niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 21

Obudziłam się z wielkim kacem, w jakiejś męskiej koszuli w obcym łóżku przez chwile nie wiedziałam gdzie jestem, ale później zaczynałam sobie wszystko przypominać... Byłam w mieszkaniu Bartka. Wczorajszy dzień był niesamowity, może troszkę przesadziłam z alkoholem.... Głowa strasznie mnie bolała więc postanowiłam pójść poszukać czegokolwiek na tego okropnego kaca... Poczułam zapach świeżo zaparzonej kawy...  uwielbiam go. Stanęłam i oparłam się o framugę drzwi ...to co zobaczyłam strasznie mnie rozbawiło, wybuchłam śmiechem czego za chwile bardzo pożałowałam bo głowa znów dała o sobie znać.... Ale widok Kurka wynagradzał wszystko... w samych bokserkach smażył naleśniki tańcząc w rytm jakiejś piosenki lecącej w radiu. Po tym jak zaczęłam się śmiać zorientował się że stoję za nim
-Co cie tak rozśmieszyło? Nie widziałaś nigdy faceta tańczącego podczas gotowania? -po tym co powiedział zaczął się śmiać
-Tak się składa że nie i uwierz tego widoku nie zapomnę- chciałam żeby to zabrzmiało powarzenie, ale chyba mi się nie udało....
-No dobra dobra ja tam wiem swoje a teraz siadaj, zaraz podam śniadanie, na pewno będzie ci smakować.
Po chwili przede mną stał już talerz z naleśnikiem z twarożkiem i truskawkami...
-Pyszne to było i wiesz co?
-Co takiego?
-Kocham cie...
-Ja ciebie też Justyś
-Wrócę za chwile idę wziąć prysznic...
-W takim razie czekam na ciebie.
#Perspektywa Bartka
Ten poranek był cudowny aż do pewnego momentu.... Ktoś napisał że chce się ze mną spotkać, był to dość długi i dziwny SMS od mojej byłej, gdy go przeczytałem zacząłem się zastanawiać czego ona może ode mnie chcieć.... Pierwsze co przeszło mi na myśl to to że chce wyciągnąć ode mnie pieniądze.... Postanowiłem nie odpisywać. Nie chce mieć nic wspólnego z tą dziewczyną.. Nie powiem ten SMS mnie zdenerwował....
#Perspektywa Justyny
Wyszłam z łazienki i od razu poszłam do Bartka do kuchni, coś musiało się stać bo był inny, nie wiem nawet jak to opisać.... musiał się coś stać bo jeszcze 15 minut temu było wszystko w porządku.... Usiadłam mu na kolanach i zapytałam się:
-Bartek co ci jest?
-Mi? Nic....
-przecież widzę że coś się dzieje, przede mną nie ukryjesz tego.... Ale dobra nie mów, jak będziesz chciał to wiesz gdzie mnie szukać.
Chciałam wstać ale on mnie zatrzymał...
-Zostań... Lubie cię taką....
-Jaką?
-Taką u mokrych włosach, bez makijażu w krótkich spodenkach i mojej koszulce, taką jak nie pokazujesz się innym tylko mi..
Po chwili nasze usta były złączone w namiętnym pocałunku...
-Wariat....
-Ale zakochany wariat...
- Co dziś będziemy robić? Może pojedziemy na zakupy bo muszę kupić sobie kilka rzeczy.
-No dobra, to ile ci zejdzie wyszykowanie się?
-Yyy postaram się jak najszybciej
-Oho czyli chwile to potrwa....
-Nie przesadzaj...
Dobrze że miałam u Bartka kilka ciuchów bo nie wiem w czym bym pojechała... Szybko się ubrałam, postanowiłam nie kombinować a nawet jak bym chciała to nie miałabym wielkiego pola popisu... Założyłam czarne spodnie, biała koszulke i moją ulubioną kurtke dżinsową... zrobiłam lekki makijaż, podkreśliłam usta moją ulubioną szminką w kolorze czerwonym i byłam gotowa, gdy wyszłam z łazienki bartek już na mnie czekał, założyłam jeszcze moje niezawodne czarne botki i mogliśmy iść. Do galerii w Wałbrzychu nie mieliśmy w sumie daleko bo już po 10 minutach jazdy byliśmy na miejscu... Pochodziliśmy po sklepsch, kupiłam dwie pary spodni bo zawsze mi ich brakuje, buty na obcasie, niby mam 175 ale przy Bartku wyglądam jak krasnal.... Kupiłam jeszcze kilka ciuchów, Bartkowi też postanowiłam kupić bluze strasznie mi się sposobała, nie chciał żebym to ja płaciła, ale postawiłam na swoim. Musiałam oczywiście kupić jeszcze kilka książek na chłodne wieczory w Bełchatowie, uwielbiam czytać, niestety nie zawsze mam na to czas...
-Kochanie
-Tak?
-Chodź zapraszam cię do kina na świetny film
-Oo a jaki?
-Jeszcze nie wiem, zobaczymy jakie lecą ale na pewno będzie świetny bo wybierzemy go razem, no to jak idziemy?
-Oczywiście
Po chwili byliśmy już przed kinem wybór padł na nowego Bonda
-Justyś to seans będzie  za 15 minut idziesz ze mną? Ja kupie jeszcze bilety i popcorn dla nas.
Po chwili siedzieliśmy już na swoich miejscach. Gdy film się skończył była godzina 18 postanowiliśmy zjeść jeszcze obado kolacje...
-Bartek mam taką propozycje...  Bo Kuba i Fabian są prawie w tym samym wieku no i pomyślałam że może byśmy gdzieś wspólnie pojechali? Może na basen lub do parku linowego? Skoro już w sobote wyjeżdzamy do Bełka to fajnje było by zorganizować taki wyjazd z nimi, poznaliby się...
-Justyna! To jest świetny pomysł, to postanowione, jedziemy! A teraz zbieramy się już?
-No to chodź...
Bartek odwiozł mnie do mieszkania rodziców i sam pojechał do swoich. Powiedzialam mamie o tym planie i była szczęśliwa... Nie mówiła nawet nic o tym że Fabian nie pójdzie do szkoły, barodz spodobał się jej ten pomysł. A on jak się o tym dowiedział to cieszył się bardziej niż z prezentu jaki dostał od Bartka. Do godziny 22 siedziałam z nim i słuchałam o tym jaki on jest szczęśliwy i co będą jutro robić z Bartkien i Kubą...
-Fabian...
-słucham
-może pójdziesz spać bo jest już późno i jutro będzie ci ciężko wstać....
-No dobra... masz racje! W takim razie dobranoc
-Dobranoc, a ja jeszcze zadzwonie do Bartka.
Wybrałam jego numer już miałam się rozłączać ale w ostatniej chwili odebrał....
-No cześć słońce
-Cześć, no i jak? Wszystko załatwione?
-Oczywiście, to jutro będziemy u was tak po 11, pasuje ci?
-postaram się być gotowa...
-Nie postaram się tylko masz być gotowa.
-No dobrze dobrze będe
-I na taką odpowiedź liczyłem,  teraz przepraszam ale nie mogę rozmawiać Kuba coś ode mnie chce, bardzo cieszy sie na jutrzejszy dzień...
-Fabian i ja też. Buziaczki i dobranoc kochanie
-Dobranoc

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że rozdział się nie pojawił w tamtym tygodniu, no ale miałam dużo nauki, wiecie.. kartkówki, sprawdziany.. teraz jeszcze próbne testy i mam dość już tej szkoły, a co do rozdziału nie jestem z niego zadowolona, pisałam go na szybko więc mam nadzieję że jest ok, jeśli nie to krytyke przyjmuje na "klate" Mam nadzieję że miło się czytało.
Pozdrawiam M.


czwartek, 15 października 2015

Rozdział 20

#Perspektywa Justyny
-No i czego ty się bałaś?-zapytał rozradowany Bartek
-W sumie....teraz to ja sama nie wiem-zaśmiałam się
-Moi rodzice cię pokochali. Jak coś między nami zepsuje to mnie wydziedziczą. I co wtedy? Czuję się gorzej traktowany od ciebie...-zrobił smutną minę
-Głuptasie! Co ma się między nami zepsuć?! A tak na marginesie, masz super tatę, na początku trochę się go obawiałam, ale złapałam z nim dobry kontakt.
-Sam byłem w szoku.-zaśmiał się- Ojciec tak się zachowywał ,bo lubiał Oliwię i nie mógł się pogodzić z tym, że się z nią rozstałem, ale chyba w końcu zrozumiał, że to nie była kobieta dla mnie i naprawdę cię polubił.
-Bartek....
-Tak?
-Bo kiedy rozmawiałam wczoraj z mamą, to powiedziała mi, że miałam gościa i to takiego dla mnie strasznego...
-Kochanie! Kto to był?! Co się stało?!-zjechał na pobocze
-No bo... była u mnie pani Kmaszyńska...
-No i?
-No i ona ma dla mnie kontrakt!
-Zgodziłaś się?
-No coś Ty! Powiedziałam, że już nigdy do tego nie wrócę!
-Kochanie... Jeśli chodzi o mnie, to mi to na prawdę nie przeszkadza.
-Bartek! Tu nie chodzi tylko o ciebie. Po prostu nie chcę się już w to bawić. Chciałam tylko żebyś wiedział.
-Bardzo dobrze zrobiłaś, że mi powiedziałaś. Doceniam twoje zdanie i będę cię wspierał, zawsze i wszędzie. Także jeśli ta Kmaszyńska znowu cię odwiedzi to dzwoń do mnie. Już ja jej pokażę!
-Kocham cię wariacie-pocałowałam go- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Też cię kocham i pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć.
 Ruszyliśmy w dalszą drogę.
-A tak w ogóle to gdzie my jedziemy?
-Przekonasz się za chwilę.
Po 5 minutach dojechaliśmy nad cudowny zalew. Zachodzące słońce odbijało się w tafli wody tworząc cudowny nastrój. Było pięknie. Wysiadłam z samochodu i po prostu zaniemówiłam. Byłam w tak cudownym miejscu z mężczyzną, którego kocham. Za chwilkę poczułam jak Bartek się do mnie przytula. Staliśmy tak chwilkę ciesząc się sobą, kiedy Kuraś powiedział, żebym chwilkę na niego poczekała. Nie przeszkadzało mi to, bo wiedziałam, że wróci. Zaraz usłyszałam, że wraca. Zakrył oczy i powiedział żebym mu zaufała i szła razem z nim. Po kiludziesięciu krokach zatrzymaliśmy się, a Bartek wziął swoje ręce. Moim oczom ukazał się pomost, na którym leżał rozłożony koc i paliły się świece. Było tak romantycznie. Przytuliłam się do Bartka i powiedziałam:
-Jesteś najwspanialszym facetem na ziemi- szepnęłam mu do ucha
-To wszystko dzięki tobie. Zanim cię poznałem byłem zwykłym siatkarzem. Teraz jestem kimś znacznie więcej, a to tylko i wyłącznie twoja zasługa. Myślałem, że miłość od pierwszego wejrzenia to jakaś ściema, ale kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy na tym meczu to zmieniłem zdanie.Nie znałem cię, a oszalałem na twoim punkcie- spojrzał mi prosto w oczy- Dziękuję ci i kocham cię najmocniej pod słońcem. Poczekaj jeszcze chwilkę wpadłem na pewien pomysł. W sumie to wpadł mi po wczorajszym meczu piłkarzy. Proszę... Oto...PIOSENKA GROSIKA, dla takiej pewnej zielonookiej piękności.
  Domyślałam się o co chodzi i oczywiście się nie pomyliłam, z głośników poleciały słowa piosenki, której nasi piłkarze słuchali po meczu:
"Przez twe oczy, twe oczy zielone... OSZALAŁEM!"
Ale tego co zrobi Bartek później to się nie spodziewałam. Wstał z kocyka i wziął mnie za ręcę i zaczęliśmy tańczyć! Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Po skończonym kawałku znów usiedliśmy na pomoście. Wtuliłam się w tors Kurasia i odpływałam wąchając jego boskich perfum, a Bartuś wyciągnął z koszyka truskawki. Siedzieliśmy tak i zajadaliśmy się tymi przepysznymi owocami. Stwierdziliśmy jednak, że musimy już wracać. A szkoda, bo było tak cudownie.Zaprosiłam go na jutro do siebie, żeby zapoznał się z moimi rodzicami. Oczywiście się zgodził. Umówiliśmy się, że jutro po obiedzie wyjdziemy gdzieś do klubu, zabawimy się, pobędziemy chwilę ze sobą. Kiedy dojechaliśmy pod mój dom podziękowałam mu za tak piękny wieczór. Pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. Fabian już spał, więc usiadłam z mamą i tatą w salonie. Przy okazji zrobiłam nam pyszną herbatkę. Usiadłam między moimi rodzicami, a ci mnie przytulili. Czułam się jak mała dziewczynka.
-Cieszę się córciu,że w końcu jesteś szczęśliwa- zaczął tato
-Ten związek z Bartkiem ci służy.
-Normalnie promieniejesz.
-Nawet nie wiecie jaka ja jestem z nim szczęśliwa.
-Widać kochanie. W końcu trafilas na tego odpowiedniego faceta.
-Tato! Ja cię normalnie nie poznaje! Jeszcze go nie znasz, a tutaj proszę: jakie wnioski?!
- Przecież to widac. Od kiedy z nim jestes, to jest z ciebie taki wielki wulkan energii. Kiedy bylas z Dominikiem, to nie chodziła taka uśmiechnięta
-No właśnie. A propo tego że go nie znasz. Będziesz miał okazję go poznać.
-Tak? A kiedy?
- Już jutro. Zaprosilam go na obiad.
- To świetnie. Muszę się przygotować.
-Tato!
-No co ? Muszę go sprawdzić ! Bo jak zrobi krzywdę mojej kochanej córeczce to pozaluje tego.
-Wiesz że cię kocham?
-Jak nikogo innego.
-Nie slodzcie tak sobie, bo Bartek będzie zazdrosny o własnego teścia.
-No i trudno.- zaczęliśmy się śmiać. Mam najwspanialszych rodziców pod słońcem.
  Zaczęło mi się ziewać. Byłam już zmęczona tym całym dniem. Postanowiłam położyć się już, żeby jutro wstać i zrobić zakupy. Napisalam jeszcze SMS-a do Bartka na dobranoc. Ledwie polozylam głowę, a już spalam. Następnego dnia obudziłam się wczesnie. Zeszlam na dół zjadlam śniadanie i wróciłam do łazienki. Ogarnęłam się szybko. W domu jeszcze wszyscy spali więc zostawiłam na stole kartkę:
" Wyszłam na zakupy. Będę ok. 11. Jeśli czegoś potrzebujecie to dzwońcie.
Całuje
Justyna "
  Zdecydowałam się na spacerek. Taka przechadzka z rana dobrze mi zrobi. Po drodze zastanawiałam się co przygotować na tak uroczysty obiad. No i zdecydowałam się na piersi z kurczaka w aromatycznych ziołach, a do tego pieczone ziemniaczki i surówkę z kapusty pekińskiej. Mmmm ...pycha! Na deser postanowiłam przygotować ciasto czekoladowe. Trochę się go obawiam, ale mamusia na pewno mi pomoże. Zrobilam wszystkie zakupy i dokupilam do tego wino czerwone. Skoro już tak się przygotowuje to stwierdzilam, że warto też zadbać o wystrój. Kupilam śliczny biały obrus, fioletowe świece i serwetki tego samego koloru, a w drodze powrotnej wstąpiłam do kwiaciarni i kupilam bukiet kolorowych tulipanów.
  W domu bylam już o w pół do jedenastej. Przedstawilem mamie wizję i od razu wzielysmy się do roboty. Trochę zeszło przygotowywanie potraw, ale najpierw zrobiliśmy główne danie, a potem mama zabrała się za ciasto, a ja za przygotowanie stołu. Muszę przyznać że wyglądało to wspaniale. Kiedy wszystko było już gotowe poszlam się przygotować. Założyłam żółtą rozkloszowana spódniczkę, do tego białą bluzkę w kokardki i granatowe szpilki. Zrobiłam delikatny makijaż, podkrecilam włosy i byłam już gotowa. Zeszlam na dół sprawdzilam czy wszystko jest gotowe i usiadłam z rodzicami i Fabianem w salonie. Nagle usłyszałam długo wyczekiwany dzwonek do drzwi.
#Perspektywa Bartka
O 14 stałem już pod domem Justyny. Dopiero teraz zrozumialem Jusie. Trochę się stresuje. Zadzwonilem do drzwi. Otworzyła mi Justyna. Wyglądała slicznie. Wreczylem jej bukiet herbacianych roz, które tak uwielbia. Zaprowadziła mnie do salonu, gdzie siedziała całą jej rodzina.
-Dzień dobry.- przywitalem się
-Dzień dobry- odpowiedzieli wszyscy
-Milo mi państwa poznać. Justyna dużo o państwu mówiła.
-O tobie Bartku też
-Teraz już wiem po kim odziedziczyła urodę - usmiechnalem się w stronę mamy Justyny i wreczylem jej bukiet.
-Bartek, a czy ty chcesz sobie zaszkodzić u przyszłego teścia?-zaczął się śmiać
-Ależ skąd -zasmialem sie- dla pana też coś mam- wyjalem butelke whiskey
-Oooo Bartus, to u tatusia już wygrales- zasmiala się Justyna- Teraz masz tylko problem z Fabianem. Z nim to nie tak łatwo.
-Spokojnie. Dla niego też coś mam. Mam nadzieję że ci się spodoba! - i wyciagnalem ku niemu piłkę, taka sama jak te która dostał Kuba.
- Wow. Tu są podpisy wszystkich siatkarzy! Wow!- zachwycał się Fabian
-No to skoro całą rodzinę już przekupiles to może usiadziemy w końcu do stołu?- zaproponowała Justyna
-No, bo ja już jestem głodny!- krzyknął Fabian
-Ty zawsze jesteś głodny!
  Przenieslismy się do jadalni. Justyna z jej mama podały nam pyszny obiad, a my rozmawialiśmy trochę o sporcie. Tata Justyny okazał się wspaniałym facetem. Po deserze siedzielismy, smialismy się i ogladalismy jakiś film. Było bardzo milo. O 17 postanowiliśmy się zbierać. Obiecalismy Fabianowi że zapoznamy go z Kuba. Pożegnałem się i wyszlismy z domu. W bardzo dobrych nastrojach  weszlismy do samochodu.
-No to gdzie jedziemy ?
-Czekam na Twoje sugestie.
-Wiesz co ? Mam ochotę pospiewac sobie. Jedzmy na karaoke!
-Ja się na to nie pisze. Nie będę śpiewał!
-Bartuś... To ty nie będziesz śpiewał. No prooosze- zrobiła maslane oczka
-No niech ci będzie!
-Dziękuje! Kocham cię!- pocałowała mnie w policzek
  Zajechalismy pod najbliższy klub. Najpierw chwilę potanczylismy, a kiedy przybyło trochę ludzi Justyna poszla śpiewać. Nawet nie wiedziałem, że ona ma taki ładny głos. Śpiewała wszystko: pop, rap, disco-polo. Bawilismy się świetnie. Justyna wypiła kilka drinków. Ja byłem kierowca więc nie pilem, ale i tak bawilem się świetnie. Justysia to swietna dziewczyna . Jak ja się cieszę że ją poznałem!
#Perspektywa Oliwii
Przyszłym do baru karaoke, aby się trochę rozluźnić i kogo tam zobaczyłam? Bartka z nową niunią. Byłam w szoku. Widać że są zakochani w sobie po uszy. Nie moge na to pozwolić. Bartek może być szczęśliwy tylko że mna. Muszę coś wymyślić żeby skłócić te parke. Już ją się postaram o to żeby ich szczęście nie trwało długo. Po moim trupie!
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆ No i jest rozdział nr 20! Przepraszam że nie dodalam w sobotę ale wiecie: najpierw mecz lokalnej drużyny, a potem nasze Orzełki. W niedzielę ta sama historia. Mam nadzieję że ogladaliscie mecz Polska vs Irlandia? Bo ja tak! JEDZIEMY DO FRANCJI!!! A co do bloga to się trochę rozpisałam. Ale z przyjaciółką odnosimy wrażenie że już nas nie czytanie. :( Mam nadzieję że tak nie jest, pokazcie to ! Jak zauważyliscie pojawiła się Oliwia- była dziewczyna Bartka. Co z tego wyniknie? Zobaczymy. Zachecam do czytania i koniecznie zostawcie po sobie znak w postaci komentarza.
Pozdrawiamy
JiM :*

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 19

Drzwi otworzyła nam mama Bartka
-Dzień dobry dzieci
-Cześć mamuś....
-Dzień dobry miło panią poznać
-Mi również miło, Bartek opowiadał że jesteś śliczną dziewczyną ale nie mówił że aż tak....
-Oj niech pani nie przesadza...
-Ja nie przesadzam....  A teraz zapraszam do salonu bo tutaj chyba nie będziemy stać...  -z uśmiechem podąrzyła do salonu a my za nią...
Bardzo miła kobieta pomyślałam, ale bardziej obawiam się chyba jego ojca... Niby mówił że nie mam się czego bać no ale jednak się boje.... Weszliśmy do salonu, na fotelu siedział jego tata i czytał gazetę, gdy nas zobaczył odłożył ją na stół i przywitał się....
-Dzień dobry...
-Cześć tato
-A nie przedstawisz mi swej wybranki...?
-A tak zapomniałem
-No to poznaj Justynę
-Dzień dobry miło mi pana poznać
-A czy miło to się dopiero okaże....
Tato...  nie strasz mi Justyny bo jeszcze ucieknie
-No dobrze obiecuje że już nie będę
-Trzymam za słowo...
Po tej wymianie słów wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-No to siadajcie a ja pójdę zrobić kawe
-To ja pani pomogę
-Bardzo dobry pomysł, chłopaki zdarzą sobie porozmawiać i my też.
Poszłyśmy do kuchni zostawiając chłopaków samych
-Przepraszam cie za męża ale on już taki jest....
-Nic się nie stało.... Nie ma pani za co przepraszać
- A tak zmieniając temat to jak wam się układa?
-Jest po prostu wspaniale Bartek to cudowny człowiek, bardzo dobrze go pani wychowała. Dawno nie spotkałam takiego mężczyzny jak on....
-No to miło mi słyszeć. Mam prośbę pokroisz ciasto? A ja zrobię kawe.
-Oczywiście
-Nie miałam jeszcze okazji zapytać jak minęły wakacje? Bartek mi coś wspominał o Zbyszku powiedz mi on ma dziewczynę?
-Tak w sumie to narzeczoną... i jest to moja przyjaciółka.
-Oo to mnie zaskoczyłaś, ale widzisz ja o takich sprawach dowiaduje się się od innych a nie od mojego Bartka.
-No tak, cały Bartek....
-Pokroiłaś już ciasto?
-Tak
-No to chodź
Weszłyśmy do salonu chyba w nie najlepszym momencie bo żywo dyskutowali na jakiś temat. A gdy weszłyśmy to umilkli....
#Perspektywa Bartka
Nie wiem co mam o tym myśleć, ojciec jest jakiś dziwny, ale nie będę sobie teraz tym głowy zawracał bo może mi się tylko wydaje....
-Mamuś a gdzie tak w ogóle jest Kuba? Bo mamy dla niego prezent...
-No właśnie powinien za chwile wrócić od kolegi.
-Justyna może opowiedziałabyś coś o sobie? Bo nic o tobie nie wiemy....
-Tato....
-No co... Chciałbym wiedzieć coś o wybrance twojego serca... Czy to źle?
-Nie no Bartek nie przesadzaj chętnie opowiem.... No to tak, mam 19 lat, skończyłam liceum a teraz idę na studia, tak w sumie to nie ma o czym opowiadać....
-Oo a na jakie studia?
-Chciałabym zostać fizjoterapeutą.
-Bardzo dobry wybór, w naszym kraju brakuje dobrych fizjoterapeutów.... A i Bartek na tym skorzysta.
-No w sumie tak - uśmiechnęłam się
-A  skąd jesteś?
-Z tąd, z Wałbrzycha, ale na studia wybieram się do Bełchatowa.
-A interesujesz się sportem?
-W sumie to tak, skokami narciarskimi, troszkę piłką nożną, a siatkówką od niedawna, ale mój tata już od kilkunastu ładnych lat...
-A jeśli można spytać to jakiemu klubowi kibicujesz w piłce nożnej?
-Borusii Dortmund
-Wiesz że ja też? Czuje że się dogadamy... -powiedział to z wielkim uśmiechem na twarzy.
Ja z mamą przyglądaliśmy się im z niedowierzaniem gdy zaczęliśmy rozmawiać o ostatnim meczu Borusii, o zawodnikach o wszystkim, prawdę mówiąc to tata z Justyną dziwnie się na nas patrzyli... Chyba ze względu na nasze miny.... Całą rozmowę  przerwał Kuba który przyszedł od kolegi.
-Barteeeek
-Cześć Kubuś
-Tęskniłem...
-Ja też i to bardzo....
-A kto to jest? -wskazał palcem na Justynę
-To jest moja dziewczyna przywitaj się.
Podszedł do niej i się przytulił
-Cześć jestem Kuba a ty?
-Ja Justyna. Myślałam że już nie przyjdziesz i wiesz co?
-Co?
-Mamy dla ciebie prezent z Bartkiem.
-Na prawdę? A co to jest?
Obok stanął Bartek z piłką do siatkówki z autografami chłopaków z reprezentacji...
-Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje....
-Ohh nie ma za co....
-A pójdziecie ze mną do pokoju się pobawić?
-Mamuś to my pójdziemy dobrze?
-Idź, dawno się nie widzieliście a Kubie bardzo ciebie brakuje. Zawołam was na obiad.
#Perspektywa Justyny
Świętnie mi się rozmawiało z tatą Bartka, nie spodziewałam się tego, Kuba to świetne dziecko dwie godziny zleciały nam bardzo szybko bawiliśmy się żołnierzykami, Kuba pokazał mi swoją kolekcje samochodzików, odbijaliśmy piłką gdy mama Bartka zawołała nas na obiad.
-Pyszny obiad
-A dziękuje... i zapomniałam ci wcześniej podziękować....
-Mi za co?
-Bo masz bardzo dobry wpływa na Bartka....
-Oj mamo
-No tak Bartek, przy Justynie zmieniłeś się i to na lepsze.
-Przesadzasz...
-nie synku ja nie przesadzam....
-Oj skończcie już, Justyna napijesz się ze mną nalewki?
-Z panem zawsze
-No i ta odpowiedź mi się podoba! A ty Renia chcesz? Bo tobie Bartek nie dam.
-Nie, ja dziękuje.
-To będzie więcej dla nas, zaraz przyjdę...
Nie minęła chwila a on był już z powrotem... Na stole postawił dwa kieliszki i nalał, bardzo dobrze nam się rozmawiało, opowiadał o tym jak jeszcze grał bardzo uważnie go słuchałam, po chwili zorientowaliśmy  się że zostaliśmy sami bo reszta poszła do salonu i oglądała bajki ... Rozmawialiśmy o piłce nożnej, pytał się o moich rodziców i o wiele innych rzeczy ale nie przeszkadzało mi to, po około godzinie butelka była pusta, chciał wyciągnąć drugą ale odmówiłam, nie chciałam się upić na pierwszym spotkaniu z jego rodzicami, był trochę zawiedziony ale zrozumiał.
-Justyś to jak jedziemy już?
-No dobrze.
-Miło że nas odwiedziliście, bardzo się ciesze że mój syn znalazł tak wspaniałą dziewczynę i przepraszam za moje zachowanie na początku, ale już tak mam jak kogoś nie znam....
-Nie gniewam się ważne jest to jak się kończy a nie zaczyna...
-Takie podejście to ja lubię.
-I pamiętajcie czekamy na kolejną wizytę.
-Jak przyjedziecie kolejny raz to pójdziemy na dwór pograć w siatke!! Będę tęsknił -gdy to mówił zrobił smutną minkę, obiecałam że kolejnym razem będziemy dłużej i że na pewno pogramy...
Po chwili staliśmy już przed samochodem a Kuba machał nam przez okno oczywiście odmachaliśmy i wsiedliśmy do samochodu....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że rozdział nie pojawił się w tamtym tygodniu ale tak wyszło :(
Mam nadzieję że rozdział się podoba bo mi ostatnio jakoś się nie podobają (oczywiście te co ja pisze :-( ) No ale cóż. Oceńcie sami :*





niedziela, 20 września 2015

Rozdział 18

#Perspektywa Marty
  Podróż minęła mi bardzo szybko. Nawet się nie obejrzałam, a już żegnaliśmy się z Justyną i Kurasiem i ruszyliśmy w stronę samochodu. W samolocie ustaliliśmy, że jedziemy prosto do moich rodziców i tak też zrobiliśmy. W samochodzie miałam jeszcze mnóstwo czasu na wspominanie, ponieważ to Zibi kierował. Trochę się bałam reakcji rodziców. Znaliśmy się ze Zbyszkiem tak krótko, a już byliśmy zaręczeni, ale wiem też że mama i tata polubili go gdy spotkali go po raz pierwszy, więc jestem dobrej myśli. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w Wałbrzychu. Stanęliśmy pod drzwiami mojego rodzinnego domu. Drzwi otworzyła mama.
-Martuśka! Jesteście już! Witaj Zbyszku!
-Cześć mamusiu! Jest tata?
-Tak jest w salonie.
-To chodźmy się przywitać.
  Weszliśmy do salonu. Po minie Zbyszka wiedziałam że jest zdenerwowany i to strasznie. Złapałam go mocniej za rękę.
-Cześć córciu!
-Witaj tatusiu.
-Chciałbym państwa o coś zapytać- odezwał się Zbyszek
-Słuchamy.
-Chciałbym prosić państwa o rękę państwa córki. Ona się już zgodziła.
  Nawet nie wiem kiedy mama już płakała i tuliła się do mnie.
-Czyli zgadzacie się państwo.
-Jasne że tak. Jesteśmy na prawdę szczęśliwi.
#Perspektywa Bartka
  Moje kochanie usnęło mi w trakcie lotu na kolanach. Nie powiem, ale nie pomogła mi tym wcale. Całą drogę siedziałem jak na szpilkach. Nienawidzę latać. Modliłem się o jak najszybsze lądowanie. Po prostu wolę twardo stąpać po ziemi niż latać w obłokach. Justysia mówiła, że lot minął jej strasznie szybko, a mnie zdawało się, że leciałem co najmniej rok. Może to i dobrze? Dzięki temu miałem dużo czasu na przemyślenia. No i w końcu coś postanowiłem. Chcę ją przedstawić rodzicom i to jak najszybciej. Jestem pewny, że to super pomysł i że rodzicom bardzo się spodoba, a i Kuba będzie zachwycony. Odebraliśmy już bagaże i ruszyliśmy w stronę parkingu.
#Perspektywa Justyny
  Siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy w stronę domu moich rodziców, kiedy Bartek, nie ukrywam, strasznie mnie przestraszył.
-Justynko! Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.
-Słucham, ale już się boję co chcesz mi powiedzieć.
-Bartek?! Co ma znaczyć to "chyba"?!
-Nie, nie! Spokojnie!
-No dobra,ale mów wreszcie!
-A więc...
-Nie zaczyna się zdania od "a więc"-zaczęłam się śmiać
-Justyna! To chcesz wiedzieć czy nie ?!
-No chce, chce! Mów!
-A więc- popatrzyłam na niego z krzywusa- podjąłem bardzo ważną decyzję. Chcę cię zaprosić na kolację.
-Nie no Bartek, nie przesadzaj. To była na prawdę bardzo ważna decyzja.- przedrzeźniałam go
-Tylko, że ...nie chodzi o taką zwykłą kolację...
-A jaką?!
-No wiesz...taką u mnie w domu...z moimi rodzicami...
-Chyba się przesłyszałam! Jak to z Twoimi rodzicami ?!
-No normalnie. Kocham Cię i chcę by poznali Cię moi rodzice. To chyba normalne. No chyba, że ty mnie nie kochasz no to...
-Wariacie! Jasne, że Cię kocham! Tylko po prostu nie jestem gotowa.
-Ale kotku, nie ma się czego bać. Moi rodzice nie gryzą i są na prawdę bardzo fajni i jestem pewny, że się spodobasz.- uśmiechnął się uroczo.
-Ale nie jest za wcześnie? Znamy się tak krótko...
-Kochanie. Pomyśl sama: Zibi i Marta poznali się tego samego dnia co my i już są zaręczeni, a Ty boisz się pokazać moim rodzicom. A Twoi ?Nie chcą mnie poznać?
-Jasne, że chcą. Ale...
-No, czyli ustalone. Jutro widzimy się u mnie na kolacji.
-Jutro?! Chyba zwariowałeś?!
-Tylko na twoim punkcie. Chociaż w sumie to nie jestem normalny, więc może faktycznie zwariowałem. Ale tak, jutro. Potem wyjedziemy do Bełka i się wywiniesz, a tego to rodzice mi nie darują. A tak to jutro u mnie a potem u ciebie. Zadowolona?
-Ale ja muszę się jakoś przygotować!
-Nie musisz! Już dawno jesteś przygotowana.
-Skoro tak to niech ci będzie- uległam jego błaganiom
-Jeeej! A tak w ogóle to właśnie dojechaliśmy na miejsce.
-Dziękuje mój szoferze.
-Ależ nie ma za co.
-Wejdziesz?
-Nie. Muszę ostrzec rodziców.
-Ej!
-No już, już! Trzymaj walizki i szykuj się na jutro. Pa skarbie. Kocham Cię.
-Ja ciebie bardziej. Papa wariacie!
#Perspektywa Bartka
-Halo?!
-Halo. Cześć synku. Co tam u ciebie?
-Mam dobrą wiadomość.
-Jaką? Wracasz?
-To też. Ale pasuje żebyś przygotowała na jutrzejsze popołudnie pyszną kolację.
-Niby po co?
-Zaprosiłem Justynę.
-Na prawdę?
-Tak i po głębszych negocjacjach się zgodziła.
-Super. Bardzo się cieszę i nie mogę się doczekać żeby ją w końcu poznać. A tak w ogóle to po co dzwonisz? Przecież zaraz będziesz w domu.
-Tak ale zrób szybko listę co będziesz potrzebować, a ja pojadę na zakupy i wszystko kupię.
-Bartek! Nie poznaję cię. Kiedyś musiałam Cię zmuszać na wyjście na zakupy, a teraz proszę. Justyna ma na ciebie bardzo dobry wpływ.
-Wiem i chyba muszę jej za to podziękować.
-Oj musisz musisz i ja chyba też. Dobra zrobię ci zaraz tę listę i wyślę SMS-em, bo jeszcze się rozmyślisz.
-To do zobaczenia.
-Do zobaczenia. Papa.
#Perspektywa Justyny
-Jest tu ktoś?-weszłam do domu i było całkiem pusto-Halo?! Dlaczego nikt na mnie nie czeka? To ja chyba wracam do tych całych Włoch...
-Justyna?! To Ty?!
-Fabian! Cześć! Chodź do mnie moje kochanie!
-Justysia! Stęskniłem się!-przytulił mnie mocno.
-Ja też mój mały potworze.
-Ej! Nie jestem potworem!
-Oj jesteś, jesteś!- wystawiłam mu język
-Fabian! Z kim Ty rozmawiasz?- zawołała mama
-Justyna wróciła!
-Na prawdę?!
-Tak, tak na prawdę-ucałowałam ją
-Jak ja Cię dawno nie widziałam!
-No nie przesadzaj tak!
-A tak w ogóle: Co tam u Ciebie? Jak Bartek? Jak Wam się układa?
-A dziękuje, super. Jestem szczęśliwa, w końcu.
-Bardzo się cieszę. A kiedy on się pojawi u nas?
-Chyba niedługo...
-Super!-krzyknął Fabian
-A jutro to ja jadę do niego...
-Ale dlaczego się nie cieszysz?
- Bo.... Boję się....
-Czego?
-Jego rodziców, ich reakcji. A co jeśli mnie nie polubią?
-Oj polubią, polubią. Na prawdę nie ma się czego bać. Zaufaj mi. A teraz chodź i zaparzmy herbatkę. Opowiesz mi co się działo w tych Włoszech. A działo się prawda?
-Oj działo, działo...
  Zrobiłyśmy sobie pyszną herbatkę i usiadłyśmy na tarasie. Słońce już zachodziło, więc widać było piękną łunę na niebie. Było cudownie. Przypomniałam sobie te wszystkie spacery po plaży...
-To opowiadaj.
  I tak mówiłam, mówiłam, aż w koncu przypomniałam sobie, że nie powiedziałam jej o najważniejszym.
-Zapomniałam o najważniejszym.
-Tak? A o czym?
-No, bo chyba pamiętasz jeszcze Martę, prawda?
-No jasne, że tak. Jak mogłabym zapomnieć?
-No i Zbyszka chyba też kojarzysz?
-Tak, wspominałaś coś o nim.
-No,bo... oni się zaręczyli!
-Na prawdę? Ale super!
-Prawda. Też się ucieszyłam.
-Czyli wakacje zaliczasz do udanych?
-Jasne, że tak! To były najwspanialsze wakacje w moim życiu!
-No to bardzo się cieszę. Ale mam dla ciebie niestety też złą wiadomość...
-Jaką?-przestraszyłam się
-No bo ja z tatą się już pogodziliśmy z tym, ale...
-JAKĄ?!
-Była tutaj pani Kmaszyńska.
-Co?! PO CO?!
-Bo ona ma dla ciebie kontrakt...
-Chyba sobie żartujesz?! Przecież ostatnio chyba jasno się jej wyraziłam, że już z tym skonczyłam?!
-No tak ale ona się nie poddała.
-No to powiedz jej, że nie jestem zainteresowana. A teraz już idę. Chcę się w końcu wyspać.
-Dobranoc maleńka.
-Dobranoc.
  Jak ona w ogóle śmiała tu przyjść?! Po ostatniej kłótni ja już nie pokazałabym się na oczy. Ale Kmaszyńska jest inna. Ona nigdy nie odpuszcza. Miałam już powoli dosyć tego wszystkiego. Mam tylko nadzieję, że jak już się wyprowadzę do Bełchatowa to to wszystko ustanie.
  Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo jestem zmęczona. Napisałam tylko jeszcze SMS-a do Bartka i natychmiast usnęłam.

Popołudnie następnego dnia...

-Córciu! Zejdź na dół.
-Zaraz.
-No chodź jesteś już gotowa. Bartek już czeka.
-Ale ja się boję.
-Skarbie. Będzie dobrze. No chodź
  Zeszłam. Bałam się okropnie. Z tego wszystkiego brzuch mnie rozbolał.
-Wyglądasz ślicznie. Idź już bo Bartek się niepokoi a Fabian do niego poszedł...
-No dobra idę.
  Wyszłam. Weszłam do tego samochodu, ale siedziałam jak na szpilkach.
-Kotku uspokój się.
-Ale ja się boję...
-Nie bój się będzie dobrze. A tak w ogóle to chyba będziemy mieć problem z moim ojcem...
-Bartek,widzisz? Mówiłam że to zły pomysł/
-No bo wiesz on ma słabość do pięknych kobiet i co będzie jak mi cię odbije..
-Idioto!
-Ej! Nie obrażaj mnie.
-No dobra ale na przyszłość to sobie tak nie żartuj.
-No dobra, dobra. Obiecuję że nie będę.
  No i dojechaliśmy. Stanęłam przed drzwiami i czekałam jak na wyrok....

************************************************************************************
Wiem przepraszam... Ale dodałam... Jak chcecie to mnie zabijcie... JA nie jestem zadowolona z rozdziału, ale podobno jest super. Oceńcie sami.
Pozdrawiamy
JiM

sobota, 5 września 2015

Rozdział 17 #część druga

-To jak zrobisz ze mnie najszczęśliwszego człowieka na świecie? - po jakimś czasie usłyszałem jak mówi....
-To zabrzmiało troszke jak te przeprosiny Bartka na meczu... Pomagał ci?
-No wiesz, tak troszke.... Czyli nie zostaniesz moją żoną?
-Wariacie... Oczywiście że zostanę twoją żoną! Kocham cię.
Wziołem ją na ręce i zaczołem obracać w okół własnej osi. Byłem tak szczęśliwy jak nigdy... Spacerowaliśmy jeszcze jakieś dwie godziny po plaży a później poszliśmy do hotelu, chciałem zamówić taksówke, ale Marta poprosiła o to żebyśmy się przeszli... Oczywiście zgodziłem się. Po drodze rozmawialiśmy o przyszłości, jak to będzie wyglądało... Ja w Rzeszowie, Marta w Bełchatowie.... Ale odległość to dla mnie nie problem.... Nie wiedzieliśmy kiedy znaleźliśmy się już pod hotelem, byliśmy zbyt zajęci żeby się zorientować, w sumie to prawie poszliśmy dalej... Dobrze że Marta w pore go zauważyła.... Po chwili byliśmy już w pokoju, pierwsza  poszła wziąć prysznic a ja za nią, gdy już wyszedłem z łazienki ona spała, położyłem się obok, pocałowałem i przytuliłem... Nie mogłem usnąć, myślałem o tym że jutro już wylatujemy, o tym jak to teraz będzie.... Ale myślenie o tym nic nie zmieni, może o czwartej nad ranem usnołem.
#Perspektywa Marty
Obudziłam się po 10, Zbyszek nadal spał, poszłam do łazienki i się troche ogarnełam, w końcu dziś wylatujemy.... Po jakiś 10 minutach wszedł do łazienki z wielkim bananem na twarzy, podszedł i zaczoł całować a ja odwzajemniałam pocałunki....
-Kocham cię... -wyszeptałam
-Ja ciebie też. Dziękuje...
-Za co?
-Za to że jesteś....
Po 20 minutach byliśmy już na śniaiadaniu, dosiedliśmy się do Justyny i Bartka.... Od razu zauważyli pierścionek i zaczeli nam gratulować, muszę przyznać że Zbyszek ma gust i pierścionek jest cudowny....
Zjedliśmy śnadanie i postanowiliśmy wszyszcy ostatni raz pójść na miasto. Tak też zrobiliśmy, poszliśmy na kawe, ciastko, siedzieliśmy w kawiarni, a także poszliśmy na plaże,.świetnie się bawiliśmy, niestety czas nieubłaganie leciał i zostały tylko 4 godziny do odlotu samolotu, dlatego wróciliśmy do hotelu spakować swoje rzeczy....
Mi to poszło bardzo szybko, sama w to nie wierzyłam, Zbyszek również był w szoku... zostało nam jeszcze troche czasu więc poszliśmy na taras.
#Perspektywa Justyny
Dlaczego te wakacje tak szybko zleziały... Czuje się tak jak byśmy przylecieli tu wczoraj a tyle się już wydarzyło....Te wakacje zapamiętam do końca życia.... Spakowaliśmy się z Bartkiem i wyszliśmy przed hotel, Marta ze Zbyszkiem już czekali na nas, zapakowaliśmy torby do bagażnika i pojechaliśmy na lotnisko. Była godzina 16:40 czyli jeszcze 20 minut do odlotu samolotu... Z takimi wariatami czas się nie dłuży więc te dwadzieścia minut zleciało jak pięć... W samolocie chwile pospałam i lot też bardzo szybko zleciał... Chyba zawsze tak jest że droga powrotna zawsze szybciej mija...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam rozdział miał być w czartek i go napisałam, ale mi się usunol.... Byłam zła, sama na siebie... Wczoraj nie dałam rady go napisać, miałam gorączke i prawie cały dzień przespałam... Tyle że mecz oglądnełam... Przegraliśmy, ale jestem z nich dumna, bo dobrze zagrali, a wynik to już inna sprawa.... Zebrałam się rano i tak oto jest część 2 :D Mam nadzieję że mi wybaczycie :'( A i jeszcze przepraszam za jakiekolwiek błędy...

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 17 #Część pierwsza

#Perspektywa Marty
Obudziłam się po 9 i pierwsze co zobaczyłam po  otworzenieu oczu to uśmiechniętego od ucha do uch Zbyszka
-Widzę że mój śpioszek już się obudzł, wyspałaś się? -posłał mi cwaniacki uśmieszek, po czym zaczoł skradać pocałunki z moich ust, a ja je  odwzajemniałam.
Oderwałam się od niego i pobiegłam do łazienki, on za mną ale zdążyłam zamknąć drzwi, weszłam pod prysznic, słyszałam jeszcze jak prosił żebym go wpuściła a później że jeszcze tego pożałuje i zaczął się śmiać.
Zimna woda spływająca po mnie dobrze mi zrobiła, spieniłam pożeczkowy żel pod prysznic i spłukałam się. Mój ulubiony zapach, pomyślałam jeszcze o Justynie i Kurku,bo nie wrócili do hotelu na noc. Ale mogłam być pewna że wszystko z Justyną wporządku bo jest z Bartkiem, on nie pozwoli jej skrzywdzić. Marta jaka ty głupia jesteś! Palnełam się w głowe, dlaczego nie pomyślałam żeby wziąść ciuchy?! Teraz jestem skazana na Zbyszka.... Geniusz z mnie!
-Zibi!!
-Teraz Zibi tak?
-No prosze....
-Mam ci umyć plecki?
-Nie głultasie! Przynieś mi te jeansowe krótkie spodenki, bielizne i tą popielatą koszulke na szelkach...  I ręcznik proszeee
-No dobrze, a co będe z tego miał?
-Wynagrodze ci to jakoś, tylko mi przynieś, to wszystko leży na fotelu.
#Perspetktywa Zbyszka
Uciekła mi a teraz i tak to jej nic nie da, podeszłem do fotela, wziołem co miałem wziąść, zapukałem a ona mi otworzłya, stała zupełnie naga, podałem jej wszystko i znów zamkneła drzwi, żałowałem że jej wtedy nie powstrzymałem. Ale kolejnym razem nie przepuszcze takiej sytuacji. Po 10 mimutach wyszła z łazienki podeszła do mnie i przytuliła się, teraz do mnie dociera to że czuje do niej to czego jeszcze nie czułem do żadnej kobiety, postanowiłem sobie, że tego nie spieprze.
-To idziemy na śniadanie?
-Oczywiście, jestem tak głodna że zjadłabym konia z kopytani!
-No wiesz, konia tu chyba nie mają, ale za to są naleśniki!
-To na co my tu jeszcze czekamy?
-Na ciebie.... Po co na mnie, skoro ja tu już jestem?
-Nie drażnij się ze mną bo to się dla ciebie źle skończy
-Nie boje się ciebie!
#Perspektywa Marty
-Dlaczego się tak na..... - nie zdążyłam wypowiedzieć zdania i już leżałam pod nim, on mnie łaskotał, choć wie jak ja tego nie lubie! Pieprzone łaskotki- pomyślałam
-No i co dalej się będziesz ze mną drażnić?
-Już nie, tylko przestań, Proszeee
-No dobra to chodź.
W ostatniej chwili wziełam karte od naszego pokoju i zamknełam go, Zibi nawet o tym nie pomyślał, tak mi się przynajmniej wydaje. Do hotelowej restauracji weszliśmy trzymając się za ręke, usiedliśmy przy stoliku, jak najbliżej okna, zamówiliśmy śniadanie. Muszę przynazać że  było ono pyszne, Pierwsza klasa i dawno takiego nie jadłam... Po chwili Justyna z Bartkiem się do nas dosiedli, również zamówili naleśniki, co jak co ale naleśniki z owocami to najlepsze śniadanie, przynajmniej ja tak uważam :) Po jedzeniu poszliśmy do mojego i Zibiego pokoju. Bartek poszedł na chwile do siebie,a Justyna z nami  postanowiłam poprawić jeszcze troche makijaż bo cały mi spłynoł, ale czego ja się mogłam spodziewać w takim gorącu....
#Perspektywa Zbyszka
Weszliśmy do naszego pokoju, Marta poszła do łazienki a Bartek do siebie
-Justyna, prosze pomożesz mi?
-No oczywiście a w czym?
-Bo jest taka sprawa, ale opowiem ci po drodze ok?
-Okk ale masz mi powiedzieć
-Powiem ale nie tutaj
Wziołem portfel, czpke i zostawiłem Marcie karteczke "Będe za jakieś 2 godziny. Kocham Cię"
-Teraz możemy iść
 Po chwili byliśmy w drodze do najbliższej galerii handlowej i mogliśmy spokojnie porozmawiać
-No i w czym mam ci pomóc?
-A więc tak: chciałbym abyś pomogła mi wybrać dla Marty sukienke, buty i w ogóle  chciałbym jej zrobić niespodzianke i zaprosić do najlepszej restauracji jaką tu znam. No to jak pomożesz mi?
-Oczywiście, a czy ty przypadkiem nie chcesz się jej oświadczyć?
-No.... tak, ale prosze nie wygadaj się. No i skoro ci już to powiedziałem to mam jeszcze jedną sprawe do ciebie, powiedz mi jak ja mam to zrobić, boje się, a jak ona powie NIE?
-Nie wiem czy ty jesteś jakiś ślepy czy jak, nie widzisz jak ona na ciebie patrzy? Nie widzisz tego? Patrzy się na ciebie jak na nikogo innego. Nie widziałam jej jeszcze tak szczęśliwej.... Mówie ci będzie dobrze.
-A nie uważasz że to za wcześnie? Znamy się kilka miesięcy...
-Jeśli naprawde ją kochasz to nie, ale zastanów się czy to nie jest tylko zauroczenie i pamiętaj jeśli coś jej zrobisz, skrzywdzisz ją, to masz do czynienia ze mną, a ja ci tak łatwo nie odpuszcze....
 -Nie musisz się o nią bać, nie skrzywdze jej, już od jakiegoś czasu chciałem się jej oświadczyć ale brakło mi odwagi... bałem się po prostu odrzucenia, bo ją kocham, tak kocham i teraz to wiem na 1000% Nie boje się tego powiedzieć....
Nim się obejrzełem byliśmy w galerii, ciesze się że powiedziałem to Justynie, jakoś tak ulżyło mi. Po półtorej godzinie mieliśmy już wszystko, Justyna przymierzała na siebie ciuchy, dobrze że mają ten sam rozmiar, sam bym zgłupiał jak miałbym sam to wszystko wybierać, zakupy z kobietą to jednak ciężka sprawa, nawet nie sądziłem że aż tak ciężka, a ona mi powiedziała że to i tak bardzo szybko nam poszło.
-Dziękuje ci za pomoc
-Nie przesadzaj, nie masz za co dziękować, świetnie się bawiłam -Dasz się zaprosić na jakieś lody?
-Oczywiście
Poszliśmy do najlbliższej lodziarni, zamówiłem nam 2 wielkie lodowe desery z owocami i bitą śmietaną
-Zbyszek....
-Tak?
-Czy ty wiesz ile to ma kalorii?
-Czy ja wiem... w każdym razie dużo, ale jesteśmy na wakacjach i nam się należy!
-No w sumie racja
Posiedzieliśmy jeszcze jakąś godzine, rozmawialiśmy, Justyna opowiedziała mi o tym jak ważny jest dla niej Bartek, o studiach, mieszkaniu z Martą, o przyjaźni z nią, o tym jak jej pomogała gdy się załamałq, muszę przyznać że dużo przeszła, a na Marte spojrzałen zupełnie z innej strony, coraz nardziej się w niej zakochuje....
#Perspektywa Bartka
Gdzie ona poszła, jak przyszłem do pokoju Marty i Zbyszka jej nie zastałem, tylko Marte leżącą na łóżku i wpatrującą się w sufit
-Wiesz może gdzie jest Justyna- zapytałem nie pewnie
-A ty wiesz gdzie jest Zbyszek? -Niestety nie, a jego też nie ma?
-Jak widzisz nie... Zostawił tylko kartwczke że będzie za 2 godziny.... A tak w ogóle to siadaj -powiedziała to nie spoglądając nawet na mnie tylko dalej patrzyła w jakiś punkt na suficie...
-A dzwoniłaś do Zbyszka albo Marty?
-Tak, ale oboje nie odbierają... chcesz to próbój
-Nie, to nie ma sensu, skoro nie odbierają od ciebie to ode mnie też nie odbiorą... zastanawiam się tylko gdzie oni mogli pójść, a ciebie to nie interesuje?
-No w sumie troche zastanawia...
-Dasz się zaprosić na kawe? Bo samemu nie chce mi się iść, a tamtych nie ma więc co będziesz sama robiła.... To jak idziemy?
-No w sumie czemu nie, chodźmy
#Perspektywa Marty
Do cholery gdzie oni poszli?! Mogli chciaż powiedzieć, a nie zostawili mnie samą w pokoju i sobie poszli.... no ale jak oni tak, to ja spędze miło czas z Bartkiem, w sumie to nie wiem o nim za dużo, wypytywać też nie wypada.... No ale co tam, może się mnie nie wystraszy -pomyślałam i się uśmiechnełam, Bartek to chyba zauważył bo odwzajemnił gest
-Nie miałem okazji zapytać, jak wakacje, Zibi nie wykorzystuje cie za bardzo? Bo jakaś taka zmęczona chodzisz, a dziś to już w ogóle -popatrzył na mnie dwuznacznie a ja zaczełam się śmiać, nawet bym nie pomyślała że może o takie coś zapytać
-Yyy no wiesz, nie jest tak źle, a poza tym to poprawiłeś mi humor - odpowiedziałam mu i znów zaczełam się smiać
-a nie ma za co, i jak kawa?
-pyszna, z resztą jak wszystko tutaj, wiem że dziękowałam ci za wakacje, no ale jeszcze raz dziękuje
-Nie wygłupiaj się, nie masz za co dziękować
-No i jest jeszcze jedna rzecz za którą chciałam ci podziękować....
-A mianowice jaka to sprawa?
-Bo dzięki tobie Justyna chodzi uśmiechnięta od ucha do ucha, dziękuje
-Nie to ja tobie dziękuje, gdyby nie ty to nie byłbym teraz na wakacjach z nią, dziękuje ci że wtedy powiedziałaś mi w twarz co o tym wszystkim myślisz, gdyby nie ty to dalej pewnie nie odzywalibyśmy się do siebie... Zachowałem się wtedy beznadziejnie... W ciągu dalszym zastanawiam się jak mogłem posłuchać tego idioty Dominika....
-Nie zastanawiaj się, czasu już nie cofniesz, dobrze jest jak jest teraz, to chyba jeszcze bardziej umocniło wasz związek.... Nie wiem w jaki sposób ale to jest widoczne...
-Marta patrz kto idzie w naszą strone....
-Kto?
-No odwróć się...
Zbyszek podszedł do mnie i zachłannie pocałował, poczułam się cudownie....
-Przepraszam Bartek że porwałem ci Justyne, ale jak widzisz jest w idealnym stanie, mam nadzieje że się nie gniewasz, a teraz przepraszam państwa, ale zabieram moją księżnicze, do zobaczenia wieczorem....
Postanowiłam zapytać się gdzie byli z Justyną, ale ten nie chciał mi nic powiedzieć...  Weszliśmy do pokoju, Zbyszek powiedział żebym poszła do łazienki i przebrała się w to co mi naszykował.... I że mnie gdzieś zabiera, ale nie chciał powiedzieć gdzie... postanowiłam więc już nie pytać i zrobiłam jak mi powiedział.... Z pudełka wyciągnełam piękną długą luźną sukienke w kolorze błękitnym. A to nie koniec, obok stało chyba pudełko z butami i jeszcze jakieś 2 mniejsze.... Na początek otworzłam to w których znajdowały się buty, były to proste czarne szpilki na koturnie, gdy otworzłam kolejne moim oczom ukazała się piękna koronkowa bielizna, na koniec otworzłam to najmniejsze w którym znajdował się cudowny łańcuszek, bransoletka i piękne długie kolczyki... Jak to wszystko zobaczyłam to popłakałam się ze szczęścia, wziełam prysznic i założyłam na siebie przygotowane rzeczy, zrobiłam delikaty makijaż, włosy i już po godzinie byłam gotowa do wyjścia. Zbyszek już na mnie czekał, wyglądał cudownie, i te jego perfumy... przyprawiają mnie o zawroty głowy, uwielbiam ich zapach....
Gdy wychodziliśmy z hotelu Zibi podszedł jeszcze na chwile do Bartka, zamienili kilka słów i znów wrócił do mnie, na zewnątrz czekała już na nas taksówka, wsiedliśmy do niej, po 15 minutach wysiedliśmy pod jakąś restaruracją, Zbyszek podszedł do mnie i wzioł za ręke, zjedliśmy kolacje, było bardzo romantycznie. Na końcu wydawał mi się jakiś spięty, ale chyba mi się wydawało...
#Perspektywa Zbyszka
Jak wyszła z łazienki to zaniemówiłem, zatkało mnie po prostu, kolacja wyszła idealnie, myślałem że oświadcze się jej podczas niej, ale stchurzyłem... Nie ma już odwrotu, zaproponowałem jeszcze spacer po plaży, zgodziła się.... Na szczęście jest ona blisko, więc już po 5 minutach spacerowaliśmy po niej, ściągneła buty ja też tak zrobiłem, w blasku księżyca wygląda jeszcze piękniej nie mogłem się na nią napatrzeć, szliśmy w ciszy aż do pewniego momentu, stanołem przed nią i zaczołem:
-A teraz posłuchaj mnie uważnie, zależy mi na tobie, jesteś cudowną kobietą. Nie przeszkadzają mi twoje humory, jesteś skryta, ale przede mną się otworzyłaś i pokazałaś swoją prawdziwą twarz. Uwielbiam wpatrywać się w ciebie, jak zasypiasz, budzisz się. Jesteś dla mnie bardzo ważna, nie pozwole ci nigdy odejść, nie dopuszcze do tego abyś chciała odejść... będe cie traktował jak księżniczke, zasypywał kwiatami. Mam nadzieję że będziesz przy moim boku rozkwitać jak najpiękniejszy kwiat róży i stawać się coraz piękniejsza, jeśli to jeszcze możliwe, chciałbym przy tobie stawać się lepszym człowiekiem, chcę się z tobą zestarzeć, mieć dzieci, patrzeć jak one dorastają, jak grają w siatkówke, jak rozwijają swoje pasje.... Nigdy nie myślałem, że zwariuje na punkcie jakiejkolwiek kobiety, ale pojawiłaś się ty i przewróciłaś cały mój świat do góry nogam i mam jeszcze pytanie, czy zostaniesz moją żoną? -po skończonym monologu wyciągnołem czerwone pudełeczko i je otworzyłem...  zobaczyłem że Marcie płyną łzy po policzkach....
To jak zrobisz ze mnie najszczęśliwszego człowieka na ziemi?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeżeli jeszcze ktoś to czyta, to błagam o litość, nie zabijajcie mnie, mam nadzieje że rozdział się podoba, wydaje mi się że jest długi... Przepraszam za jakiekolwiek błędy, a może ich być sporo gdyż pisałam na szybkiego i na telefonie, 2 część tego rozdziału powinna pojawić się w środe lub czwartek, pozdrawiam :*

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 16

#Perspektywa Justyny
Ach! Jakie te Włochy są piękne! Chyba się zakochałam! I ci mężczyźni 😂 kiedy całą czwórką szliśmy na plażę rozmawiałyśmy sobie z Martą właśnie w taki sposób żeby zobaczyć jaka będzie reakcja chłopaków.
-Justyna widzisz tego?! Ale ma klatę!
-No co ty Marta ten jest lepszy!
-A tamten?
-Tez nie najgorszy
-Ym, Ym-chrząknął Bartek- co to ma znaczyć? Nie wystarczamy wam?
-Macie w dupie gwiazdy siatkówki?
-Jeśli wolicie Włochów to my spadamy. - on to mówił serio! Zaczęli się wracać
-Bartuś!
-Teraz Bartuś?!
-Kochanie nie wygłupiaj się! Zazdrośniku ty mój!
-Jesteś pewna że kochanie? Po tej akcji to ja się zastanawiam czy nasz związek jest tak na serio?!
-Kurek! - zdenerwowałam się- czy tobie ktoś odebrał rozum? Kocham cie, kochałam i będę kochać. Jak w ogóle mogłeś pomyśleć inaczej?! Popatrz na Zibiego. - stali z Marta trzymając się za rękę i śmiejąc z nas. - Ale jeśli tak sądzisz to ja wracam do hotelu i nawet nie próbuj za mną iść!
Odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę hotelu. Wkurzyłam się na niego.  Wpadłam do pokoju, wzięłam książkę i usiadłam na balkonie.
#Perspektywa Bartka
-Ale żeś się wkopał bracie
-Leć ją przeprosić
-Wasza pierwsza kłótnia. Gratulacje-Zibi zaczął się śmiać
-Nie ma się z czego śmiać! Idzie sobie na ta plaże a ja idę do niej.  Spróbuję ja przeprosić.
-OK.  Rozumiemy nie będziemy wam przeszkadzać.
Poszedłem w stronę hotelu. Stwierdziłem jednak ze jak przyjdę tak po prostu to może być ciężko.  Wstawiłem wiec do kwiaciarni i poprosiłem bukiet ze 100 róż. Herbacianych i różowych takich które Justyna lubi najbardziej. Poszedłem przed hotel i zobaczyłem ze siedzi na balkonie i czyta książkę. A może by tak jej przeszkodził?
#Perspektywa Justyny
Siedziałam sobie na balkonie kiedy usłyszałam ze ktoś mnie woła.
-Justyna! Justyna! Wyjrzyj przez balkon!
Już wiedziałam kto to jest i nie miałam zamiaru tego zrobić
-Jeśli tego nie zrobisz to wyjdę do ciebie po rynnie! Odpuściłam. Spojrzałam w dół a tam stał Bartek z różami. Zaczął się krzyczeć.:
-Właśnie teraz uświadomiłem sobie ile ty dla mnie znaczysz. Juz drugi raz nazwę siebie idiota z twojego powodu. Tak jestem idiota. Ślepo w tobie zakochanym. Cholernym zazdrośnikiem ale tylko dla tego że nie chce ciebie stracić. Jesteś moim oczkiem w głowie i będziesz jedyna kobieta w moim życiu która przedstawię rodzicom bo chce być z tobą na zawsze. Choćbym musiał rzucić siatkówkę. Kocham cie.
-Wiesz ze to zabrzmiało trochę jak oświadczyny?!
-Naprawdę?! No w każdym bądź razie to dobrze będę wiedział na przyszłość!
-Oj Bartek ty mój jedyny i osobisty wariacie. Tez cie kocham. Poczekaj na mnie tam na dole. Zaraz przyjdę.
Założyłam moja ulubioną sukienke i poprawiłam trochę makijaż. Zeszłam do niego na dol.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję.-pocalowalam go- a te kwiaty to dla kogo?
-Dla ciebie oczywiście.
-Są śliczne. Nie trzeba było.
-Dla takiej kobiety jak ty? Trzeba.
-To gdzie pójdziemy?
-No to może skoro nie doszliśmy na ta plaże to chodźmy teraz.
-Super pomysł.
Przytuliłam się do mojego dwu metrowego skarbu. Przy nim czuje się taka bezpieczna. Szliśmy brzegiem morza aż w końcu usiedliśmy na piasku. Bartek zaczął mi gładzić ręką włosy a ja po raz drugi już zasnęłabym na jego kolanach. Więc zapytałam go:
-Bartuś wiesz co? Bo my się właściwie nie znamy. Opowiedzmy sobie o sobie.
-Jasne.  Co chcesz o mnie wiedzieć?
-Wszystko!
-Nazywam się Bartosz Kurek.. -Może nie aż tak? Mimo wszystko trochę cie znam.
-Urodziłem się w Wałbrzychu ale tylko kawałek mojego dzieciństwa spędziłem w tym cudownym mieście. Potem wprowadziłem się do Bełchatowa żebym mógł trenować. A więc Bełchatów to mój dom. Potem moja kariera się zaczęła rozwijać o czym już pewnie wiesz. Grałem we Włoszech ale w głębi serca czułem ze moje miejsce jest w Skrze i tylko tam.
-No a przyjaciele? Rodzina?
-Wiadomo jak to jest z przyjaciółmi kiedy jest się sportowcem. Oczywiście wszyscy chlopacy z klubu i reprezentacji, ale taki największy to chyba Piotruś.
-Cichy Pit.?
-Wszyscy mówią ze to dziwne połączenie ale tak nam zostało. A jeśli chodzi o rodzinę to mam młodszego brata Kubę. Mama i tata są nauczycielami. Wiesz co ja musiałem przeżywać kiedy zamiast uczyć się chciałem chodzić na treningi? - zaczął się śmiać - tak na prawdę to rodzice ku mojemu zdziwieniu zgodzili się na moje treningi. Kiedy byłem jeszcze juniorem jeździli ze mną na każdy mecz. Ale teraz wiadomo jak to jest.
-No a dziewczyny?
-Miałem jedną. Oliwie. Rozstalismy się trochę przed tym jak się poznaliśmy. Zakochałem się w niej a ona mnie wykorzystała. To dlatego jak Dominik powiedział mi ze oszukalas go nie wiedziałem co mam zrobić.  Z jednej strony kochałem cie a z drugiej bałem się ze mnie wykorzystasz. Przepraszam Cię. A ty co powiesz o sobie?
-Moja historia jest bardziej pogmatwana niż twoja.
-To chyba niemożliwe.
-A co jeśli Ci powiem ze byłam kiedyś Miss Univers, Miss Dolnego Śląska? -Na prawdę?
-Tak. Zostałam zmuszona przez rodziców i nauczycielkę od wf u. Nie chciałam tego. Kiedy byłam młodsza byłam bardzo nieśmiała i cicha. Nie chciałam rozgłosu. W szkole wszyscy się ode mnie odwrócili. Została mi tylko Marta. Historie z Dominikiem juz znasz. Cierpiałam później i to strasznie. Nie z powodu tego ze rozstalam się z nim ale z tego powodu że uderzył mnie czego bym się po nim nie spodziewała. Bałam się ze każdy facet jest taki sam. Dopiero Marta uświadomiła mi ze nie mogę patrzeć na innych przez pryzmat Dominika. Ten mecz na którym się poznaliśmy to było pierwsze moje wyjście do ludzi po tym zdarzeniu. I to dzięki Marcie bo to ona mnie zmusiła podstępem.
-Musze jej podziękować. Gdyby nie ona nie poznałbym ciebie.  Choć moje skarbie juz wiemy o sobie wszystko a widzę ze nie dość ze chce ci się spać to jeszcze Ci zimno.
Faktycznie nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się chłodno. Ale miałam Bartka. Przytuliłam się do niego i powoli zasypialam.
-Bartuś musimy już chyba iść bo zaraz tu usne a jak usne to będziesz mnie musiał nieść.
-No i w czym problem? Połóżmy się i przytul się do mnie. Jesli będziesz spala to z największą przyjemnością cie zaniose do łóżka.
-Jesteś wspaniały. Dziękuję Ci ze jesteś.
Nie minęła chyba minuta kiedy ja juz spałam.
#Perspektywa Bartka
Justyna zaraz usnela a i mi zbieralo się na sen. Widziałem jak trzęsie się z zimna wiec ściągnąłem koszulke i przykrylem ja. Czułem jak odpływam. Zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest 16 :D
Mi się podoba bo nie ja pisałam hah Ja tylko dodałam a Justysia pisała   <3 :p Ale sami oceńcie ;) Teraz jest tak słodko, mogę zdradzić, że już nie długo to potrwa :D

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 15

Sezon reprezentacyjny dobigł końca, był on udany, zakfalikowaliśmy się na IO, tak jak to było w założeniach.  muszę przyznać że Bartek jest niesamowity, od naszego pogodzenia mineło sporo czasu, może nie widzieliśmy się za często ale codziennie rozmawialiśmy a to przez telefon a to przez skeypa. Teraz wiem że mu na mnie zależy ale mnie na nim też.
#Perspektywa Marty
-Justyś zadzwoń po Bartka, mam pomysł! A ja pójde zadzwonić do Bartmana
-No ok, ale po co? Zrobię to za chwilke tylko wezme prysznic okk?  Coś tym razem wymyśliła?
-Dowiesz się w swoim czasie. A teraz idę zadzwonić.
Poszłam do salonu i zadzwoniłam.
-Hej Kochanie
-Hej słonko, co tam?
-No wiesz jakoś leci ale dzwonie do ciebie bo mam pewną sprawe
-Już się boje
-Nie masz czego. Możesz do nas wpaść, tylko teraz?
-No dobra zaraz będe tylko pożegnam się z Bartkiem
-Niee nie rób tego, dobrze że jesteście razem, weź go ze sobą.
-To już ja ci nie wystarczam?! -zapytał z wyrzutem a później zaczął się śmiać
-Przecież wiesz że nie, muszę sobie drugiego mężczyzne znaleźć i chyba wypadło na niego. - tym razem to ja się zaczełam śmiać.
-Oj nie,  tak nie może być! Chyba zapomniałaś jak ci ze mną dobrze i jak tylko przyjdę to ci przypomne!
-Oj panie Bartman to brzmi jak groźba - udałam przerażoną, ale nie wytrzymałam długo i zaczełam się smiać.
-Bo nią jest! Kończe już pa! Zaraz będe
-Do zobacznia
Justyna zdązyła się już umuć. Miała zadzonić do Bartka ale ktoś zapukał do drzwi, tam stali oni. Zibi podszedł do mnie i zaczął całować, po chwili się od siebie oderwaliśmy i zapytał
-Tak źle ci ze mną?
-Przecież wiesz że cie kocham
-No wiem, ja ciebie też....
 Justyna z Bartkiem zaczeli nam bić brawo.
-A wy co? Nie macie co robić? - zapytałam się i zaczełam śmiać.
-Jak widać nie... wejdźdźcie do salonu, a ty Martuś musisz nam powiedzieć o co ci chodzi!
Usiedliśmy w salonie, Justyna z Bartkiem na sofie a ja na fotelu na kolazach u Zibiego bo stwierdził że tak mi będzie wygodniej.
-A więc chodzi o to że wy macie teraz wolne przed sezonem klubowym my też mamy jeszcze  więc może gdzieś pojedziemy na "wakacje"?
-Świetny pomysł! - równo stwierdził Bartek z Zibim
-To gdzie lecimy? Chorwacja? Włochy? Stany? Brazylia?
-Bartek ale pamiętaj że ja z Martą nie mamy pieniędzy na takie podróże....
-No co wy? Nie przejmujcie się pieniędzmi! My stawiamy. No nie Zibi?
-Głupie pytanie! No oczywiście dla naszych księżniczek wszystko, dla nas to nie problem!
-Wiemy o tym, ale nie chcemy was wykorzystywać.... Nasze morze jest piękne..... nie zawsze ale jednak
-no to postanowione! Jedziemy za granice. Bartek to gdzie? Chyba Włochy cnie?
-Jestem za! To bardzo dobry pomysł.
Teraz wakcje już planowali razem, my poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy kolacje. Sporo musiałyśmy tego przygotować. Postanowiłyśmy zrobić sałatke porową. Ona jest pyszna! Po 15 minutach przyszłyśmy do chłopaków, zaczeli nam opowiadać o tym co zaplanowali i powiedzieli że lecimy już w sobote.... a dziś był czwartek czyli mamy mało czasu..... Bardzo się ciesze na ten wyjazd. Bartek ze Zbyszkiem zostali u nas na noc. On jest cudowny, kocham go i nie wiem co bym zrobiła bez niego...
Te dwa dni w sumie jeden zleciały nam na zakupach, pakowaniu się. Ja kupiłam sobie dwa stroje kompielowe, dwie sukienki, sandałki, spodenki i chyba trzy koszulki, Justyna kupiła trzy sukienki, buty, spódniczke, dwa stroje i koszulke. A kto za to zapłacił?! No oczywiście że Bartek ze Zbyszkiem, stwierdzili że my mamy zatrzymać pieniądze na ważniejsze rzeczy... Co jak co ale to są wariaty.
Nie wiem kiedy to wszystko zleciało.
#Perspektywa Justyny
Po trzech godzinach lotu byliśmy na miejscu. Zadzwoniliśmy po taksówke i pojechaliśmy do hotelu, muszę przyznać że był cudowny, razem z Martą byłyśmy w lekkim szoku ale pozytywnym. Poszliśmy do recepcji, odebraliśmy klucze do pokoi i zanieśliśmy bagaże. Wspólnie stwierdziliśmy że nie ma co marnować dnia i wybraliśmy się na spacer. Ja z Bartkiem poszliśmy na plaże a Marta z Zibim chyba do miasta, sama nie wiem. Długo tak chodziliśmy.... położyliśmy się na ciepłym piasku i oglądaliśmy zachód słońca. Było tak romantycznie oparłam głowe o tors Bartka, jest tak przyjemnie.
#Perspektywa Zbyszka
Szliśmy wąskimi uliczkami Włoch, za to lubię ten kraj, tu jest tak romantycznie..
-Martuś bo ja musze ci coś powiedzieć....
-O co chodzi? Zrobiłam coś nie tak?
-Niee, jesteś cudowna, nic nie zrobiłaś po prostu uwielbiam na ciebie patrzeć, jak śpisz, jak się uśmiechasz, złościsz. Kocham cię! Kocham cię! Rozumiesz Kocham cie!
-Zacznijmy od tego że cię kocham, a skończmy na tym że niegody nie przestane.... -wyszeptała mi to seksownie do ucha.... za to ją kocham, omotała mnie, dla niej zrobiłbym wszystko.... Robiło się cimno a my dalej szliśmy trzymając się za ręce, rozmawiając o głupotach, o nas, o przyszłości, teraz wiem że to ta jedyna.... i z każdym dniem się w niej zakochuje....
#Perspektywa Bartka
Rozmawialiśmy z Justyną, to znaczy ja mówiłem bo okazało się że ona spała, postanowiłem jej nie budzić, wziołem ją na ręce i zaniosłem do hotelu, położyłem na łóżku i sam podzedłem pod prysznic. Zimna woda dobrze mi zrobiła, położyłem się obok niej a ona się do mnie przytuliła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że rozdział nie pojawił się w tamtym tygodniu, ale szalona rodzinka do mnie przyjechała, nie miałam czasu na nic, cały czas się coś działo, a teraz jadę do babci, dopiero początek drogi... jakieś 6 godzin  przede mną.... A co do rozdziału to mam nadzieję że sie spodobał.... Bo mi tak nie bardzo pasuje....
Przepraszam za jakiekolwiek błędy :*

niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 14

#Perspektywa Marty

W domu panowała okropna atmosfera. Justyna cały czas chodziła
przygnębiona i nie odzywała się do mnie. Niestety wiedziałam o co
chodzi i ku mojemu nieszczęściu wiedziałam że nie chodzi o Kacpra i tą
całą sytuację w górach, tylko o Kurka. Obydwoje nie mogą bez siebie
żyć. Zibi mówił mi że Bartek staje się nie do zniesienia, a i z
Justyną coraz trudniej jest wytrzymać. Żadne z nich nie stara się nic
zrobić w tej sprawie a ja wiecznie nie będę mieszała się w ich życie,
nie są już w końcu dziećmi.
Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Wzięłam go do ręki i ku
mojemu zdziwieniu był to...numer Bartka! Odebrałam natychmiast
-Halo?!
-Cześć Marta
-Cześć. Coś się stało?
-Nie nic. Mam tylko wielką prośbę do Ciebie.
-Do mnie ?! Słucham...
nastroju.
-Przemyślałem to co mówiłaś mi ostatnio i zgadzam się z Tym w 100%. Ja nie mogę bez niej żyć. A czy jest odwrotnie to ja tego nie wiem ale warto spróbować. -Nadal nie rozumiem w czym mam ci pomóc. -Pamiętasz jak dałem wam bilety na mecz z Niemcami? -No pamiętam... -Wiem,że w takiej sytuacji Justyna nie będzie chciała na niego przyjechać i tutaj zaczyna się Twoja rola. Błagam zmuś ją do przyjechania na ten mecz. Powiedz że nie chcesz jechać sama, albo coś takiego. -Ale nadal nie rozumiem po co? -Ale obiecasz że ją przekonasz? -No tak. Postaram się. A powiesz o co ci chodzi? -Dowiesz się na meczu. -Ok. Ale zrób coś bo ja z nią dłużej nie wytrzymam. - Postaram się. Ucieszyłam się bo Bartek chyba chce się z nią jakoś pogodzić. Zeszłam do kuchni w dobrym humorze. Zjadłam śniadanie i wypiłam kubek gorącej 
kawy.Justyna też zaraz zeszła ale wzięła tylko kanapkii wróciła do siebie.
 Poszłam do jej pokoju i zapytałam:
-Skoczymy na jakieś zakupy?
-Nie mam ochoty.
-No weź. Siedzisz tylko w tym domu. Rozerwij się trochę.
-No ok.
-Wyrobisz się w pół godziny?
-Postaram się. 
-Ej kochana. Trochę uśmiechu. Pójdziemy na ciuszki, zaszalejemy, będzie
super. Szkoda dnia wstawaj.
-No już już. Widzę że jak nie ma Zbyszka to zaczynasz szaleć z tęsknoty
 i musisz coś kupić.
-Ej!!! Już idziemy nie ma co czekać.
Justyna ogarnęła się i zaczęła wyglądać jak człowiek. Tak w ogóle
to ona jest za ładna. I za chuda!!!
Pojechałyśmy do galerii i 7 godzin chodziłyśmy po sklepach. Trochę
się powygłupiałyśmy ale Justyna kupiła też piękną biało-czerwoną
sukienkę.
-Będzie idealna na mecz z Niemcami!-powiedziałam
-Ale dlaczego? Będę pewnie w piżamie siedzieć.
-Jak to w piżamie??? Na hali w piżamie? Wyśmieją cię. Chociaż w sumie
tobie to we wszystkim ładnie.
-Ale ja nie jadę na hale....
-Jak to nie ?!
-No nie. Nie mam zamiaru i nie mam po co
-Jak to nie masz po co?! Wielu ludzi dałoby się zabić za takie miejscówki
a ty mówisz że nie jedziesz.
-No bo Bartek...
-Co Bartek?! Nie jedziesz tam dla niego tylko dla drużyny. A poza ty mam 
jechać sama?
-W sumie... masz racje. Pojadę ale tylko ze względu na ciebie.
-I to mi się podoba. Chodźmy do lodziarni.
Poszłyśmy do lodziarni zamówiłyśmy sobie duże desery lodowe i 
zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim a zwłaszcza o naszym wspólnym mieszkaniu 
w Bełchatowie. Później wróciłyśmy do domu i włączyłyśmy jakiś serial.
 Film się skończył i poszłyśmy spać.
 
3 dni później...
 
Musiałyśmy wstać wcześniej bo  droga była dosyć długa a mecz 
zaczynał się wyjątkowo o 14. Na halę dojechałyśmy godzinę przed meczem. 
Akurat nasi chłopacy mieli rozpocząć rozgrzewkę. Przywitałam się z Zibim i 
poszłam na trybuny. Cały czas patrzyłam się na Bartka. Chodził po boisku taki 
zestresowany. Mam nadzieję że w końcu się pogodzą bo już pomału brakuje mi sił.
 
#Perspektywa Bartka
Do meczu została godzina. Strasznie się stresuje. Normalnie jak przed debiutem 
w reprezentacji.Chłopacy mnie uspokajają że to normalny mecz, ale dla mnie
to najważniejszy mecz w moim życiu.Przed chwilą byłem u spikera i poprosiłem
go o zatrzymanie wszystkich na trybunach po zakończeniu meczu, bo muszę coś 
powiedzieć. Naturalnie się zgodził. Zaczyna się rozgrzewka. Jest na trybunach.
Niestety nie założyła mojej koszulki, ale czego mógłbym się spodziewać. 
Jest tak jak za pierwszym razem. Znowu się w niej zakochałem. Hymn. Zaczyna się
mecz. Jestem w pierwszej szóstce. I znowu nic mi nie wychodzi, ale teraz wcześniej 
zacząłem reagować. Gram dla niej. Wszystko się udaje. Wygraliśmy. Zostałem MVP, 
ale jakoś się nie cieszę. Czekam aż spiker coś powie. Wychodzę na środek 
z bukietem róż.
 
#Perspektywa Justyny
Mecz się skończył. Polacy wygrali. MVP został nie kto inny jak Kurek, ale wiem że
zasłużył. Grał świetnie. Ale on zamiast się cieszyć był jakiś zestresowany. Trochę
mnie to zdziwiło. Starałam się jednak nie zwracać na niego uwagi, bo wciąż mnie to 
bolało. Zaczęłam już wstawać z krzesełka kiedy spiker na hali znów przemówił:
-Proszę wszystkich o pozostanie na swoich miejscach. Jeden z zawodników chce
nam coś
powiedzieć.
Wtedy na środek wyszedł Kurek z bukietem róż i mikrofonem w rękach.
-Przepraszam że was tutaj zatrzymuję ale muszę opowiedzieć wam historię pewnej 
dwójkiosób. Proszę o cierpliwość. Spotkali się przez przypadek na meczu. Ona była
na nim z koleżanką, a on był zawodnikiem Skry. On ujrzał ją wśród tłumu 
i się zauroczył. Była piękna. Miała cudowny uśmiech. On był tak zaślepiony że 
nic mu nie wychodziło.W końcu trener go zdjął. Zdenerwował się na siebie. 
Postanowił zagrać dla niej.Najlepiej jak potrafi. Poprosił o wejście na boisku.
Wtedy wszystko mu wychodziło.Każda najtrudniejsza akcja. Odebrał statuetkę MVP i 
znów ją zauważył. Teraz siedziała sama. Podszedł do niej i zaprosił na kawę,
ku jemu zdziwieniu zgodziła się. Był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Biegł przez trybuny prawie się zabijając. Przebrał się w ciągu sekundy. 
Wybiegł przed halę wziął ją za rękę i zaprowadził do przytulnej kawiarenki.
Zakochał się po raz pierwszy w życiu. Już wtedy to wiedział. Rozmawiali ze
sobą długo aż w końcu zamknęli im lokal. Dał jej swoją kurtkę i zaprowadził 
pod drzwi hotelu. Tam dal jej kartkę z numerem telefonu. Kiedy wrócił do domu 
dostał od niej SMS-a. Wtedy był już pewien że się zakochał.W nocy śniła mu się 
ona w sukni ślubnej. Następnego dnia przypomniał sobie że ma już wyjeżdżać.
Poprosił więc o spotkanie. Przyszła. Wyglądała pięknie. Spacerowali po parku
a w końcu usiedli nad stawem i rozmawiali. W końcu zebrał się na odwagę i
powiedział jej jak bardzo ją kocha. Pocałował ją. Był to najpiękniejszy pocałunek 
w jego życiu. Potem wszystko się skomplikowało. O ich związku dowiedział się jej 
były chłopak.Był w stanie zrobić wszystko żeby tylko rozbić ich związek.Spotkał 
się z nim i powiedział mu kłamstwa na jej temat. On był na tyle głupi że mu 
uwierzył i z nią zerwał. Choć cierpiał i cierpi nadal. Jak się pewnie domyślacie
to byłem ja,a dziewczyna o której mówię jest tutaj.-spojrzał na mnie-
Jestem okropnym idiotą-teraz mówił już tylko do mnie.-dupkiem, jestem naiwny, 
niedojrzały, kretyński i wiem że na ciebienie zasługuje, ale wiedz że kocham cię
nad wszystko. Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie, nie mogę bez ciebie żyć,
usycham, staję się nie do zniesienia- Zibi pokiwał glową- Uwielbiam cię gdy 
jesteś taka słodka tylko dla mnie. Tylko i wyłącznie moja.Gówno mnie obchodzą 
inni. Niech mówią co chcą. Pragnę tylko mieć cię obok. Jesteś moją księżniczką
i przypilnuje by na twojej głowie zawsze była korona. Obiecuję że już nigdy nie 
będziesz przeze mnie cierpieć. Nikt nie jest od ciebie ważniejszy.Dzięki 
tobie przekonałem się co to znaczy miłość i przywiązanie do drugiej osoby.
Pokazałaś mi że nawet zwykły dzień może być wspaniały kiedy obok jest ktoś 
wyjątkowy.Wierzę że ze wszystkim sobie poradzimy. Nie wiem jak to jest możliwe,
ale z każdym dniem kocham cie jeszcze bardziej. Mam nadzieję że będziesz moja 
do końca życia.Justynko... Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. 
Wybaczysz moją lekkomyślność? 
Nawet nie wiem kiedy rozpłakałam się jak małe dziecko. Bartek podszedł do mnie
niepewnie.Dał mi bukiet i powiedział "Przepraszam". Przytulilam go z całych sił. 
A on mnie pocałował i wyciągnął na środek boiska. Byłam taka szczęśliwa.
Ludzie na hali zaczęli bić brawo a z głośników poleciała piękna piosenka.
 
Kochaj mnie, kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie  
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę...


 Bartek szeptał mi na ucho:
-Przepraszam, że mu uwierzyłem, jestem totalnym idiotą, ale kocham cię jak wariat
i bałem się że chciałaś mnie po prostu wykorzystać, że jesteś taka jak inne,
ale wiem że jesteś wyjątkowa.
-Zapomnijmy o tym, Ok?
-Jasne. Kocham cię.
-Ja ciebie też mój wariacie...

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<

Przepraszam, przepraszam, przepraszam,przepraszam.... wiem że zawaliłam ale wakacje,
wyjazdy i tak dalej... wiem nie usprawiedliwia mnie to ale mam nadzieje ze mnie 
zrozumiecie... No i mam nadzieje że wynagrodzę wam to czekanie dobrym rozdziałem.
Mam nadzieję że się spodoba. Żeby nie było to wina jest moja (JUSTYNA). A rozdział 
chciałabym dedykować Kasi, która jest jeszcze na oazie, ale jutro już wraca i która
czekała na to pogodzenie już bardzo długo :*

sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 13

Podjechałyśmy pod blok, w pewnym momencie zobaczyłam kogoś. A tym kimś był Bartek  z bukietem róż... Serce zabiło mi mocniej, nie mogłam w to uwierzyć... Byłam trochę zdezorientowana ale zarazem szczęśliwa. Wysiadłam z samochodu, podszedł do mnie i zaczął przepraszać. Wybaczyłam mu lecz nie wiedziałam czy dobrze robię, postanowiłam posłuchać serca. Przytulił mnie, wziął na ręce, podniósł i zaczął obracać wokół własnej osi. Nasze usta złączyły się w namiętny pocałunek i rozłączył dopiero gdy nie mogliśmy złapać oddechu... 
-Kocham Cię. Wiesz? -wyszeptał mi to ucha
-Wiem i ja Ciebie też kocham...-odpowiedziałam równie cicho. 
Słyszałam jakieś stłumione głosy... Z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze... Justyna.. Justyś obudź się.. jesteśmy już na miejscu...
-To ja spałam?
-Tak... zasnęłaś w połowie drogi.
To nie mógł być sen... Po prosu nie mógł! Wybiegłam z samochodu do mieszkania, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.... Ostatnio nic nie robię tylko płacze...

#Perspektywa Marty
Co się mogło stać? Wybiegła z samochodu jak poparzona... Znów muszę z nią porozmawiać.... Dowiedzieć się o co chodzi... Wiem że o Bartka ale co spowodowało że się tak zachowała... Nie może się ciągle użalać to jej nie pomaga... Po chwili weszłam do pokoju w którym leżała... nie była w najlepszym stanie w sumie tak jak przez ostatni czas....
-Idź stąd! Nie chce teraz z nikim rozmawiać!
-Wiem co czujesz, nie jest teraz ci łatwo ale nie możesz tak bezczynnie leżeć!
-Skąd ty możesz wiedzieć co ja czuje... Nigdy nie byłaś w takiej sytuacji....
-A teraz powiedz szczerze... Myślisz o nim przed snem prawda? Kochasz go całym sercem? Tęsknisz za nim? Nie możesz bez niego żyć i nawet muzyka nie pomaga? A teraz idź i mu to powiedz.... Ja już tak dłużej nie mogę! Jak widzę co robisz ze swoim życiem to....  szkoda nawet mówić... I tak mnie pewnie nie słuchasz! Jesteśmy przyjaciółkami i dlatego ci to mówię a ty możesz myśleć co chcesz! Ty go kochasz,  on ciebie nie możecie bez siebie żyć! Zachowujecie się jak dzieci z podstawówki...  a teraz idę się przewietrzyć bo tu nie wytrzymam.
Wiem co ona teraz przeżywa... Mam nadzieję że weźmie sobie moje słowa do serca i coś z tym zrobi.... Usiadłam pod drzewem w parku. Siedziałam tak może około godziny. Zadzwoniłam do Zibiego... Powiedziałam mu o wszystkim a on podsunął mi pomysł żebym wygarnęła to wszystko Kurkowi tak jak zrobiłam to z Justyną. Pocieszył mnie i obiecał, że w najbliższym czasie się zobaczymy. Z Justyną było źle a ja nie najlepiej znosiłam rozstanie z Zibim. Tak długo się nie widzieliśmy. Dobrze że możemy porozmawiać przez telefon, bez niego nie dałabym sobie rady. To on mnie podnosi na duchu. To on daje mi siłę. Ludzie się na mnie patrzyli ale nie zwracałam na to uwagi.... Jak to ktoś mądry powiedział "Ludzie zawsze będą gadać" i nic z tym nie zrobimy. Wstałam i postanowiłam pójść do Bartka i mu powiedzieć co myśle... Dosyć szybko doszłam pod drzwi jego mieszkania... od pakrku nie było daleko.... Zapukałam, nie otwierał ale ja nie dałam za wygraną. Siedziałam na schodach i czekałam... Po 10 minutach dobijania się do drzwi w końcu raczył otworzyć.
-A ty tu po co? Ona cię przysłała?! Nie chce z tobą rozmawiać, znów będziesz mnie okłamywać..  Żegnam.
-O nie! Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz! Najpierw muszę ci coś powiedzieć a ty mnie wysłuchasz a później zrobisz co będziesz chciał. To jak porozmawiamy?!
-Zapraszam....
-A teraz powiedz szczerze. Myślisz o niej przed snem? Kochasz ją całym sercem? Tęsknisz za nią? Nie możesz bez niej żyć i nawet muzyka nie pomaga? A teraz idź i jej to powiedz!
Wiesz? Ona cię kocha, jesteś dla niej numerem jeden. Tym cholernym oczkiem w głowie. Jej chłopczykiem bez wad, za którego oddała by życie.
A ty co? Zachowujesz się jak gówniarz.  I co teraz zrobisz?
-Nie wiem! Już nic nie wiem! Powiedz mi co ja mam zrobić?! Ta decyzja należy do ciebie, ale pamiętaj kochacie się. Bez siebie nie będziecie szczęśliwi...  Szkoda że ja to widzę a wy nie...
Powiedziałam to i wyszłam odwróciłam się jeszcze raz i widziałam jego zmieszaną minę. Mam nadzieję że dotarło do niego co powiedziałam przed chwilą... Poszłam jeszcze do supermarketu i zrobiłam zapas lodów. W takich sytyacjach tylko ona potrafią mi pomóc. Do domu wróciłam autobusem. Weszłam do mieszkania a Justyna ciągle płakała w poduszke. Postanowiłam jej nie przeszkadzać i poszłam do salonu, po drodze wzięłam dużą łyżke do lodów. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam film "Zostań, jeśli kochasz"

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Pamiętajcie komentujesz=motywujesz.
:* DziękujeMy że jesteście :D
Pozdrawiamy ^_^ :*

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 12

#Perspektywa Justyny
Jak ja kocham góry! To powietrze, ten wspaniały klimat. Te wschody i zachody słońca za górami. Tutaj w Szczawnicy czuje się jak w domu. Kocham to miejsce. Te rwące potoki spływające z gór. A najbardziej lubię wysiłek, który wkładam aby wyjść na szczyt. To mnie buduje i sprawia, że czuje się silna i taka chyba jestem, no bo gdybym nie była to nie przyjechałabym tu, tylko siedziałabym w domu i pewnie płakała. Tak płakała... Tesknie za nim....Za Bartkiem... Ale skoro okazał się takim idiota to trudno.... Muszę sobie jakos radzić... Szczawnica przypomina mi jeszcze o jednym i teraz to już nie są mile wspomnienia mimo tego że kiedyś były... Właściwie tylko jedno miejsce mi o tym przypomina... Rezerwat przyrody Biała Woda... A o czym? No bo kilka łat temu ja i Dominik byliśmy przyjaciółmi. Na wakacjach pojechalismy właśnie tutaj no i naturalnie świetnie się bawilismy. Ostatniego dnia tuż przed wyjazdem poszlismy do tego właśnie rezerwatu. Spacerowalismy i smialismy się. Wtedy wydarzyło się coś czego bym się nie spodziewała. Dominik wyznał mi miłość no i tam po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Od tamtej pory byliśmy razem az do tego feralnego dnia...
  Dziś była piękna pogoda. Przy śniadaniu postanowiłyśmy wyjść dziś na Sokolice a jeśli nam się będzie chciało to na Trzy Korony. Oczywiście dosiadł się do nas nasz kochany sąsiad i kiedy uslyszl nasze plany postanowił pójść z nami. Zachwycone tym nie byłyśmy. Postanowiłam że dam mu taki wycisk że odechce mu się chodzenia z nami. W drodze szłam z Kacprem bo Marta cały czas gadala z Zibim. Kacper okazał się nie najgorszym facetem i niestety ma dobra kondycję. Nie udało mi się go zameczyc ale Marta była wykończona. Ledwo  weszła na szczyt.
-Zabije was! Po co wchodziliśmy tak szybko! Na dol to mnie chyba zniesiecie!
-Raczej zrzucimy!-rzucił Kacper
-Moglas tyle nie gadac z Zibim!
-Z kim?!- spytał zszokowany
-No ze Zbyszkiem Bartmanem!
-Tym Zbyszkiem Bartmanem?!
-No tak
-To wy znacie naszych siatkarzy?!
-Tak się złożyło.
-A kogo znacie jeszcze?!
-W sumie to całą reprezentacje no i Uriarte.
-A Kurka?!
-Też-odpowiedzialam po krótkiej ciszy
-Coś nie tak z Kurkiem?!
-Może skonczmy ten temat?!- zaproponowała Marta
-Nie ! Niech się dowie jakim jest dupkiem.

#Perspektywa Marty
No i po co on wspominał o nim przy Justynie? A było tak ładnie! Wiem że cały czas o nim myślała ale przynajmniej nie płakała. Teraz od razu widzialam jak w jej oczach stanęły łzy. Od razu zmieniłam temat. Nie chcialam żeby Justyna cierpiała chociaż wiem że cierpi cały czas. Kacper chyba też to zrozumiał bo nie poruszał już tego tematu.
  Spowrotem obralismy inna trasę. Lżejszą. Justyna szła sama przodem a kilka metrów za nią ją z Kacpremy.
-Czy Justyna była z Kurkiemy?
-Tak ale nie długo.
-To co takiego się stało?
-Nie twoja sprawą. Nie moge tego powiedzieć.
-Ok rozumiem. Zdradził ją ?
-Hmmmmm.... W pewnym sensie tak. Ale nie pytaj o więcej.
-Ok nie ma sprawy
   Z Trzech Koron zeszlismy już po 16 a musieliśmy jechac jeszcze busem do Szczawnicy. W domku byłysmy ok 17. Zjadlysmy szybką kolację i zapytałam Justynę czy idzie ze mną na spacer.  Nie chciała jednak więc zostala sama a ją poszlam deptakiem w kierunku przełomu Dunajca.

#Perspektywa Justyny
Zostalam sama bo potrzebowałam spokoju i chciałam zostać sama. Wyszłam przed domek i usiadłam na krześle. Długo myślałam nad znajomością moja i Bartka. To wszystko uświadomiło mi jak bardzo go kocham i nie moge zrozumiec jak on mógł uwierzyć Dominikowi. Widocznie nie kochał mnie aż tak bardzo albo w ogóle. W rozmyślaniu nad sensem życia przeszkodził mi nie kto inny jak Kacper. Rozmawialiśmy o wszystkim kiedy nagle zaczął zachowywać się jakos inaczej. Dziwnie. Zaczal się do mnie przybliżać.
-Wiem że tego pragniesz.
-Zwariowałeś?!
-Kurek cie rzucił to wiem i wiem coś jeszcze. Ja cię pocieszę.
  Wtedy złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Zaczal obmacywac i całować. To było obleśne. Byłam w takim szoku że nie wiedziałam co mam zrobić. W koncu kiedy zaczął rozpinac mi koszule kopnęłam go w krocze i ucieklam do domku. Zamknęłam się w nim i słyszałam jak krzyczał
-I tak będziesz moja! Nie uciekniesz mi!
Byłam przerażona. Od razu sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Marty
-Marta?! Gdzie ty jesteś?!- zapytałam roztrzesiona
-Na deptaku. Co się stało?!
-Natychmiast wracaj. Blagam cię...
-Już lece!! Ale co się stało?!
-Kacper... On... On ....Próbował mnie zgwałcić.
-Siedz w środku i nie otwieraj nikomu. Czekaj na mnie.
   Bylam roztrzesiona. Stwierdziłam że nie zostaniemy już tutaj a nawet nie mialam takiego zamiaru. Zaczęłam nas pakować i nim Marta wróciła byłyśmy spakowane. Otworzylam jej drzwi i wpadlam w jej ramiona.
-Marta? Możemy wracać? Nie chce tu zostawać...
-Jasne że wyjeżdżamy! Co za dupek! Musimy się tylko spakowac.
-Nie musimy. Już nas spakowalam...
-No to w takim wypadku pakuj się do samochodu. Nie ma na co czekać.

#Perspektywa Marty
Biedna Justysia... Tyle ostatnio cierpi i jeszcze to... Faceci to dupki. Nie rozumiem ich. A kto obrywa najbardziej ?! Oczywiście kobiety
  W samochodzie panowała cisza. I ku mojemu zdziwieniu przerwała ją Justyna.
-Co jest że mną nie tak?!
-Nie rozumiem.
-Dlaczego zawsze trafiam na dupkow?!
-Justysia to nie twoja wina.
-Nie a kogo???
-Faceci już tacy są
-Ale Zibi taki nie jest.
-Nie możesz się o to obwiniac!
-Wiesz co jest najgorsze?!
-Co ?!
-To że ją Kurka serio kocham! Nikogo nigdy tak nie kochalam jak jego!
-Justysia jeszcze spotkasz miłość swojego zycia. Widocznie nie zaslugiwali na ciebie. Głową do gory i nie zalamuj się
-Kocham cię wiesz ?
-Wiem skarbie
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam wszystkich! Plan rozdziału był calkiem inny ale nasunal mi się inny pomysł i stwierdziłam że tamten może poczekać. Mam nadzieję że sie spodobał. Zachecam do komentowania i polecenia znajomym.

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 11

#Perspektywa Marty
-Justyna?! Wiesz co, bo posowałoby pojechać do Bełka i znaleźć w końcu jakieś mieszkanie.
-To już? Dopiero początek wakacji.
-No tak, ale potem nie będzie czasu.
-Ja nie mam teraz do tego głowy!
-Ojejku, jedziemy i koniec kropka. Może akurat uda ci się zapomnieć. Chociaż na chwile.
-No sama nie wiem....
-Ej no! Nie ma tak, jedziemy i nie ma żadnego ale. Ubieraj się!
-Co ja z tobą mam ehh To idę i zaraz wracam.
-Oj ja już dobrze znam to twoje Zaraz...
-Czy ty mi coś sugerujesz?!
-Nieee skądże.
Poszła się ubierać a ja się nie myliłam, czekałam trochę na nią.... więc jak wyjechałyśmy było dosyć późno. Po 3 godzinach byłyśmy na miejscu. Oglądałyśmy mieszkania lecz żadne nie przypadło nam do gustu... Postanowiłyśmy noc spędzić w hotelu. Miałyśmy szczęście bo zajełyśmy ostatni wolny pokój. Wieczorem szukałyśmy mieszkań w internecie znalazłyśmy pewne, i o dziwo przypadło nam do gustu, 60m2, fajna okolica, blisko do uczelni i co najważniejsze cena nie była z kosmosu, zadzwoniłyśmy i umówiłyśmy się na 11. Z Justyną poszłyśmy spać dosyć późno bo ok 3 nad ranem zrobiłyśmy sobie mały maraton filmowy na początek "Nad życie" później "3 metry nad niebem" a na koniec horror...  Rano tego trochę żałowałyśmy bo byłyśmy ledowo żywe. Ale pozbierałyśmy się i ruszyłyśmy na spotkanie. Gdy weszłyśmy na klatke schodową to miejsce wydawało mi się jakieś znajome... Nie dawało mi to spokoju, ale stwierdziłam że tylko mi się wydaje. Mieszkanie bardzo nam się spodobało, od razu podpisałyśmy umowe najmu. Stwierdziłyśmy że nie ma na co czekać.
#Perspektywa Justyny
To mieszkanie jest świetne... dużo miejsca, kuchnia jest duża, ale to dobrze, Marcie będzie lepiej się gotowało mi obiadki bo to nie jest dla mnie. Mogłabym się nauczyć ale po co?  Skoro jej sprawia to przyjemność to nie będe jej tego odbierać. Niby jestem szczęśliwa, ale.....  no właśnie ale.... Dobrze że mam taką przyjaciółkę... Kurek okazał się palantem, dobrze że to wyszło teraz a nie później.... Skoro nie ma do mnie zaufania to to nie ma sensu.... Marta zobaczyła chyba że o tym myśle i zaczeła mnie rozśmieszać co jak co ale to wychodzi jej na prawdę dobrze. Stwierdziłyśmy że dłuższe dłuższe siedzenie w Bełku nie ma sensu.... I wymyśliła wypad w góry. Zgodziłam się i uważam to za świetny pomysł, bardzo je lubię, ale ostatni raz byłam chyba w gimnazjum a trochę czasu już mineło.
#Perspektywa Marty
Justyna znów o nim myśli..... Sądze że wypad w góry dobrze jej zrobi a jak wrócimy to jeszcze raz sobie z nim porozmawiam i jeszcze kimś.... Postanowiłyśmy nie tracić czasu i od razu zebrałyśmy się do wyjazdu, najpierw do Wałbrzycha po rzeczy a później do Szczawnicy, zrobiłyśmy jedno wielkie koło ale musiałyśmy się spakować bo  w końcu jedziemy na tydzień. Wróciłyśmy dosyć późno bo o 20  i jazada po nocy nie ma sensu. Zaraz po przyjeździe spakowałyśmy się i poszłyśmy spać. Od rana biegałyśmy po mieszkaniu i pakowałyśmy ostatnie rzeczy i ruszyłyśmy w drogę. W drodze śpiewałyśmy, śmiałyśmy się, Justysia wyglądała na szczęśliwą choć wiem że to ją gnębi. Po 6 godzinach byłyśmy na miejscu odebrałyśmy klucze od naszego domku, rozpakowałyśmy się i poszłyśmy się opalać na taras.
#Perspektywa Justyny
Lezałyśmy sobie gdy ktoś zasłonił mi słońce.... otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiegoś mężczyzne muszę przyznać że gdy go zobaczyłam to mi się spodobał.... ale gdy tylko otworzył usta cały czar prysł.... okazał się chamski, a miał domek obok... nie wiem jak to wytrzymam skoro już na początku strzelił tekst "Będziesz moja, zobaczysz...." najgorsze było to że usiadł obok mnie i zaczął mnie obłapiać... to było obrzydliwe... Nie wytrzymałam musiałam mu coś powiedzieć
-Co ty wyprawiasz?! Pojebało cie do reszty?
-Ale co ja robię? Myślałem że takie dziewczyny to lubią.
-W takim razie nie myśl za dużo bo nie wychodzi ci to za dobrze....
-Oo jaka nerwowa. Powiem ci że lubię takie.
-Czy możesz sobie pójść?!
-Ale mi tu jest wygodnie. A propo to mi się jeszcze nie przedstawiłaś. Ja jestem Kacper
-A mojego imienia nie musisz znać.
Stwierdziłyśy że nie mamy ochoty dalej tam siedzieć i poszłyśmy na spacer. Szłyśmy i śmiałyśmy się z tego faceta. No rozwalił mnie... Jak można być tak głupim i pewnym siebie, uważać że jest się najlepszym...? Nie mam nic do tego że facet jest pewny siebie, lubię takich, ale nie aż tak jak ten.... Mam nadzieję że nie zostanie na cały tydzień jak my. A nawet jeśli to nie mamy zamiaru siedzieć w domku.....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Yyy bardzo was przepraszam za to opóźnienie. Ale to się więcej nie powtórzy z mojej strony ^_^ Zapraszam do komentowania,  mam nadzieję że rozdział się podobał, plany na niego były inne a wyszło inaczej. Za błędy które mogły się pojawić bardzo przepraszam ^_^
Pozdrawiamy :*

piątek, 29 maja 2015

Przepraszamy

Rozdział nie pojawi się dzisiaj, bardzo przypraszamy, ale jesteśmy na wycieczce i nie mamy zbytnio czasu i dostępu do neta.  Rozdział postaramy się dodać w tym tygodniu <3 Jeszcze raz przepraszamy :*
Pozdrawiamy J i M 😊

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 10

#Perspektywa Bartka
-Co?! Co Ty mówisz?! Nie wierzę Ci!!!
-Tak myślałem, że mi nie uwierzysz. Wiesz jak to było? Ona rozkochała mnie w sobie, a potem ukradła wszystkie moje pieniądze i uciekła.
-To jakaś ściema. Ja ją kocham, a ona kocha mnie.
-Jesteś pewny tego drugiego?
-TAK!
-Ja na twoim miejscu to bym nie był taki pewny. Ze mną też tak było. Zarzekała się, że mnie kocha, że jestem miłością jej życia, że nikogo nie kochała tak jak mnie. A potem co zrobiła? Okradła i zostawiła.
-Nie, nie możliwe. Ona taka nie jest. Na pewno mówisz o mojej Justynce?
-Tak!Na pewno! Mogę cię zapytać co ci powiedziała? Jaką bajeczkę wymyśliła?
-Powiedziała, że ją uderzyłeś.
-Ja?! Ja miałbym uderzyć kobietę?! Niedorzeczne...
-Ale wtedy na ulicy chciałeś ją uderzyć.
-Tak. No bo byłem pijany i wkurzony o to co mi zrobiła. Przez nią wylądowałem na ulicy. Stoczyłem się na samo dno.
-No a Marta? Przecież to ona mi najpierw o tym powiedziała.
-Marta?! Ta jej koleżaneczka?! One są w zmowie! Chcą mnie pogrążyć!
-Nie.... Nie mogę w to uwierzyć...
-Bartek. Słuchaj. Zrobisz co chcesz i co uważasz za słuszne. Możesz mi wierzyć, albo nie, ale pamiętaj, że cię ostrzegałem. Dobrze ci radzę nie właź w to gówno. Cześć.
  Przeżyłem szok.Nie mogłem uwierzyć w to co powiedział mi Dominik. Ja ją kocham, albo raczej kochałem, a ona?! Ona mnie okłamała! I na dodatek mówiła, że mnie kocha. Co za świnia! Postanowiłem do niej pójść i zakończyć coś, co tak na prawdę jeszcze dobrze się nie zaczęło.Stanąłem przed drzwiami domu jej rodziców i zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi ona.
-Bartuś! Hej kochanie!
-Jak śmiesz!
-Nie rozumiem...
-Jak śmiesz tak kłamać! Kochanie, tak?! Myślałem, że jesteś inna, że nie lecisz tylko na moją kasę. Ale jak widać wam tylko jedno w głowie. Koniec. Mam tego dość. Mam dość życia w kłamstwie. Żegnaj. Z nami koniec.
-Ale... Ale Bartek.....- rozpłakała się, a ja trzasnąłem drzwiami.

#Perspektywa Justyny
O co mu chodziło? Jak mógł mnie tak nazwać? Jak mógł mnie tak potraktować? Że niby ja lecę na jego kasę? Przecież ja go kocham! Czułam się jak pies. Skrzywdził mnie... Facet, którego kochałam skrzywdził mnie i tak dotkliwie, jak nigdy bym się nie spodziewała. Nie mam szczęścia w miłości... Zresztą czego ja się w ogóle spodziewałam?! Że taka gwiazda jak Kurek mnie pokocha?! Byłam głupia i naiwna.  Będę musiała o nim zapomnieć, ale nie wiem czy to jest w ogóle możliwe...
  Mama zobaczyła mnie całą zapłakaną, a ja coś wymyśliłam. Nie lubiłam jej okłamywać. Wtedy zapytała mnie kiedy przyjedzie Bartek... Chciałam jej powiedzieć, że nigdy, ale powiedziałam, że ma zgrupowanie i prędko go nie zobaczy. Polubiła go, a tu proszę, już go prawdopodobnie nigdy nie spotka. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Płakałam w poduszkę, ale stwierdziłam, że nie dam sobie rady z tym sama. Zadzwoniłam więc po Martę, bo wiedziałam, że tylko na nią mogę zawsze liczyć.
-Cześć!-powiedziałam łamiącym się głosem.
-Co się stało?!
-Przyjedź. Błagam.. Potrzebuję cię...
-Będę za 5 min.
Nie zadawała zbędnych pytań. Po prostu powiedziała, że zaraz będzie. I dlatego była taka wyjątkowa.

#Perspektywa Marty
Stało się coś niedobrego. Justyna nie często płacze. Poza tym była roztrzęsiona i załamana. Czyżby znowu Dominik??? Wątpię, ale po 5 min. byłam już u Justysi. Do domu wpuściła mnie jej mama, a ja od razu poszłam do jej pokoju. Wyglądała tragicznie. Leżała na łóżku i płakała w poduszkę. Puściła jeszcze jakąś dobijającą muzykę. Wyłączyłam ją natychmiast i przytuliłam ją. Tak po prostu. Nie pytałam o nic. Chciałam tylko żeby się uspokoiła, ochłonęła. Dopiero później w końcu zapytałam co takiego się stało, a kiedy opowiedziała mi o tym co zrobił Bartek, to wpadłam w furię.
-Zabiję tego gnojka! Dzieciak! Obiecywał mi coś, a teraz odwala z czymś takim! Jest taki jak wszyscy.
-A może to faktycznie moja wina?! Może ja jednak coś zrobiłam?!
-Niby co?! Nie możesz się obwiniać. A on pożałuje tego co zrobił!
-Marta...Błagam cię, nie rób nic głupiego.
-Zrobię to na co zasłużył. A ty się pakuj. Wracamy do mnie. Wrócę tu po ciebie. Hej.
  Wyszłam, a raczej wybiegłam z domu rodziców Marty. Wkurzyłam się na Kurka. Ciekawe co ma na swoje usprawiedliwienie. Na moje szczęście, a jego nieszczęście wiedziałam gdzie mieszka. Stanęłam przed drzwiami jego domu. Dzwoniłam długo i pewnie, aż w końcu mi otworzył. Był.... smutny, ale kiedy mnie zobaczył jego smutek zmienił się w złość. Najpierw uderzyłam go z liścia w twarz.
-Jesteś skończonym draniem. Nie spodziewałam się tego po tobie. Nie pamiętasz już co mi obiecałeś??? Jesteś tacy jak wszyscy, a na dodatek skrzywdziłeś Justynkę. A mówiłeś, że ją kochasz!
-Bo ja ją kocham! Ale to chyba ona nie! Obie jesteście takie same. Okłamałyście mnie! A ja głupi wam uwierzyłem. Poleciałyście na moją kasę!!!
-Co ty mówisz?! Zwariowałeś?! Jaką kasę?! Ona cie kocha debilu!!!
-Daruj sobie!!! I nie kłam mi prosto w oczy.
-Skąd tyś to sobie wymyślił. Totalnie odbiło ci na mózg.
-Mi odbiło?! A kto mi mówił, że Dominik uderzył Justynę?!
-A niby co jest w tym nie tak?! Tak uderzył ją!!! Wiesz o tym tyle co ja !!!
-Teraz już oboje wiemy, że tonie prawda. On jej wcale nie uderzył!!!
-Co?! Co ty mówisz?! Skąd ten pomysł w ogóle?!
-Jak to skąd?! Rozmawiałem z Dominikiem i mi wszystko powiedział!!!
-Z kim?! Z Dominikiem?! Co on z znowu takiego wymyślił?!
-Powiedział mi, że Justyna go oszukała i ukradła wszystkie jego pieniądze!
-Co?! Co za ściema! W życiu czegoś głupszego nie słyszałam. I co?! I ty mu uwierzyłeś?!
-Oczywiście że tak. Niby dlaczego nie?!
-Może dlatego, że on chce zniszczyć związek Twój i Justyny?!
-Niby dlaczego?!
-Serio jesteś taki głupi?! On ją ciągle kocha, ale skoro ty uwierzyłeś jemu zamiast Justynie to ni mamy o czym gadać. Odwal się od Justyny bo nie jesteś jej wart.
-Marta! Poczekaj!
-Zadzwoń jak zmądrzejesz.
Wróciłam do Justynki. Była już spakowana, więc wzięłyśmy jej rzeczy, wrzuciłyśmy do mojego samochodu i pojechałyśmy do mieszkania. Na miejscu opowiedziałam jej o tym co się wydarzyło.
-Na prawde mu uwierzyl?!
-Tak...  Niestety...
-No trudno.  Jeśli wierzy jemu a nie mnie to wiem juz wszystko .  Będę musiała o nim zapomniec. Myślę ze dam sobie rade
-Jesteś pewna???
-Nie! Nie poradze sobie.  Nie zapomnę o nim nigdy. Za bardzo go kocham.
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<Witam!!! Przepraszam ze nie dodalam rozdzialu wczoraj ale przynajmniej się ze cały dzień przespalam 😂😂😂😂😂Mam nadzieje ze rozdzial się spodoba
Pozdrawiamy
JiM

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 9

#Perspektywa Justyny Wyszliśmy ze szpitala. Bartek ma pękniętą przegrodę nosową i podbite oko.... Jest po prostu cudownie... Jak Dominik mógł się tak zachować, jak on może mi robić wyrzuty...?! To on mnie uderzył... To on zniszczył nasz związek.
-Ej mała, co taka smutna jesteś?
-Niee, to znaczy tak, ale nie przejmuj się mną.
-Jak mam się nie przejmować, przecież jesteśmy razem.
-No dobra... w końcu muszę ci to powiedzieć. Chcę być z tobą szczera. Ten chłopak co cię uderzył to był Dominik, byliśmy razem ale... uderzył mnie. Postanowiłam zakończyć ten związek, później poznałam ciebie. Odzyskałam wiarę w miłość, w to że może być jeszcze dobrze.
Nie wiem kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach...
- Oj nie płacz, teraz jest już dobrze. Mamy siebie, Kocham Cię.  Nie pozwolę na to aby coś ci się stało.
W takiej atmosferze wróciliśmy do mojego mieszkania. Stwierdziłam, że Bartek nie powinien jeździć po nocach, w takim stanie... Znaleźliśmy się w mieszkaniu i pierwsze co zrobiłam to weszłam do łazienki... musiałam odreagować to wszystko. Weszłam pod prysznic i zaczęłam płakać, to wszystko wróciło... Po dłuższym czasie wyszłam z niej i położyłam się w sypialni na łóżku. Bartek również wziął prysznic i przyszedł do mnie. Położył się a ja wtuliłam się w niego i usnęłam.
#Perspektywa Bartka
Co ta dziewczyna musiała przejść, ten Dominik jest niezrównoważony psychicznie. Gdyby nie ja to by ją pobił... Podziwiam ją że przetrwała to wszystko. Niektórzy na jej miejscu załamaliby się a ona to przetrwała.... Długo jeszcze o tym myślałem aż udało mi się zasnąć.
#Perspektywa Justyny
Obudziłam się około godziny 9.00, dość późno jak na mnie. Szukałam Bartka w całym mieszkaniu, nie było go nigdzie. Może się przestraszył.... Może go to wszystko przerosło... Na szczęście moje przypuszczenia się nie sprawdziły, Bartek po chwili pojawił się w mieszkaniu.
- Oo już nie śpisz, a ja chciałem zrobić ci śniadanie do łóżka.
-No nic, następnym razem.
-Ale to nic straconego... Wynocha do łóżka a ja zabieram się za śniadanie.
Po 15 minutach do sypialni wszedł Bartek ze śniadaniem na tacy. Położył się obok mnie i zaczął karmić. Poprawił mi humor, nie ma co.
-Justyś, ja pójdę się wykąpać i chyba będę już jechał...
-Rozumiem, wiem, że miałeś jechać wczoraj.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie również.
Bartek poszedł do łazienki a ja postanowiłam sprawdzić co dzieje się w świecie, więc włączyłam laptopa. Na jednym z portali był artykuł o Bartku.... "Bartosz Kurek pobity, czy wplątał się w jakieś podejrzane towarzystwo?!" Gdy to zobaczyłam aż krzyknęłam ze zdziwienia. Chwilę później pojawił się obok mnie. Gdy to zobaczył był trochę zły, ale nie dziwię mu się, każdy na jego miejscu by tak zareagował. To jego sprawy.... Fakt że nie wygląda teraz najlepiej... Ale to z tym towarzystwem to już przesada... Niestety musiał już jechać. Odprowadziłam go pod samochód. Pocałował mnie, a ja czułam się wspaniale...
Tydzień Później 
#Perspektywa Bartka
Ten tydzień strasznie się ciągnął, ale musiałem załatwić pewne sprawy... Wszyscy już wiedzieli co się stało, niestety nie do końca to była prawda.... Po tym tygodniu znów jechałem do Wałbrzycha do rodziców i Justyny. Najpierw jednak postanowiłem odwiedzić rodziców. Drzwi otworzyła mi mama, przywitaliśmy się, gdy Kuba mnie zobaczył zabrał mnie do pokoju i bawiliśmy się, czas upłynął nam bardzo szybko, brakowało mi go... później poszedłem jeszcze do rodziców porozmawiać. Dawno tego nie robiliśmy, chyba od rozstania mojego i Oliwii. Ojciec stał za nią murem... nie rozumiał tego że ona mnie tylko wykorzystywała, była była ze mną dla pieniędzy, wygody.... Mam uczulenie na takie sytuacje... Nie mogę być z dziewczyną która mnie nie kocha mnie i tylko moje pieniądze....  Nasze relacje się wtedy pogorszyły, ale teraz czuję, że wszystko wraca do normy. Poczułem ulgę bo relacja z ojcem jest dla mnie bardzo ważna...Po tej rozmowie napisałem do Justyny "Hej kochanie, za 20 minut będę pod twoim blokiem" dostałem tylko odpowiedź "Okey, czekam :**"  Pożegnałem się z rodzicami, musiałem obiecać że w najbliższym czasie się zobaczymy. Wsiadłem w samochód,
włączyłem głośno radio i odjechałem. Na krzyżówce odwróciłem się w prawo i zobaczyłem jadący na mnie samochód.... Na szczęście nie był to bardzo poważny wypadek... ale samochód nadawał się do kasacji... Ten facet który we mnie wjechał wydawał się znajomy, ale nie wiedziałem skąd... Zadzwoniliśmy po policję, wszystkie formalności udało się wypełnić w dość szybkim czasie. W między czasie zadzwoniłem po pomoc drogową i do Justyny...
-Cześć skarbie, przepraszam, nie przyjadę po ciebie, miałem wypadek samochodowy, ale wszystko jest w porządku, nikomu się nie stało.
-Co? Jak to się stało?? Ale na pewno nic ci nie jest???
-Tak, na pewno. Przepraszam muszę już kończyć, przyjechała pomoc drogowa.
-No dobrze papa
Zabrali samochód a do Justyny pojechałem komunikacją miejską... Nie obeszło się oczywiście bez próśb o zdjęcia i autografy. Denerwuje mnie to trochę, ale kocham kibiców, dzięki nim wiem, że zmierzam w dobrą stronę i że to co robię daje im radość. U Justyny byłem o 20, było trochę za późno na wypad do miasta, więc zostaliśmy u niej i zjedliśmy kolację. Spędziliśmy wspaniały wieczór i noc.... Chciałbym żeby tak było zawsze... Nad ranem zadzwonił do mnie sprawca wypadku, zgodziłem się na to spotkanie. O 13 byłem już w barze w którym się umówiliśmy.... Na miejscu był Dominik... To nie mógł być przypadek. Teraz już wiem skąd znałem tego faceta.... W prawdzie był w czapce z daszkiem i okularach...  nie widziałem jego twarzy zbyt dokładnie podczas tej stłuczki, teraz wiem dlaczego starał się ją ukryć. Nie chciałem z nim rozmawiać ale mnie zatrzymał i przekonał na rozmowę.
-Bartek, czekaj
-Co? o co ci chodzi? Pewnie ten wypadek spowodowałeś też celowo?!?!
-Mniejsza z tym... siadaj, muszę ci coś powiedzieć.
-No to słucham... Co masz mi ciekawego do powiedzenia?!
-A więc tak. Chcę cię przestrzec przed Justyną.... Ona nie jest taka za jaką się podaje... Ja jej nic nie zrobiłem, to ona ze mną zerwała, ale wcześniej wykorzystywała finansowo, okradła, zdradzała... ja ją kochałem, dałbym jej wszystko, a ona.... ona wszystko zepsuła. Chciałem jej wszystko wybaczyć, a ona mnie wyśmiała... Dobrze ci radzę Nie wchodź w to bagno... Wiem że możesz mi nie uwieżyć ale ja mówię prawdę.

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
No to kochani jest rozdział 9. Mam nadzieję że się podobał i nie zabijecie mnie za koniec. Szczerze mówiąc to nie jestem zadowolona z tego rozdziału.... Na kolejny zapraszamy za tydzień :D Dziękujemy za komentarze, to naprawdę motywuje :D
Pozdrawiam :***