach u Zibiego bo stwierdził że tak mi będzie wygodniej.
-A więc chodzi o to że wy macie teraz wolne przed sezonem klubowym my też mamy jeszcze  więc może gdzieś pojedziemy na "wakacje"?
-Świetny pomysł! - równo stwierdził Bartek z Zibim
-To gdzie lecimy? Chorwacja? Włochy? Stany? Brazylia?
-Bartek ale pamiętaj że ja z Martą nie mamy pieniędzy na takie podróże....
-No co wy? Nie przejmujcie się pieniędzmi! My stawiamy. No nie Zibi?
-Głupie pytanie! No oczywiście dla naszych księżniczek wszystko, dla nas to nie problem!
-Wiemy o tym, ale nie chcemy was wykorzystywać.... Nasze morze jest piękne..... nie zawsze ale jednak
-no to postanowione! Jedziemy za granice. Bartek to gdzie? Chyba Włochy cnie?
-Jestem za! To bardzo dobry pomysł.
Teraz wakcje już planowali razem, my poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy kolacje. Sporo musiałyśmy tego przygotować. Postanowiłyśmy zrobić sałatke porową. Ona jest pyszna! Po 15 minutach przyszłyśmy do chłopaków, zaczeli nam opowiadać o tym co zaplanowali i powiedzieli że lecimy już w sobote.... a dziś był czwartek czyli mamy mało czasu..... Bardzo się ciesze na ten wyjazd. Bartek ze Zbyszkiem zostali u nas na noc. On jest cudowny, kocham go i nie wiem co bym zrobiła bez niego...
Te dwa dni w sumie jeden zleciały nam na zakupach, pakowaniu się. Ja kupiłam sobie dwa stroje kompielowe, dwie sukienki, sandałki, spodenki i chyba trzy koszulki, Justyna kupiła trzy sukienki, buty, spódniczke, dwa stroje i koszulke. A kto za to zapłacił?! No oczywiście że Bartek ze Zbyszkiem, stwierdzili że my mamy zatrzymać pieniądze na ważniejsze rzeczy... Co jak co ale to są wariaty.
Nie wiem kiedy to wszystko zleciało.
#Perspektywa Justyny
Po trzech godzinach lotu byliśmy na miejscu. Zadzwoniliśmy po taksówke i pojechaliśmy do hotelu, muszę przyznać że był cudowny, razem z Martą byłyśmy w lekkim szoku ale pozytywnym. Poszliśmy do recepcji, odebraliśmy klucze do pokoi i zanieśliśmy bagaże. Wspólnie stwierdziliśmy że nie ma co marnować dnia i wybraliśmy się na spacer. Ja z Bartkiem poszliśmy na plaże a Marta z Zibim chyba do miasta, sama nie wiem. Długo tak chodziliśmy.... położyliśmy się na ciepłym piasku i oglądaliśmy zachód słońca. Było tak romantycznie oparłam głowe o tors Bartka, jest tak przyjemnie.
#Perspektywa Zbyszka
Szliśmy wąskimi uliczkami Włoch, za to lubię ten kraj, tu jest tak romantycznie..
-Martuś bo ja musze ci coś powiedzieć....
-O co chodzi? Zrobiłam coś nie tak?
-Niee, jesteś cudowna, nic nie zrobiłaś po prostu uwielbiam na ciebie patrzeć, jak śpisz, jak się uśmiechasz, złościsz. Kocham cię! Kocham cię! Rozumiesz Kocham cie!
-Zacznijmy od tego że cię kocham, a skończmy na tym że niegody nie przestane.... -wyszeptała mi to seksownie do ucha.... za to ją kocham, omotała mnie, dla niej zrobiłbym wszystko.... Robiło się cimno a my dalej szliśmy trzymając się za ręce, rozmawiając o głupotach, o nas, o przyszłości, teraz wiem że to ta jedyna.... i z każdym dniem się w niej zakochuje....
#Perspektywa Bartka
Rozmawialiśmy z Justyną, to znaczy ja mówiłem bo okazało się że ona spała, postanowiłem jej nie budzić, wziołem ją na ręce i zaniosłem do hotelu, położyłem na łóżku i sam podzedłem pod prysznic. Zimna woda dobrze mi zrobiła, położyłem się obok niej a ona się do mnie przytuliła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że rozdział nie pojawił się w tamtym tygodniu, ale szalona rodzinka do mnie przyjechała, nie miałam czasu na nic, cały czas się coś działo, a teraz jadę do babci, dopiero początek drogi... jakieś 6 godzin  przede mną.... A co do rozdziału to mam nadzieję że sie spodobał.... Bo mi tak nie bardzo pasuje....
Przepraszam za jakiekolwiek błędy :*

niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 14

#Perspektywa Marty

W domu panowała okropna atmosfera. Justyna cały czas chodziła
przygnębiona i nie odzywała się do mnie. Niestety wiedziałam o co
chodzi i ku mojemu nieszczęściu wiedziałam że nie chodzi o Kacpra i tą
całą sytuację w górach, tylko o Kurka. Obydwoje nie mogą bez siebie
żyć. Zibi mówił mi że Bartek staje się nie do zniesienia, a i z
Justyną coraz trudniej jest wytrzymać. Żadne z nich nie stara się nic
zrobić w tej sprawie a ja wiecznie nie będę mieszała się w ich życie,
nie są już w końcu dziećmi.
Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Wzięłam go do ręki i ku
mojemu zdziwieniu był to...numer Bartka! Odebrałam natychmiast
-Halo?!
-Cześć Marta
-Cześć. Coś się stało?
-Nie nic. Mam tylko wielką prośbę do Ciebie.
-Do mnie ?! Słucham...
nastroju.
-Przemyślałem to co mówiłaś mi ostatnio i zgadzam się z Tym w 100%. Ja nie mogę bez niej żyć. A czy jest odwrotnie to ja tego nie wiem ale warto spróbować. -Nadal nie rozumiem w czym mam ci pomóc. -Pamiętasz jak dałem wam bilety na mecz z Niemcami? -No pamiętam... -Wiem,że w takiej sytuacji Justyna nie będzie chciała na niego przyjechać i tutaj zaczyna się Twoja rola. Błagam zmuś ją do przyjechania na ten mecz. Powiedz że nie chcesz jechać sama, albo coś takiego. -Ale nadal nie rozumiem po co? -Ale obiecasz że ją przekonasz? -No tak. Postaram się. A powiesz o co ci chodzi? -Dowiesz się na meczu. -Ok. Ale zrób coś bo ja z nią dłużej nie wytrzymam. - Postaram się. Ucieszyłam się bo Bartek chyba chce się z nią jakoś pogodzić. Zeszłam do kuchni w dobrym humorze. Zjadłam śniadanie i wypiłam kubek gorącej 
kawy.Justyna też zaraz zeszła ale wzięła tylko kanapkii wróciła do siebie.
 Poszłam do jej pokoju i zapytałam:
-Skoczymy na jakieś zakupy?
-Nie mam ochoty.
-No weź. Siedzisz tylko w tym domu. Rozerwij się trochę.
-No ok.
-Wyrobisz się w pół godziny?
-Postaram się. 
-Ej kochana. Trochę uśmiechu. Pójdziemy na ciuszki, zaszalejemy, będzie
super. Szkoda dnia wstawaj.
-No już już. Widzę że jak nie ma Zbyszka to zaczynasz szaleć z tęsknoty
 i musisz coś kupić.
-Ej!!! Już idziemy nie ma co czekać.
Justyna ogarnęła się i zaczęła wyglądać jak człowiek. Tak w ogóle
to ona jest za ładna. I za chuda!!!
Pojechałyśmy do galerii i 7 godzin chodziłyśmy po sklepach. Trochę
się powygłupiałyśmy ale Justyna kupiła też piękną biało-czerwoną
sukienkę.
-Będzie idealna na mecz z Niemcami!-powiedziałam
-Ale dlaczego? Będę pewnie w piżamie siedzieć.
-Jak to w piżamie??? Na hali w piżamie? Wyśmieją cię. Chociaż w sumie
tobie to we wszystkim ładnie.
-Ale ja nie jadę na hale....
-Jak to nie ?!
-No nie. Nie mam zamiaru i nie mam po co
-Jak to nie masz po co?! Wielu ludzi dałoby się zabić za takie miejscówki
a ty mówisz że nie jedziesz.
-No bo Bartek...
-Co Bartek?! Nie jedziesz tam dla niego tylko dla drużyny. A poza ty mam 
jechać sama?
-W sumie... masz racje. Pojadę ale tylko ze względu na ciebie.
-I to mi się podoba. Chodźmy do lodziarni.
Poszłyśmy do lodziarni zamówiłyśmy sobie duże desery lodowe i 
zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim a zwłaszcza o naszym wspólnym mieszkaniu 
w Bełchatowie. Później wróciłyśmy do domu i włączyłyśmy jakiś serial.
 Film się skończył i poszłyśmy spać.
 
3 dni później...
 
Musiałyśmy wstać wcześniej bo  droga była dosyć długa a mecz 
zaczynał się wyjątkowo o 14. Na halę dojechałyśmy godzinę przed meczem. 
Akurat nasi chłopacy mieli rozpocząć rozgrzewkę. Przywitałam się z Zibim i 
poszłam na trybuny. Cały czas patrzyłam się na Bartka. Chodził po boisku taki 
zestresowany. Mam nadzieję że w końcu się pogodzą bo już pomału brakuje mi sił.
 
#Perspektywa Bartka
Do meczu została godzina. Strasznie się stresuje. Normalnie jak przed debiutem 
w reprezentacji.Chłopacy mnie uspokajają że to normalny mecz, ale dla mnie
to najważniejszy mecz w moim życiu.Przed chwilą byłem u spikera i poprosiłem
go o zatrzymanie wszystkich na trybunach po zakończeniu meczu, bo muszę coś 
powiedzieć. Naturalnie się zgodził. Zaczyna się rozgrzewka. Jest na trybunach.
Niestety nie założyła mojej koszulki, ale czego mógłbym się spodziewać. 
Jest tak jak za pierwszym razem. Znowu się w niej zakochałem. Hymn. Zaczyna się
mecz. Jestem w pierwszej szóstce. I znowu nic mi nie wychodzi, ale teraz wcześniej 
zacząłem reagować. Gram dla niej. Wszystko się udaje. Wygraliśmy. Zostałem MVP, 
ale jakoś się nie cieszę. Czekam aż spiker coś powie. Wychodzę na środek 
z bukietem róż.
 
#Perspektywa Justyny
Mecz się skończył. Polacy wygrali. MVP został nie kto inny jak Kurek, ale wiem że
zasłużył. Grał świetnie. Ale on zamiast się cieszyć był jakiś zestresowany. Trochę
mnie to zdziwiło. Starałam się jednak nie zwracać na niego uwagi, bo wciąż mnie to 
bolało. Zaczęłam już wstawać z krzesełka kiedy spiker na hali znów przemówił:
-Proszę wszystkich o pozostanie na swoich miejscach. Jeden z zawodników chce
nam coś
powiedzieć.
Wtedy na środek wyszedł Kurek z bukietem róż i mikrofonem w rękach.
-Przepraszam że was tutaj zatrzymuję ale muszę opowiedzieć wam historię pewnej 
dwójkiosób. Proszę o cierpliwość. Spotkali się przez przypadek na meczu. Ona była
na nim z koleżanką, a on był zawodnikiem Skry. On ujrzał ją wśród tłumu 
i się zauroczył. Była piękna. Miała cudowny uśmiech. On był tak zaślepiony że 
nic mu nie wychodziło.W końcu trener go zdjął. Zdenerwował się na siebie. 
Postanowił zagrać dla niej.Najlepiej jak potrafi. Poprosił o wejście na boisku.
Wtedy wszystko mu wychodziło.Każda najtrudniejsza akcja. Odebrał statuetkę MVP i 
znów ją zauważył. Teraz siedziała sama. Podszedł do niej i zaprosił na kawę,
ku jemu zdziwieniu zgodziła się. Był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Biegł przez trybuny prawie się zabijając. Przebrał się w ciągu sekundy. 
Wybiegł przed halę wziął ją za rękę i zaprowadził do przytulnej kawiarenki.
Zakochał się po raz pierwszy w życiu. Już wtedy to wiedział. Rozmawiali ze
sobą długo aż w końcu zamknęli im lokal. Dał jej swoją kurtkę i zaprowadził 
pod drzwi hotelu. Tam dal jej kartkę z numerem telefonu. Kiedy wrócił do domu 
dostał od niej SMS-a. Wtedy był już pewien że się zakochał.W nocy śniła mu się 
ona w sukni ślubnej. Następnego dnia przypomniał sobie że ma już wyjeżdżać.
Poprosił więc o spotkanie. Przyszła. Wyglądała pięknie. Spacerowali po parku
a w końcu usiedli nad stawem i rozmawiali. W końcu zebrał się na odwagę i
powiedział jej jak bardzo ją kocha. Pocałował ją. Był to najpiękniejszy pocałunek 
w jego życiu. Potem wszystko się skomplikowało. O ich związku dowiedział się jej 
były chłopak.Był w stanie zrobić wszystko żeby tylko rozbić ich związek.Spotkał 
się z nim i powiedział mu kłamstwa na jej temat. On był na tyle głupi że mu 
uwierzył i z nią zerwał. Choć cierpiał i cierpi nadal. Jak się pewnie domyślacie
to byłem ja,a dziewczyna o której mówię jest tutaj.-spojrzał na mnie-
Jestem okropnym idiotą-teraz mówił już tylko do mnie.-dupkiem, jestem naiwny, 
niedojrzały, kretyński i wiem że na ciebienie zasługuje, ale wiedz że kocham cię
nad wszystko. Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie, nie mogę bez ciebie żyć,
usycham, staję się nie do zniesienia- Zibi pokiwał glową- Uwielbiam cię gdy 
jesteś taka słodka tylko dla mnie. Tylko i wyłącznie moja.Gówno mnie obchodzą 
inni. Niech mówią co chcą. Pragnę tylko mieć cię obok. Jesteś moją księżniczką
i przypilnuje by na twojej głowie zawsze była korona. Obiecuję że już nigdy nie 
będziesz przeze mnie cierpieć. Nikt nie jest od ciebie ważniejszy.Dzięki 
tobie przekonałem się co to znaczy miłość i przywiązanie do drugiej osoby.
Pokazałaś mi że nawet zwykły dzień może być wspaniały kiedy obok jest ktoś 
wyjątkowy.Wierzę że ze wszystkim sobie poradzimy. Nie wiem jak to jest możliwe,
ale z każdym dniem kocham cie jeszcze bardziej. Mam nadzieję że będziesz moja 
do końca życia.Justynko... Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. 
Wybaczysz moją lekkomyślność? 
Nawet nie wiem kiedy rozpłakałam się jak małe dziecko. Bartek podszedł do mnie
niepewnie.Dał mi bukiet i powiedział "Przepraszam". Przytulilam go z całych sił. 
A on mnie pocałował i wyciągnął na środek boiska. Byłam taka szczęśliwa.
Ludzie na hali zaczęli bić brawo a z głośników poleciała piękna piosenka.
 
Kochaj mnie, kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie  
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę...


 Bartek szeptał mi na ucho:
-Przepraszam, że mu uwierzyłem, jestem totalnym idiotą, ale kocham cię jak wariat
i bałem się że chciałaś mnie po prostu wykorzystać, że jesteś taka jak inne,
ale wiem że jesteś wyjątkowa.
-Zapomnijmy o tym, Ok?
-Jasne. Kocham cię.
-Ja ciebie też mój wariacie...

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<

Przepraszam, przepraszam, przepraszam,przepraszam.... wiem że zawaliłam ale wakacje,
wyjazdy i tak dalej... wiem nie usprawiedliwia mnie to ale mam nadzieje ze mnie 
zrozumiecie... No i mam nadzieje że wynagrodzę wam to czekanie dobrym rozdziałem.
Mam nadzieję że się spodoba. Żeby nie było to wina jest moja (JUSTYNA). A rozdział 
chciałabym dedykować Kasi, która jest jeszcze na oazie, ale jutro już wraca i która
czekała na to pogodzenie już bardzo długo :*