czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 22

#Perspektywa Justyny
Rano obudził mnie nie kto inny, jak mój kochany brat Fabian. Wbiegł do mojego pokoju i zaczął krzyczeć:
-Justyna! Justyna! Wstawaj!Bo się spóźnimy!
No tak. Prawie zapomniałam Dzisiaj Bartek i ja zabieramy naszych braciszków do parku rozrywki. Obydwaj są zachwyceni. Nie powiem bo ja też. Cały dzień spędzę z moim chłopakiem. Super! Skoro Fabian już mnie obudził postanowiłam wstać, bo szkoda marnowania dnia. Stanęłam przed szafą no i tradycyjny problem: "W co ja mam się ubrać?!" Tym razem mój wybór padł na moje ukochane jeansy   i jasny sweterek. Zabrałam je i poszłam do łazienki. Włosy związałam w luźnego koka, zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa. Na dole czekał na mnie młody z.... śniadankiem?! Normalnie nie mogłam uwierzyć. Zjedliśmy je razem i w dobrych humorach czekaliśmy na Kurasia. Przyjechał po 10 minutach, Kuba i Fabian byli bardzo podekscytowani. Wcześniej nie znali się. Przywitałam się z atakującym przedstawiliśmy ich sobie.Od razu złapali ze sobą świetny kontakt. Zaczęli rozmawiać, śmiać się. W lunaparku byliśmy po 30 minutach drogi. Robił wrażenie. Kupiliśmy 4 bilety i weszliśmy do kolorowej krainy zabawy. Umówiliśmy się tylko z młodymi że spotykamy się właśnie w tym miejscu za 2 godziny wtedy pójdziemy na jakiś obiad. Ledwie skończyłam mówić, a ich już nie było.
-No to gdzie idziemy skarbie?
-No po prostu duże dziecko. -zaśmiałam się
-No proszę.... zrobił maślane oczka.-na tę kolejkę górską.
Dobrze wiedział, że nie potrafię się oprzeć jego boskim oczom i po chwili siedzieliśmy już w wagoniku. Było naprawdę znakomicie! Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Bartuś zabrał mnie też do... Domu Strachów. Przecież my nie będziemy normalni i nie będziemy chodzić tam gdzie wszystkie pary. Wariat! Bardziej mnie to śmieszyło niż straszyło, Bartka zresztą też. Wyszliśmy w świetnych humorach i udaliśmy się na miejsce zbiórki. Mali już na nas czekali.
-Spóźniliście się! -robili nam wyrzuty
-I to ponoć my jesteśmy nieodpowiedzialni!
-Mali spóźniliśmy się 5 minut!
-No właśnie! Odpuśćcie nam!
-Ale pod jednym warunkiem!
-Wiedziałam, że gdzieś musi być haczyk.
-No to jaki? -zapytał Bartek
-Zabierzecie nas na mecz!
-Kiedy?
-Nawet za tydzień.
-No dobra. Niech wam będzie.
-Jest! zaczęli skakać i tańczyć -Jesteście wspaniali!
-Wiemy, wiemy....Chodźcie już! Głodny jestem!
-Żarłok!
-I kto to mówi?! Przed chwilą sama mówiłaś że jesteś głodna.
-Bartek! Musiałeś?! Teraz mali będą się śmiali - udałam focha
-No chodź już skarbie. -pocałował i mnie przytulił
-Fuuu! Nie przy nas!
-A co zazdrościsz brat?
-No coś ty! Daj mi jeszcze trochę czasu i to ty będziesz zazdrościł mi!
-Ja tobie? Nigdy w życiu! Mam przy sobie najwspanialszą i najcudowniejszą dziewczynę na świecie- przytulił mnie znów
-Już tak nie słodź.- uśmiechnęłam się się do niego -Chodźcie już, bo z głodu umrzecie.
-No chyba ty!
-Fabian!- krzyknęłam
-No co? Ty  zawsze jesteś głodna!
-Zabije cię! -zaczęłam go gonić , a ten przede mną uciekał
#Perspektywa Bartka
W końcu poszliśmy do baru. Byłem mega głodny.
-No to co jemy?
-Naleśniki! -zgodnie stwierdził Fabian z Kubą.
-No dobra to wy naleśniki, a ty kochanie?
-Hmm ja bym zjadła... sama nie wiem co..
-W takim razie ja coś wybiorę, będzie ci smakować
-Po chwili stałem już przy barze. Nie chciałem żeby Justyna wiedziała co zamawiam. Mężczyzna na barze dziwnie się na mnie popatrzył, chyba mnie poznał....
-Przepraszam, że tutaj, wiem że nie powinienem prosić bo jestem w pracy a tobie zapewne się śpieszy ale czy mógłbym prosić o autograf, dla brata. Jesteś jego ulubieńcem
-Tak, oczywiście nie ma problemu. Dla kogo napisać?
-Dla Bartka
-Bardzo ładne imię -po tych słowach zaczęliśmy się śmiać
-Też tak uważam, bardzo dziękuje, mały na pewno się ucieszy... Już bym zapomniał... co zamawiasz?
-No tak, w końcu po to przyszedłem... Więc proszę cztery porcje naleśników
-Hmm a może tak pankejki? O wiele lepsze od naleśników, a z sosem owocowym, bitą śmietaną i owocami to już w ogóle, narzeczonej też na pewno będą smakować
-No to poproszę... i to nie jest jeszcze moja narzeczona
-No to chłopie śpiesz się! Bo ktoś ci ją zgarnie z przed nosa
-O do tego nie dopuszczę za bardzo ją kocham!
-No i tak trzymaj! Dobra leć do niej nie zatrzymuje
-Dzięki
Gdy wróciłem Justyna żywo dyskutowała z chłopakami, usiadłem z nimi i prawie z krzesła spadłem jak usłyszałem o czym rozmawiają... Kuba namawiał Justynę żeby została jego żoną a mnie zostawiła samego, a Fabian żeby tego nie robiła bo chce mnie na szwagra... Kurde co te dzieci mają w głowach, nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać.
-A ty co już wróciłeś??
-Tak, wróciłem i za chwilkę będzie jedzenie
-No to dobrze bo ja na prawdę jestem głodna
-Oj wiem wiem
Porozmawialiśmy sobie jeszcze chwile i przyszedł kelner
-Proszę pana zamówienie. Smacznego
-Dziękujemy
-I pamiętaj to o czym ci powiedziałem...
-Będę, dzięki
Okazało się że te pankejki są świetne, przyznam że tak dobrych to chyba nie jadłem.
-Kochanie smakuje ci?
-Powiem krótko; coś czuję że będziemy tu częstszymi gośćmi
-No to się ciesze, a wam chłopaki jak smakuje?
-Mniam!
Miny Kuby i Fabiana były genialne, szkoda że nie zdążyłem zrobić zdjęcia, do tego byli cali w bitej śmietanie.... Atmosfera była wspaniała do pewnego momentu... Dostałem SMS od Oliwii, gdy go zobaczyłem nieźle się zdenerwowałem, starałem się to ukryć jednak Justyna chyba to zauważyła bo spojrzała na mnie jakoś dziwnie jednak nie wypytywała. Cieszę się z tego powodu, ale wiem ten temat jeszcze powróci. Ostatecznie postanowiłem sobie że porozmawiam z nią o tym, ale teraz nie dam niczego po sobie poznać.
-Chłopaki idziecie ze nami na kolejkę górską?
-Z wami? Nie...
-A to niby dlaczego?
-Ze staruchami nie będziemy chodzić! -wystawił nam język Fabian
-Oj zobaczycie jak będziecie w naszym wieku... Ciekawe co wtedy powiecie!
- My będziemy wiecznie młodzi i przystojni!
-Bartuś ty ich słyszysz? Zaraz pęknę ze śmiechu
-No słyszę słyszę
-Piona Fabian, nieźle ich załatwiłeś!
-Wiadomo!
-Dobra chłopaki powiedzmy że nie było tej rozmowy, a teraz spadajcie. Widzimy się tam gdzie poprzednio za 3 godziny.
-Okii
-W końcu chwila wolności, gdzie teraz idziemy? Może samochodziki?
-I to ja podobno jestem dzieckiem! Ale wiesz co? Nie stójmy już tylko chodźmy! A i jeszcze jedno, ja i inni chcemy jednak żyć.
-Bartek,czy ty mi coś sugerujesz?
-Ja? Skądże!
-No to dobrze
Świetnie się bawiliśmy, te trzy godziny minęły bardzo szybko, nie wiem kiedy ten czas zleciał... Obiecałem Justynie że jeszcze to powtórzymy. Nie będzie to proste ze względu na mecze i te wszystkie wyjazdy ale dotrzymam słowa. Tym razem to my czekaliśmy na chłopaków prawie pół godziny, Justyna powoli zaczynała się denerwować, miałem już iść ich poszukać ale przybiegli szczęśliwi.
-Przepraszamy że się spóźniliśmy, ale gdy wracaliśmy zobaczyliśmy foto budkę i i postanowiliśmy zrobić sobie jakieś zdjęcia, musimy mieć w końcu jakąś pamiątkę!
-Dobra rozumiem, ale mogliście dać znać, my się martwiliśmy.
-Sorki, ale zobaczcie te zdjęcia!
-Świetne są, wy to macie fajne pomysły!
-No chłopaki, wszystkie dziewczyny wasze i to mówię wam ja Justyna Małecka.
-Zbieramy się już?
-Tak, chłopaki idziemy!
#Perspektywa Justyny
Mieliśmy jechać do Bartka do domu, ale ostatecznie przyjechaliśmy pod mój.....
-Misiu leć po ciuchy dla Fabiana na jutro i dla siebie, chyba że masz u mnie.
-No coś tam się znajdzie, ale powiesz mi po co?
-Fabian zostaje u mnie w domu rodzinnym na noc, a ty jedziesz do mnie do mieszkania.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale, twoja mama się już zgodziła!
-Coo? Ale kiedy ty...
-Tajemnica
-Dobra nie było pytania, chyba nie chcę wiedzieć, za chwilę wrócę
-Bartek, czy to znaczy że nocuję u Kuby?
-Dokładnie! Cieszysz się?
-No jasne!
-Fabian to pogramy na ps4
-A jakie masz gry??
-Fajne! Samochody i różne takie, spodobają ci się!
-Gdzie jest ta Justyna? Ja chcę już do domu!
-Dajcie jej chwile, zaraz powinna przyjść.
-No dobra.... Ktoś wychodzi z klatki...! jej to ona!
-Wróciłam. Cieszycie się?
-Bardzo!
-To możemy jechać
Jestem ciekawa jak Bartek to wszystko zaplanował i jak przekonał moją mamę. Dopiero teraz zauważyłam że Fabian z Kubą grali na moim telefonie, musiałam go zostawić w samochodzie jak szłam na górę, a Kuraś im go pewnie odblokował... Po drodze wstąpiliśmy na lody. Rozpusta totalna, myślałam że sportowiec musi trzymać jakąś dietę, ale Bartek powiedział że od czasu do czasu może sobie pozwolić na takie coś. Nim się obejrzałam robiło się już ciemno, postanowiliśmy odwieźć chłopaków. Bardzo się cieszyli i chłopcy i rodzice Kurasia że nie będzie tak cicho w domu. Pani Renata zapraszała nas na herbatę ale podziękowaliśmy. Postanowiliśmy pojechać gdzieś na kolacje. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy
-Justyna wiesz co? Musimy porozmawiać...
-W porządku. To może gdzieś staniemy?
-To wiesz co? Może na rynku? Jest już dosyć późno i mało osób pewnie tam będzie.
-No dobra. Tylko musimy znaleźć miejsce na  jakimś parkingu, ale to nie powinien być problem.
Po 5 minutach spacerowaliśmy już po rynku trzymając się za ręce. Bartek wyglądał na zestresowanego więc postanowiłam że przejmę pałeczkę.
-Bartek o czym chciałeś porozmawiać?
-Usiądziemy?
-To coś poważnego?
-Tak jakby ale siadaj, bo chodzi o to że dostałem SMS od Oliwii... A znasz całą historie z nią... Wiesz jaka ona jest...Jak byliśmy w barze napisała do mnie że widziała nas razem, i wg takie bzdury, ale też że musi się ze mną spotkać i porozmawiać i że jest to bardzo ważne tyle że ja nie chcę z nią rozmawiać, po tym co ona zrobiła to nie chcę jej znać! Rozumiesz?
-Rozumiem cię bardzo dobrze, ja też nie chciałabym się teraz spotkać z Dominikiem.... Ale.. napisała że to coś ważnego?
-No tak...
-To może jednak się z nią spotkasz? Nie chcesz wiedzieć o co chodzi? Jeżeli się rozmyślisz to po prostu wyjdziesz, a jeżeli to poważna sprawa?
-No dobra, masz rację. Dziękuje kochanie
-Nie masz za co, po to jestem, pamiętaj będę bez względu na wszystko kocham cię
-Ja Ciebie też
Siedzieliśmy wtuleni w siebie dobrą godzinę obserwując gwiazdy. Zaczynałam usypiać, Bartek próbował wziąć mnie na ręce, ale się obudziłam i wróciliśmy do domu, na klatce usłyszałam śmiech i dobijanie się do drzwi...
#Perspektywa  Marty
Co ta Justyna sobie wyobraża, nie odbiera telefonów, Zbyszek mówi że Bartek też nie... Może im się coś stało? Kurde no....
-Zbyszeeeek!!
-Tak?
-Odbiera ktoś?
-Nie.. może po prostu są zajęci? Może mają ważne sprawy do załatwienia?
-Hmmm może takie jak ty? Oglądanie telewizji? Powiedz mi czy ty się o nich nie boisz? Może im się coś stało, potrzebują pomocy, mieli wypadek? Justyna zawsze odbierała, a jak nie to oddzwaniała albo pisała SMS a teraz nic, nie odzywa się! Jak ty możesz tak spokojnie siedzieć?
-Nie panikuj, proszę....
-Jak mam nie panikować? Dobra wiem... jedziemy!
-Gdzie?
-No do Bartka, bo wątpię żeby Justyna siedziała sama w domu. Ubieraj buty i jedziemy! Nie chcę słyszeć sprzeciwu... No chodź bo dziś nie usnę do puki się nie przekonam że wszystko jest ok. A jeżeli nie chcesz to daj mi kluczyki sama pojadę.
-Kochanie spokojnie, rozumiem, zbieram się i jedziemy, pewnie siedzą w domu, a telefony im się rozładowały, albo nie mają zasięgu lub są zajęci sobą.
-Ja już gotowa, idziesz?
-Tak, no to jedziemy.
#Perspektywa Zbyszka
Achhh te kobiety... Można z nimi zwariować... Ale nie wyobrażam sobie życia bez Marty, dla świętego spokoju ubrałem się i pojechaliśmy, po 15 minutach byliśmy na klatce. Na początku tylko pukała w te drzwi, a później zaczęła w nie walić, usiadłem sobie na schodkach na przeciwko niej i zacząłem się śmiać, ona zmroziła mnie tylko wzrokiem i wróciła do poprzedniego zajęcia... Po chwili zauważyłem Bartka i Justynę. Marta się na nich rzuciła, nie mogła wypuścić Justyny z uścisku, po chwili przypomniała sobie chyba po co tu przyjechała i dopiero się zaczęło....
-Dlaczego nie odbierasz telefonu? Ja się martwię, myślałam że ci się coś stało... A ty co? Po prostu nie raczysz telefonu odebrać....
-Wejdziecie? Porozmawiamy
-No dobra
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam... Mam nadzieję że ktoś tu jeszcze został...

niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 21

Obudziłam się z wielkim kacem, w jakiejś męskiej koszuli w obcym łóżku przez chwile nie wiedziałam gdzie jestem, ale później zaczynałam sobie wszystko przypominać... Byłam w mieszkaniu Bartka. Wczorajszy dzień był niesamowity, może troszkę przesadziłam z alkoholem.... Głowa strasznie mnie bolała więc postanowiłam pójść poszukać czegokolwiek na tego okropnego kaca... Poczułam zapach świeżo zaparzonej kawy...  uwielbiam go. Stanęłam i oparłam się o framugę drzwi ...to co zobaczyłam strasznie mnie rozbawiło, wybuchłam śmiechem czego za chwile bardzo pożałowałam bo głowa znów dała o sobie znać.... Ale widok Kurka wynagradzał wszystko... w samych bokserkach smażył naleśniki tańcząc w rytm jakiejś piosenki lecącej w radiu. Po tym jak zaczęłam się śmiać zorientował się że stoję za nim
-Co cie tak rozśmieszyło? Nie widziałaś nigdy faceta tańczącego podczas gotowania? -po tym co powiedział zaczął się śmiać
-Tak się składa że nie i uwierz tego widoku nie zapomnę- chciałam żeby to zabrzmiało powarzenie, ale chyba mi się nie udało....
-No dobra dobra ja tam wiem swoje a teraz siadaj, zaraz podam śniadanie, na pewno będzie ci smakować.
Po chwili przede mną stał już talerz z naleśnikiem z twarożkiem i truskawkami...
-Pyszne to było i wiesz co?
-Co takiego?
-Kocham cie...
-Ja ciebie też Justyś
-Wrócę za chwile idę wziąć prysznic...
-W takim razie czekam na ciebie.
#Perspektywa Bartka
Ten poranek był cudowny aż do pewnego momentu.... Ktoś napisał że chce się ze mną spotkać, był to dość długi i dziwny SMS od mojej byłej, gdy go przeczytałem zacząłem się zastanawiać czego ona może ode mnie chcieć.... Pierwsze co przeszło mi na myśl to to że chce wyciągnąć ode mnie pieniądze.... Postanowiłem nie odpisywać. Nie chce mieć nic wspólnego z tą dziewczyną.. Nie powiem ten SMS mnie zdenerwował....
#Perspektywa Justyny
Wyszłam z łazienki i od razu poszłam do Bartka do kuchni, coś musiało się stać bo był inny, nie wiem nawet jak to opisać.... musiał się coś stać bo jeszcze 15 minut temu było wszystko w porządku.... Usiadłam mu na kolanach i zapytałam się:
-Bartek co ci jest?
-Mi? Nic....
-przecież widzę że coś się dzieje, przede mną nie ukryjesz tego.... Ale dobra nie mów, jak będziesz chciał to wiesz gdzie mnie szukać.
Chciałam wstać ale on mnie zatrzymał...
-Zostań... Lubie cię taką....
-Jaką?
-Taką u mokrych włosach, bez makijażu w krótkich spodenkach i mojej koszulce, taką jak nie pokazujesz się innym tylko mi..
Po chwili nasze usta były złączone w namiętnym pocałunku...
-Wariat....
-Ale zakochany wariat...
- Co dziś będziemy robić? Może pojedziemy na zakupy bo muszę kupić sobie kilka rzeczy.
-No dobra, to ile ci zejdzie wyszykowanie się?
-Yyy postaram się jak najszybciej
-Oho czyli chwile to potrwa....
-Nie przesadzaj...
Dobrze że miałam u Bartka kilka ciuchów bo nie wiem w czym bym pojechała... Szybko się ubrałam, postanowiłam nie kombinować a nawet jak bym chciała to nie miałabym wielkiego pola popisu... Założyłam czarne spodnie, biała koszulke i moją ulubioną kurtke dżinsową... zrobiłam lekki makijaż, podkreśliłam usta moją ulubioną szminką w kolorze czerwonym i byłam gotowa, gdy wyszłam z łazienki bartek już na mnie czekał, założyłam jeszcze moje niezawodne czarne botki i mogliśmy iść. Do galerii w Wałbrzychu nie mieliśmy w sumie daleko bo już po 10 minutach jazdy byliśmy na miejscu... Pochodziliśmy po sklepsch, kupiłam dwie pary spodni bo zawsze mi ich brakuje, buty na obcasie, niby mam 175 ale przy Bartku wyglądam jak krasnal.... Kupiłam jeszcze kilka ciuchów, Bartkowi też postanowiłam kupić bluze strasznie mi się sposobała, nie chciał żebym to ja płaciła, ale postawiłam na swoim. Musiałam oczywiście kupić jeszcze kilka książek na chłodne wieczory w Bełchatowie, uwielbiam czytać, niestety nie zawsze mam na to czas...
-Kochanie
-Tak?
-Chodź zapraszam cię do kina na świetny film
-Oo a jaki?
-Jeszcze nie wiem, zobaczymy jakie lecą ale na pewno będzie świetny bo wybierzemy go razem, no to jak idziemy?
-Oczywiście
Po chwili byliśmy już przed kinem wybór padł na nowego Bonda
-Justyś to seans będzie  za 15 minut idziesz ze mną? Ja kupie jeszcze bilety i popcorn dla nas.
Po chwili siedzieliśmy już na swoich miejscach. Gdy film się skończył była godzina 18 postanowiliśmy zjeść jeszcze obado kolacje...
-Bartek mam taką propozycje...  Bo Kuba i Fabian są prawie w tym samym wieku no i pomyślałam że może byśmy gdzieś wspólnie pojechali? Może na basen lub do parku linowego? Skoro już w sobote wyjeżdzamy do Bełka to fajnje było by zorganizować taki wyjazd z nimi, poznaliby się...
-Justyna! To jest świetny pomysł, to postanowione, jedziemy! A teraz zbieramy się już?
-No to chodź...
Bartek odwiozł mnie do mieszkania rodziców i sam pojechał do swoich. Powiedzialam mamie o tym planie i była szczęśliwa... Nie mówiła nawet nic o tym że Fabian nie pójdzie do szkoły, barodz spodobał się jej ten pomysł. A on jak się o tym dowiedział to cieszył się bardziej niż z prezentu jaki dostał od Bartka. Do godziny 22 siedziałam z nim i słuchałam o tym jaki on jest szczęśliwy i co będą jutro robić z Bartkien i Kubą...
-Fabian...
-słucham
-może pójdziesz spać bo jest już późno i jutro będzie ci ciężko wstać....
-No dobra... masz racje! W takim razie dobranoc
-Dobranoc, a ja jeszcze zadzwonie do Bartka.
Wybrałam jego numer już miałam się rozłączać ale w ostatniej chwili odebrał....
-No cześć słońce
-Cześć, no i jak? Wszystko załatwione?
-Oczywiście, to jutro będziemy u was tak po 11, pasuje ci?
-postaram się być gotowa...
-Nie postaram się tylko masz być gotowa.
-No dobrze dobrze będe
-I na taką odpowiedź liczyłem,  teraz przepraszam ale nie mogę rozmawiać Kuba coś ode mnie chce, bardzo cieszy sie na jutrzejszy dzień...
-Fabian i ja też. Buziaczki i dobranoc kochanie
-Dobranoc

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że rozdział się nie pojawił w tamtym tygodniu, no ale miałam dużo nauki, wiecie.. kartkówki, sprawdziany.. teraz jeszcze próbne testy i mam dość już tej szkoły, a co do rozdziału nie jestem z niego zadowolona, pisałam go na szybko więc mam nadzieję że jest ok, jeśli nie to krytyke przyjmuje na "klate" Mam nadzieję że miło się czytało.
Pozdrawiam M.


czwartek, 15 października 2015

Rozdział 20

#Perspektywa Justyny
-No i czego ty się bałaś?-zapytał rozradowany Bartek
-W sumie....teraz to ja sama nie wiem-zaśmiałam się
-Moi rodzice cię pokochali. Jak coś między nami zepsuje to mnie wydziedziczą. I co wtedy? Czuję się gorzej traktowany od ciebie...-zrobił smutną minę
-Głuptasie! Co ma się między nami zepsuć?! A tak na marginesie, masz super tatę, na początku trochę się go obawiałam, ale złapałam z nim dobry kontakt.
-Sam byłem w szoku.-zaśmiał się- Ojciec tak się zachowywał ,bo lubiał Oliwię i nie mógł się pogodzić z tym, że się z nią rozstałem, ale chyba w końcu zrozumiał, że to nie była kobieta dla mnie i naprawdę cię polubił.
-Bartek....
-Tak?
-Bo kiedy rozmawiałam wczoraj z mamą, to powiedziała mi, że miałam gościa i to takiego dla mnie strasznego...
-Kochanie! Kto to był?! Co się stało?!-zjechał na pobocze
-No bo... była u mnie pani Kmaszyńska...
-No i?
-No i ona ma dla mnie kontrakt!
-Zgodziłaś się?
-No coś Ty! Powiedziałam, że już nigdy do tego nie wrócę!
-Kochanie... Jeśli chodzi o mnie, to mi to na prawdę nie przeszkadza.
-Bartek! Tu nie chodzi tylko o ciebie. Po prostu nie chcę się już w to bawić. Chciałam tylko żebyś wiedział.
-Bardzo dobrze zrobiłaś, że mi powiedziałaś. Doceniam twoje zdanie i będę cię wspierał, zawsze i wszędzie. Także jeśli ta Kmaszyńska znowu cię odwiedzi to dzwoń do mnie. Już ja jej pokażę!
-Kocham cię wariacie-pocałowałam go- Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Też cię kocham i pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć.
 Ruszyliśmy w dalszą drogę.
-A tak w ogóle to gdzie my jedziemy?
-Przekonasz się za chwilę.
Po 5 minutach dojechaliśmy nad cudowny zalew. Zachodzące słońce odbijało się w tafli wody tworząc cudowny nastrój. Było pięknie. Wysiadłam z samochodu i po prostu zaniemówiłam. Byłam w tak cudownym miejscu z mężczyzną, którego kocham. Za chwilkę poczułam jak Bartek się do mnie przytula. Staliśmy tak chwilkę ciesząc się sobą, kiedy Kuraś powiedział, żebym chwilkę na niego poczekała. Nie przeszkadzało mi to, bo wiedziałam, że wróci. Zaraz usłyszałam, że wraca. Zakrył oczy i powiedział żebym mu zaufała i szła razem z nim. Po kiludziesięciu krokach zatrzymaliśmy się, a Bartek wziął swoje ręce. Moim oczom ukazał się pomost, na którym leżał rozłożony koc i paliły się świece. Było tak romantycznie. Przytuliłam się do Bartka i powiedziałam:
-Jesteś najwspanialszym facetem na ziemi- szepnęłam mu do ucha
-To wszystko dzięki tobie. Zanim cię poznałem byłem zwykłym siatkarzem. Teraz jestem kimś znacznie więcej, a to tylko i wyłącznie twoja zasługa. Myślałem, że miłość od pierwszego wejrzenia to jakaś ściema, ale kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy na tym meczu to zmieniłem zdanie.Nie znałem cię, a oszalałem na twoim punkcie- spojrzał mi prosto w oczy- Dziękuję ci i kocham cię najmocniej pod słońcem. Poczekaj jeszcze chwilkę wpadłem na pewien pomysł. W sumie to wpadł mi po wczorajszym meczu piłkarzy. Proszę... Oto...PIOSENKA GROSIKA, dla takiej pewnej zielonookiej piękności.
  Domyślałam się o co chodzi i oczywiście się nie pomyliłam, z głośników poleciały słowa piosenki, której nasi piłkarze słuchali po meczu:
"Przez twe oczy, twe oczy zielone... OSZALAŁEM!"
Ale tego co zrobi Bartek później to się nie spodziewałam. Wstał z kocyka i wziął mnie za ręcę i zaczęliśmy tańczyć! Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Po skończonym kawałku znów usiedliśmy na pomoście. Wtuliłam się w tors Kurasia i odpływałam wąchając jego boskich perfum, a Bartuś wyciągnął z koszyka truskawki. Siedzieliśmy tak i zajadaliśmy się tymi przepysznymi owocami. Stwierdziliśmy jednak, że musimy już wracać. A szkoda, bo było tak cudownie.Zaprosiłam go na jutro do siebie, żeby zapoznał się z moimi rodzicami. Oczywiście się zgodził. Umówiliśmy się, że jutro po obiedzie wyjdziemy gdzieś do klubu, zabawimy się, pobędziemy chwilę ze sobą. Kiedy dojechaliśmy pod mój dom podziękowałam mu za tak piękny wieczór. Pożegnaliśmy się i wróciłam do domu. Fabian już spał, więc usiadłam z mamą i tatą w salonie. Przy okazji zrobiłam nam pyszną herbatkę. Usiadłam między moimi rodzicami, a ci mnie przytulili. Czułam się jak mała dziewczynka.
-Cieszę się córciu,że w końcu jesteś szczęśliwa- zaczął tato
-Ten związek z Bartkiem ci służy.
-Normalnie promieniejesz.
-Nawet nie wiecie jaka ja jestem z nim szczęśliwa.
-Widać kochanie. W końcu trafilas na tego odpowiedniego faceta.
-Tato! Ja cię normalnie nie poznaje! Jeszcze go nie znasz, a tutaj proszę: jakie wnioski?!
- Przecież to widac. Od kiedy z nim jestes, to jest z ciebie taki wielki wulkan energii. Kiedy bylas z Dominikiem, to nie chodziła taka uśmiechnięta
-No właśnie. A propo tego że go nie znasz. Będziesz miał okazję go poznać.
-Tak? A kiedy?
- Już jutro. Zaprosilam go na obiad.
- To świetnie. Muszę się przygotować.
-Tato!
-No co ? Muszę go sprawdzić ! Bo jak zrobi krzywdę mojej kochanej córeczce to pozaluje tego.
-Wiesz że cię kocham?
-Jak nikogo innego.
-Nie slodzcie tak sobie, bo Bartek będzie zazdrosny o własnego teścia.
-No i trudno.- zaczęliśmy się śmiać. Mam najwspanialszych rodziców pod słońcem.
  Zaczęło mi się ziewać. Byłam już zmęczona tym całym dniem. Postanowiłam położyć się już, żeby jutro wstać i zrobić zakupy. Napisalam jeszcze SMS-a do Bartka na dobranoc. Ledwie polozylam głowę, a już spalam. Następnego dnia obudziłam się wczesnie. Zeszlam na dół zjadlam śniadanie i wróciłam do łazienki. Ogarnęłam się szybko. W domu jeszcze wszyscy spali więc zostawiłam na stole kartkę:
" Wyszłam na zakupy. Będę ok. 11. Jeśli czegoś potrzebujecie to dzwońcie.
Całuje
Justyna "
  Zdecydowałam się na spacerek. Taka przechadzka z rana dobrze mi zrobi. Po drodze zastanawiałam się co przygotować na tak uroczysty obiad. No i zdecydowałam się na piersi z kurczaka w aromatycznych ziołach, a do tego pieczone ziemniaczki i surówkę z kapusty pekińskiej. Mmmm ...pycha! Na deser postanowiłam przygotować ciasto czekoladowe. Trochę się go obawiam, ale mamusia na pewno mi pomoże. Zrobilam wszystkie zakupy i dokupilam do tego wino czerwone. Skoro już tak się przygotowuje to stwierdzilam, że warto też zadbać o wystrój. Kupilam śliczny biały obrus, fioletowe świece i serwetki tego samego koloru, a w drodze powrotnej wstąpiłam do kwiaciarni i kupilam bukiet kolorowych tulipanów.
  W domu bylam już o w pół do jedenastej. Przedstawilem mamie wizję i od razu wzielysmy się do roboty. Trochę zeszło przygotowywanie potraw, ale najpierw zrobiliśmy główne danie, a potem mama zabrała się za ciasto, a ja za przygotowanie stołu. Muszę przyznać że wyglądało to wspaniale. Kiedy wszystko było już gotowe poszlam się przygotować. Założyłam żółtą rozkloszowana spódniczkę, do tego białą bluzkę w kokardki i granatowe szpilki. Zrobiłam delikatny makijaż, podkrecilam włosy i byłam już gotowa. Zeszlam na dół sprawdzilam czy wszystko jest gotowe i usiadłam z rodzicami i Fabianem w salonie. Nagle usłyszałam długo wyczekiwany dzwonek do drzwi.
#Perspektywa Bartka
O 14 stałem już pod domem Justyny. Dopiero teraz zrozumialem Jusie. Trochę się stresuje. Zadzwonilem do drzwi. Otworzyła mi Justyna. Wyglądała slicznie. Wreczylem jej bukiet herbacianych roz, które tak uwielbia. Zaprowadziła mnie do salonu, gdzie siedziała całą jej rodzina.
-Dzień dobry.- przywitalem się
-Dzień dobry- odpowiedzieli wszyscy
-Milo mi państwa poznać. Justyna dużo o państwu mówiła.
-O tobie Bartku też
-Teraz już wiem po kim odziedziczyła urodę - usmiechnalem się w stronę mamy Justyny i wreczylem jej bukiet.
-Bartek, a czy ty chcesz sobie zaszkodzić u przyszłego teścia?-zaczął się śmiać
-Ależ skąd -zasmialem sie- dla pana też coś mam- wyjalem butelke whiskey
-Oooo Bartus, to u tatusia już wygrales- zasmiala się Justyna- Teraz masz tylko problem z Fabianem. Z nim to nie tak łatwo.
-Spokojnie. Dla niego też coś mam. Mam nadzieję że ci się spodoba! - i wyciagnalem ku niemu piłkę, taka sama jak te która dostał Kuba.
- Wow. Tu są podpisy wszystkich siatkarzy! Wow!- zachwycał się Fabian
-No to skoro całą rodzinę już przekupiles to może usiadziemy w końcu do stołu?- zaproponowała Justyna
-No, bo ja już jestem głodny!- krzyknął Fabian
-Ty zawsze jesteś głodny!
  Przenieslismy się do jadalni. Justyna z jej mama podały nam pyszny obiad, a my rozmawialiśmy trochę o sporcie. Tata Justyny okazał się wspaniałym facetem. Po deserze siedzielismy, smialismy się i ogladalismy jakiś film. Było bardzo milo. O 17 postanowiliśmy się zbierać. Obiecalismy Fabianowi że zapoznamy go z Kuba. Pożegnałem się i wyszlismy z domu. W bardzo dobrych nastrojach  weszlismy do samochodu.
-No to gdzie jedziemy ?
-Czekam na Twoje sugestie.
-Wiesz co ? Mam ochotę pospiewac sobie. Jedzmy na karaoke!
-Ja się na to nie pisze. Nie będę śpiewał!
-Bartuś... To ty nie będziesz śpiewał. No prooosze- zrobiła maslane oczka
-No niech ci będzie!
-Dziękuje! Kocham cię!- pocałowała mnie w policzek
  Zajechalismy pod najbliższy klub. Najpierw chwilę potanczylismy, a kiedy przybyło trochę ludzi Justyna poszla śpiewać. Nawet nie wiedziałem, że ona ma taki ładny głos. Śpiewała wszystko: pop, rap, disco-polo. Bawilismy się świetnie. Justyna wypiła kilka drinków. Ja byłem kierowca więc nie pilem, ale i tak bawilem się świetnie. Justysia to swietna dziewczyna . Jak ja się cieszę że ją poznałem!
#Perspektywa Oliwii
Przyszłym do baru karaoke, aby się trochę rozluźnić i kogo tam zobaczyłam? Bartka z nową niunią. Byłam w szoku. Widać że są zakochani w sobie po uszy. Nie moge na to pozwolić. Bartek może być szczęśliwy tylko że mna. Muszę coś wymyślić żeby skłócić te parke. Już ją się postaram o to żeby ich szczęście nie trwało długo. Po moim trupie!
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆ No i jest rozdział nr 20! Przepraszam że nie dodalam w sobotę ale wiecie: najpierw mecz lokalnej drużyny, a potem nasze Orzełki. W niedzielę ta sama historia. Mam nadzieję że ogladaliscie mecz Polska vs Irlandia? Bo ja tak! JEDZIEMY DO FRANCJI!!! A co do bloga to się trochę rozpisałam. Ale z przyjaciółką odnosimy wrażenie że już nas nie czytanie. :( Mam nadzieję że tak nie jest, pokazcie to ! Jak zauważyliscie pojawiła się Oliwia- była dziewczyna Bartka. Co z tego wyniknie? Zobaczymy. Zachecam do czytania i koniecznie zostawcie po sobie znak w postaci komentarza.
Pozdrawiamy
JiM :*

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 19

Drzwi otworzyła nam mama Bartka
-Dzień dobry dzieci
-Cześć mamuś....
-Dzień dobry miło panią poznać
-Mi również miło, Bartek opowiadał że jesteś śliczną dziewczyną ale nie mówił że aż tak....
-Oj niech pani nie przesadza...
-Ja nie przesadzam....  A teraz zapraszam do salonu bo tutaj chyba nie będziemy stać...  -z uśmiechem podąrzyła do salonu a my za nią...
Bardzo miła kobieta pomyślałam, ale bardziej obawiam się chyba jego ojca... Niby mówił że nie mam się czego bać no ale jednak się boje.... Weszliśmy do salonu, na fotelu siedział jego tata i czytał gazetę, gdy nas zobaczył odłożył ją na stół i przywitał się....
-Dzień dobry...
-Cześć tato
-A nie przedstawisz mi swej wybranki...?
-A tak zapomniałem
-No to poznaj Justynę
-Dzień dobry miło mi pana poznać
-A czy miło to się dopiero okaże....
Tato...  nie strasz mi Justyny bo jeszcze ucieknie
-No dobrze obiecuje że już nie będę
-Trzymam za słowo...
Po tej wymianie słów wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-No to siadajcie a ja pójdę zrobić kawe
-To ja pani pomogę
-Bardzo dobry pomysł, chłopaki zdarzą sobie porozmawiać i my też.
Poszłyśmy do kuchni zostawiając chłopaków samych
-Przepraszam cie za męża ale on już taki jest....
-Nic się nie stało.... Nie ma pani za co przepraszać
- A tak zmieniając temat to jak wam się układa?
-Jest po prostu wspaniale Bartek to cudowny człowiek, bardzo dobrze go pani wychowała. Dawno nie spotkałam takiego mężczyzny jak on....
-No to miło mi słyszeć. Mam prośbę pokroisz ciasto? A ja zrobię kawe.
-Oczywiście
-Nie miałam jeszcze okazji zapytać jak minęły wakacje? Bartek mi coś wspominał o Zbyszku powiedz mi on ma dziewczynę?
-Tak w sumie to narzeczoną... i jest to moja przyjaciółka.
-Oo to mnie zaskoczyłaś, ale widzisz ja o takich sprawach dowiaduje się się od innych a nie od mojego Bartka.
-No tak, cały Bartek....
-Pokroiłaś już ciasto?
-Tak
-No to chodź
Weszłyśmy do salonu chyba w nie najlepszym momencie bo żywo dyskutowali na jakiś temat. A gdy weszłyśmy to umilkli....
#Perspektywa Bartka
Nie wiem co mam o tym myśleć, ojciec jest jakiś dziwny, ale nie będę sobie teraz tym głowy zawracał bo może mi się tylko wydaje....
-Mamuś a gdzie tak w ogóle jest Kuba? Bo mamy dla niego prezent...
-No właśnie powinien za chwile wrócić od kolegi.
-Justyna może opowiedziałabyś coś o sobie? Bo nic o tobie nie wiemy....
-Tato....
-No co... Chciałbym wiedzieć coś o wybrance twojego serca... Czy to źle?
-Nie no Bartek nie przesadzaj chętnie opowiem.... No to tak, mam 19 lat, skończyłam liceum a teraz idę na studia, tak w sumie to nie ma o czym opowiadać....
-Oo a na jakie studia?
-Chciałabym zostać fizjoterapeutą.
-Bardzo dobry wybór, w naszym kraju brakuje dobrych fizjoterapeutów.... A i Bartek na tym skorzysta.
-No w sumie tak - uśmiechnęłam się
-A  skąd jesteś?
-Z tąd, z Wałbrzycha, ale na studia wybieram się do Bełchatowa.
-A interesujesz się sportem?
-W sumie to tak, skokami narciarskimi, troszkę piłką nożną, a siatkówką od niedawna, ale mój tata już od kilkunastu ładnych lat...
-A jeśli można spytać to jakiemu klubowi kibicujesz w piłce nożnej?
-Borusii Dortmund
-Wiesz że ja też? Czuje że się dogadamy... -powiedział to z wielkim uśmiechem na twarzy.
Ja z mamą przyglądaliśmy się im z niedowierzaniem gdy zaczęliśmy rozmawiać o ostatnim meczu Borusii, o zawodnikach o wszystkim, prawdę mówiąc to tata z Justyną dziwnie się na nas patrzyli... Chyba ze względu na nasze miny.... Całą rozmowę  przerwał Kuba który przyszedł od kolegi.
-Barteeeek
-Cześć Kubuś
-Tęskniłem...
-Ja też i to bardzo....
-A kto to jest? -wskazał palcem na Justynę
-To jest moja dziewczyna przywitaj się.
Podszedł do niej i się przytulił
-Cześć jestem Kuba a ty?
-Ja Justyna. Myślałam że już nie przyjdziesz i wiesz co?
-Co?
-Mamy dla ciebie prezent z Bartkiem.
-Na prawdę? A co to jest?
Obok stanął Bartek z piłką do siatkówki z autografami chłopaków z reprezentacji...
-Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje....
-Ohh nie ma za co....
-A pójdziecie ze mną do pokoju się pobawić?
-Mamuś to my pójdziemy dobrze?
-Idź, dawno się nie widzieliście a Kubie bardzo ciebie brakuje. Zawołam was na obiad.
#Perspektywa Justyny
Świętnie mi się rozmawiało z tatą Bartka, nie spodziewałam się tego, Kuba to świetne dziecko dwie godziny zleciały nam bardzo szybko bawiliśmy się żołnierzykami, Kuba pokazał mi swoją kolekcje samochodzików, odbijaliśmy piłką gdy mama Bartka zawołała nas na obiad.
-Pyszny obiad
-A dziękuje... i zapomniałam ci wcześniej podziękować....
-Mi za co?
-Bo masz bardzo dobry wpływa na Bartka....
-Oj mamo
-No tak Bartek, przy Justynie zmieniłeś się i to na lepsze.
-Przesadzasz...
-nie synku ja nie przesadzam....
-Oj skończcie już, Justyna napijesz się ze mną nalewki?
-Z panem zawsze
-No i ta odpowiedź mi się podoba! A ty Renia chcesz? Bo tobie Bartek nie dam.
-Nie, ja dziękuje.
-To będzie więcej dla nas, zaraz przyjdę...
Nie minęła chwila a on był już z powrotem... Na stole postawił dwa kieliszki i nalał, bardzo dobrze nam się rozmawiało, opowiadał o tym jak jeszcze grał bardzo uważnie go słuchałam, po chwili zorientowaliśmy  się że zostaliśmy sami bo reszta poszła do salonu i oglądała bajki ... Rozmawialiśmy o piłce nożnej, pytał się o moich rodziców i o wiele innych rzeczy ale nie przeszkadzało mi to, po około godzinie butelka była pusta, chciał wyciągnąć drugą ale odmówiłam, nie chciałam się upić na pierwszym spotkaniu z jego rodzicami, był trochę zawiedziony ale zrozumiał.
-Justyś to jak jedziemy już?
-No dobrze.
-Miło że nas odwiedziliście, bardzo się ciesze że mój syn znalazł tak wspaniałą dziewczynę i przepraszam za moje zachowanie na początku, ale już tak mam jak kogoś nie znam....
-Nie gniewam się ważne jest to jak się kończy a nie zaczyna...
-Takie podejście to ja lubię.
-I pamiętajcie czekamy na kolejną wizytę.
-Jak przyjedziecie kolejny raz to pójdziemy na dwór pograć w siatke!! Będę tęsknił -gdy to mówił zrobił smutną minkę, obiecałam że kolejnym razem będziemy dłużej i że na pewno pogramy...
Po chwili staliśmy już przed samochodem a Kuba machał nam przez okno oczywiście odmachaliśmy i wsiedliśmy do samochodu....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że rozdział nie pojawił się w tamtym tygodniu ale tak wyszło :(
Mam nadzieję że rozdział się podoba bo mi ostatnio jakoś się nie podobają (oczywiście te co ja pisze :-( ) No ale cóż. Oceńcie sami :*





niedziela, 20 września 2015

Rozdział 18

#Perspektywa Marty
  Podróż minęła mi bardzo szybko. Nawet się nie obejrzałam, a już żegnaliśmy się z Justyną i Kurasiem i ruszyliśmy w stronę samochodu. W samolocie ustaliliśmy, że jedziemy prosto do moich rodziców i tak też zrobiliśmy. W samochodzie miałam jeszcze mnóstwo czasu na wspominanie, ponieważ to Zibi kierował. Trochę się bałam reakcji rodziców. Znaliśmy się ze Zbyszkiem tak krótko, a już byliśmy zaręczeni, ale wiem też że mama i tata polubili go gdy spotkali go po raz pierwszy, więc jestem dobrej myśli. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w Wałbrzychu. Stanęliśmy pod drzwiami mojego rodzinnego domu. Drzwi otworzyła mama.
-Martuśka! Jesteście już! Witaj Zbyszku!
-Cześć mamusiu! Jest tata?
-Tak jest w salonie.
-To chodźmy się przywitać.
  Weszliśmy do salonu. Po minie Zbyszka wiedziałam że jest zdenerwowany i to strasznie. Złapałam go mocniej za rękę.
-Cześć córciu!
-Witaj tatusiu.
-Chciałbym państwa o coś zapytać- odezwał się Zbyszek
-Słuchamy.
-Chciałbym prosić państwa o rękę państwa córki. Ona się już zgodziła.
  Nawet nie wiem kiedy mama już płakała i tuliła się do mnie.
-Czyli zgadzacie się państwo.
-Jasne że tak. Jesteśmy na prawdę szczęśliwi.
#Perspektywa Bartka
  Moje kochanie usnęło mi w trakcie lotu na kolanach. Nie powiem, ale nie pomogła mi tym wcale. Całą drogę siedziałem jak na szpilkach. Nienawidzę latać. Modliłem się o jak najszybsze lądowanie. Po prostu wolę twardo stąpać po ziemi niż latać w obłokach. Justysia mówiła, że lot minął jej strasznie szybko, a mnie zdawało się, że leciałem co najmniej rok. Może to i dobrze? Dzięki temu miałem dużo czasu na przemyślenia. No i w końcu coś postanowiłem. Chcę ją przedstawić rodzicom i to jak najszybciej. Jestem pewny, że to super pomysł i że rodzicom bardzo się spodoba, a i Kuba będzie zachwycony. Odebraliśmy już bagaże i ruszyliśmy w stronę parkingu.
#Perspektywa Justyny
  Siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy w stronę domu moich rodziców, kiedy Bartek, nie ukrywam, strasznie mnie przestraszył.
-Justynko! Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.
-Słucham, ale już się boję co chcesz mi powiedzieć.
-Bartek?! Co ma znaczyć to "chyba"?!
-Nie, nie! Spokojnie!
-No dobra,ale mów wreszcie!
-A więc...
-Nie zaczyna się zdania od "a więc"-zaczęłam się śmiać
-Justyna! To chcesz wiedzieć czy nie ?!
-No chce, chce! Mów!
-A więc- popatrzyłam na niego z krzywusa- podjąłem bardzo ważną decyzję. Chcę cię zaprosić na kolację.
-Nie no Bartek, nie przesadzaj. To była na prawdę bardzo ważna decyzja.- przedrzeźniałam go
-Tylko, że ...nie chodzi o taką zwykłą kolację...
-A jaką?!
-No wiesz...taką u mnie w domu...z moimi rodzicami...
-Chyba się przesłyszałam! Jak to z Twoimi rodzicami ?!
-No normalnie. Kocham Cię i chcę by poznali Cię moi rodzice. To chyba normalne. No chyba, że ty mnie nie kochasz no to...
-Wariacie! Jasne, że Cię kocham! Tylko po prostu nie jestem gotowa.
-Ale kotku, nie ma się czego bać. Moi rodzice nie gryzą i są na prawdę bardzo fajni i jestem pewny, że się spodobasz.- uśmiechnął się uroczo.
-Ale nie jest za wcześnie? Znamy się tak krótko...
-Kochanie. Pomyśl sama: Zibi i Marta poznali się tego samego dnia co my i już są zaręczeni, a Ty boisz się pokazać moim rodzicom. A Twoi ?Nie chcą mnie poznać?
-Jasne, że chcą. Ale...
-No, czyli ustalone. Jutro widzimy się u mnie na kolacji.
-Jutro?! Chyba zwariowałeś?!
-Tylko na twoim punkcie. Chociaż w sumie to nie jestem normalny, więc może faktycznie zwariowałem. Ale tak, jutro. Potem wyjedziemy do Bełka i się wywiniesz, a tego to rodzice mi nie darują. A tak to jutro u mnie a potem u ciebie. Zadowolona?
-Ale ja muszę się jakoś przygotować!
-Nie musisz! Już dawno jesteś przygotowana.
-Skoro tak to niech ci będzie- uległam jego błaganiom
-Jeeej! A tak w ogóle to właśnie dojechaliśmy na miejsce.
-Dziękuje mój szoferze.
-Ależ nie ma za co.
-Wejdziesz?
-Nie. Muszę ostrzec rodziców.
-Ej!
-No już, już! Trzymaj walizki i szykuj się na jutro. Pa skarbie. Kocham Cię.
-Ja ciebie bardziej. Papa wariacie!
#Perspektywa Bartka
-Halo?!
-Halo. Cześć synku. Co tam u ciebie?
-Mam dobrą wiadomość.
-Jaką? Wracasz?
-To też. Ale pasuje żebyś przygotowała na jutrzejsze popołudnie pyszną kolację.
-Niby po co?
-Zaprosiłem Justynę.
-Na prawdę?
-Tak i po głębszych negocjacjach się zgodziła.
-Super. Bardzo się cieszę i nie mogę się doczekać żeby ją w końcu poznać. A tak w ogóle to po co dzwonisz? Przecież zaraz będziesz w domu.
-Tak ale zrób szybko listę co będziesz potrzebować, a ja pojadę na zakupy i wszystko kupię.
-Bartek! Nie poznaję cię. Kiedyś musiałam Cię zmuszać na wyjście na zakupy, a teraz proszę. Justyna ma na ciebie bardzo dobry wpływ.
-Wiem i chyba muszę jej za to podziękować.
-Oj musisz musisz i ja chyba też. Dobra zrobię ci zaraz tę listę i wyślę SMS-em, bo jeszcze się rozmyślisz.
-To do zobaczenia.
-Do zobaczenia. Papa.
#Perspektywa Justyny
-Jest tu ktoś?-weszłam do domu i było całkiem pusto-Halo?! Dlaczego nikt na mnie nie czeka? To ja chyba wracam do tych całych Włoch...
-Justyna?! To Ty?!
-Fabian! Cześć! Chodź do mnie moje kochanie!
-Justysia! Stęskniłem się!-przytulił mnie mocno.
-Ja też mój mały potworze.
-Ej! Nie jestem potworem!
-Oj jesteś, jesteś!- wystawiłam mu język
-Fabian! Z kim Ty rozmawiasz?- zawołała mama
-Justyna wróciła!
-Na prawdę?!
-Tak, tak na prawdę-ucałowałam ją
-Jak ja Cię dawno nie widziałam!
-No nie przesadzaj tak!
-A tak w ogóle: Co tam u Ciebie? Jak Bartek? Jak Wam się układa?
-A dziękuje, super. Jestem szczęśliwa, w końcu.
-Bardzo się cieszę. A kiedy on się pojawi u nas?
-Chyba niedługo...
-Super!-krzyknął Fabian
-A jutro to ja jadę do niego...
-Ale dlaczego się nie cieszysz?
- Bo.... Boję się....
-Czego?
-Jego rodziców, ich reakcji. A co jeśli mnie nie polubią?
-Oj polubią, polubią. Na prawdę nie ma się czego bać. Zaufaj mi. A teraz chodź i zaparzmy herbatkę. Opowiesz mi co się działo w tych Włoszech. A działo się prawda?
-Oj działo, działo...
  Zrobiłyśmy sobie pyszną herbatkę i usiadłyśmy na tarasie. Słońce już zachodziło, więc widać było piękną łunę na niebie. Było cudownie. Przypomniałam sobie te wszystkie spacery po plaży...
-To opowiadaj.
  I tak mówiłam, mówiłam, aż w koncu przypomniałam sobie, że nie powiedziałam jej o najważniejszym.
-Zapomniałam o najważniejszym.
-Tak? A o czym?
-No, bo chyba pamiętasz jeszcze Martę, prawda?
-No jasne, że tak. Jak mogłabym zapomnieć?
-No i Zbyszka chyba też kojarzysz?
-Tak, wspominałaś coś o nim.
-No,bo... oni się zaręczyli!
-Na prawdę? Ale super!
-Prawda. Też się ucieszyłam.
-Czyli wakacje zaliczasz do udanych?
-Jasne, że tak! To były najwspanialsze wakacje w moim życiu!
-No to bardzo się cieszę. Ale mam dla ciebie niestety też złą wiadomość...
-Jaką?-przestraszyłam się
-No bo ja z tatą się już pogodziliśmy z tym, ale...
-JAKĄ?!
-Była tutaj pani Kmaszyńska.
-Co?! PO CO?!
-Bo ona ma dla ciebie kontrakt...
-Chyba sobie żartujesz?! Przecież ostatnio chyba jasno się jej wyraziłam, że już z tym skonczyłam?!
-No tak ale ona się nie poddała.
-No to powiedz jej, że nie jestem zainteresowana. A teraz już idę. Chcę się w końcu wyspać.
-Dobranoc maleńka.
-Dobranoc.
  Jak ona w ogóle śmiała tu przyjść?! Po ostatniej kłótni ja już nie pokazałabym się na oczy. Ale Kmaszyńska jest inna. Ona nigdy nie odpuszcza. Miałam już powoli dosyć tego wszystkiego. Mam tylko nadzieję, że jak już się wyprowadzę do Bełchatowa to to wszystko ustanie.
  Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo jestem zmęczona. Napisałam tylko jeszcze SMS-a do Bartka i natychmiast usnęłam.

Popołudnie następnego dnia...

-Córciu! Zejdź na dół.
-Zaraz.
-No chodź jesteś już gotowa. Bartek już czeka.
-Ale ja się boję.
-Skarbie. Będzie dobrze. No chodź
  Zeszłam. Bałam się okropnie. Z tego wszystkiego brzuch mnie rozbolał.
-Wyglądasz ślicznie. Idź już bo Bartek się niepokoi a Fabian do niego poszedł...
-No dobra idę.
  Wyszłam. Weszłam do tego samochodu, ale siedziałam jak na szpilkach.
-Kotku uspokój się.
-Ale ja się boję...
-Nie bój się będzie dobrze. A tak w ogóle to chyba będziemy mieć problem z moim ojcem...
-Bartek,widzisz? Mówiłam że to zły pomysł/
-No bo wiesz on ma słabość do pięknych kobiet i co będzie jak mi cię odbije..
-Idioto!
-Ej! Nie obrażaj mnie.
-No dobra ale na przyszłość to sobie tak nie żartuj.
-No dobra, dobra. Obiecuję że nie będę.
  No i dojechaliśmy. Stanęłam przed drzwiami i czekałam jak na wyrok....

************************************************************************************
Wiem przepraszam... Ale dodałam... Jak chcecie to mnie zabijcie... JA nie jestem zadowolona z rozdziału, ale podobno jest super. Oceńcie sami.
Pozdrawiamy
JiM

sobota, 5 września 2015

Rozdział 17 #część druga

-To jak zrobisz ze mnie najszczęśliwszego człowieka na świecie? - po jakimś czasie usłyszałem jak mówi....
-To zabrzmiało troszke jak te przeprosiny Bartka na meczu... Pomagał ci?
-No wiesz, tak troszke.... Czyli nie zostaniesz moją żoną?
-Wariacie... Oczywiście że zostanę twoją żoną! Kocham cię.
Wziołem ją na ręce i zaczołem obracać w okół własnej osi. Byłem tak szczęśliwy jak nigdy... Spacerowaliśmy jeszcze jakieś dwie godziny po plaży a później poszliśmy do hotelu, chciałem zamówić taksówke, ale Marta poprosiła o to żebyśmy się przeszli... Oczywiście zgodziłem się. Po drodze rozmawialiśmy o przyszłości, jak to będzie wyglądało... Ja w Rzeszowie, Marta w Bełchatowie.... Ale odległość to dla mnie nie problem.... Nie wiedzieliśmy kiedy znaleźliśmy się już pod hotelem, byliśmy zbyt zajęci żeby się zorientować, w sumie to prawie poszliśmy dalej... Dobrze że Marta w pore go zauważyła.... Po chwili byliśmy już w pokoju, pierwsza  poszła wziąć prysznic a ja za nią, gdy już wyszedłem z łazienki ona spała, położyłem się obok, pocałowałem i przytuliłem... Nie mogłem usnąć, myślałem o tym że jutro już wylatujemy, o tym jak to teraz będzie.... Ale myślenie o tym nic nie zmieni, może o czwartej nad ranem usnołem.
#Perspektywa Marty
Obudziłam się po 10, Zbyszek nadal spał, poszłam do łazienki i się troche ogarnełam, w końcu dziś wylatujemy.... Po jakiś 10 minutach wszedł do łazienki z wielkim bananem na twarzy, podszedł i zaczoł całować a ja odwzajemniałam pocałunki....
-Kocham cię... -wyszeptałam
-Ja ciebie też. Dziękuje...
-Za co?
-Za to że jesteś....
Po 20 minutach byliśmy już na śniaiadaniu, dosiedliśmy się do Justyny i Bartka.... Od razu zauważyli pierścionek i zaczeli nam gratulować, muszę przyznać że Zbyszek ma gust i pierścionek jest cudowny....
Zjedliśmy śnadanie i postanowiliśmy wszyszcy ostatni raz pójść na miasto. Tak też zrobiliśmy, poszliśmy na kawe, ciastko, siedzieliśmy w kawiarni, a także poszliśmy na plaże,.świetnie się bawiliśmy, niestety czas nieubłaganie leciał i zostały tylko 4 godziny do odlotu samolotu, dlatego wróciliśmy do hotelu spakować swoje rzeczy....
Mi to poszło bardzo szybko, sama w to nie wierzyłam, Zbyszek również był w szoku... zostało nam jeszcze troche czasu więc poszliśmy na taras.
#Perspektywa Justyny
Dlaczego te wakacje tak szybko zleziały... Czuje się tak jak byśmy przylecieli tu wczoraj a tyle się już wydarzyło....Te wakacje zapamiętam do końca życia.... Spakowaliśmy się z Bartkiem i wyszliśmy przed hotel, Marta ze Zbyszkiem już czekali na nas, zapakowaliśmy torby do bagażnika i pojechaliśmy na lotnisko. Była godzina 16:40 czyli jeszcze 20 minut do odlotu samolotu... Z takimi wariatami czas się nie dłuży więc te dwadzieścia minut zleciało jak pięć... W samolocie chwile pospałam i lot też bardzo szybko zleciał... Chyba zawsze tak jest że droga powrotna zawsze szybciej mija...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam rozdział miał być w czartek i go napisałam, ale mi się usunol.... Byłam zła, sama na siebie... Wczoraj nie dałam rady go napisać, miałam gorączke i prawie cały dzień przespałam... Tyle że mecz oglądnełam... Przegraliśmy, ale jestem z nich dumna, bo dobrze zagrali, a wynik to już inna sprawa.... Zebrałam się rano i tak oto jest część 2 :D Mam nadzieję że mi wybaczycie :'( A i jeszcze przepraszam za jakiekolwiek błędy...

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 17 #Część pierwsza

#Perspektywa Marty
Obudziłam się po 9 i pierwsze co zobaczyłam po  otworzenieu oczu to uśmiechniętego od ucha do uch Zbyszka
-Widzę że mój śpioszek już się obudzł, wyspałaś się? -posłał mi cwaniacki uśmieszek, po czym zaczoł skradać pocałunki z moich ust, a ja je  odwzajemniałam.
Oderwałam się od niego i pobiegłam do łazienki, on za mną ale zdążyłam zamknąć drzwi, weszłam pod prysznic, słyszałam jeszcze jak prosił żebym go wpuściła a później że jeszcze tego pożałuje i zaczął się śmiać.
Zimna woda spływająca po mnie dobrze mi zrobiła, spieniłam pożeczkowy żel pod prysznic i spłukałam się. Mój ulubiony zapach, pomyślałam jeszcze o Justynie i Kurku,bo nie wrócili do hotelu na noc. Ale mogłam być pewna że wszystko z Justyną wporządku bo jest z Bartkiem, on nie pozwoli jej skrzywdzić. Marta jaka ty głupia jesteś! Palnełam się w głowe, dlaczego nie pomyślałam żeby wziąść ciuchy?! Teraz jestem skazana na Zbyszka.... Geniusz z mnie!
-Zibi!!
-Teraz Zibi tak?
-No prosze....
-Mam ci umyć plecki?
-Nie głultasie! Przynieś mi te jeansowe krótkie spodenki, bielizne i tą popielatą koszulke na szelkach...  I ręcznik proszeee
-No dobrze, a co będe z tego miał?
-Wynagrodze ci to jakoś, tylko mi przynieś, to wszystko leży na fotelu.
#Perspetktywa Zbyszka
Uciekła mi a teraz i tak to jej nic nie da, podeszłem do fotela, wziołem co miałem wziąść, zapukałem a ona mi otworzłya, stała zupełnie naga, podałem jej wszystko i znów zamkneła drzwi, żałowałem że jej wtedy nie powstrzymałem. Ale kolejnym razem nie przepuszcze takiej sytuacji. Po 10 mimutach wyszła z łazienki podeszła do mnie i przytuliła się, teraz do mnie dociera to że czuje do niej to czego jeszcze nie czułem do żadnej kobiety, postanowiłem sobie, że tego nie spieprze.
-To idziemy na śniadanie?
-Oczywiście, jestem tak głodna że zjadłabym konia z kopytani!
-No wiesz, konia tu chyba nie mają, ale za to są naleśniki!
-To na co my tu jeszcze czekamy?
-Na ciebie.... Po co na mnie, skoro ja tu już jestem?
-Nie drażnij się ze mną bo to się dla ciebie źle skończy
-Nie boje się ciebie!
#Perspektywa Marty
-Dlaczego się tak na..... - nie zdążyłam wypowiedzieć zdania i już leżałam pod nim, on mnie łaskotał, choć wie jak ja tego nie lubie! Pieprzone łaskotki- pomyślałam
-No i co dalej się będziesz ze mną drażnić?
-Już nie, tylko przestań, Proszeee
-No dobra to chodź.
W ostatniej chwili wziełam karte od naszego pokoju i zamknełam go, Zibi nawet o tym nie pomyślał, tak mi się przynajmniej wydaje. Do hotelowej restauracji weszliśmy trzymając się za ręke, usiedliśmy przy stoliku, jak najbliżej okna, zamówiliśmy śniadanie. Muszę przynazać że  było ono pyszne, Pierwsza klasa i dawno takiego nie jadłam... Po chwili Justyna z Bartkiem się do nas dosiedli, również zamówili naleśniki, co jak co ale naleśniki z owocami to najlepsze śniadanie, przynajmniej ja tak uważam :) Po jedzeniu poszliśmy do mojego i Zibiego pokoju. Bartek poszedł na chwile do siebie,a Justyna z nami  postanowiłam poprawić jeszcze troche makijaż bo cały mi spłynoł, ale czego ja się mogłam spodziewać w takim gorącu....
#Perspektywa Zbyszka
Weszliśmy do naszego pokoju, Marta poszła do łazienki a Bartek do siebie
-Justyna, prosze pomożesz mi?
-No oczywiście a w czym?
-Bo jest taka sprawa, ale opowiem ci po drodze ok?
-Okk ale masz mi powiedzieć
-Powiem ale nie tutaj
Wziołem portfel, czpke i zostawiłem Marcie karteczke "Będe za jakieś 2 godziny. Kocham Cię"
-Teraz możemy iść
 Po chwili byliśmy w drodze do najbliższej galerii handlowej i mogliśmy spokojnie porozmawiać
-No i w czym mam ci pomóc?
-A więc tak: chciałbym abyś pomogła mi wybrać dla Marty sukienke, buty i w ogóle  chciałbym jej zrobić niespodzianke i zaprosić do najlepszej restauracji jaką tu znam. No to jak pomożesz mi?
-Oczywiście, a czy ty przypadkiem nie chcesz się jej oświadczyć?
-No.... tak, ale prosze nie wygadaj się. No i skoro ci już to powiedziałem to mam jeszcze jedną sprawe do ciebie, powiedz mi jak ja mam to zrobić, boje się, a jak ona powie NIE?
-Nie wiem czy ty jesteś jakiś ślepy czy jak, nie widzisz jak ona na ciebie patrzy? Nie widzisz tego? Patrzy się na ciebie jak na nikogo innego. Nie widziałam jej jeszcze tak szczęśliwej.... Mówie ci będzie dobrze.
-A nie uważasz że to za wcześnie? Znamy się kilka miesięcy...
-Jeśli naprawde ją kochasz to nie, ale zastanów się czy to nie jest tylko zauroczenie i pamiętaj jeśli coś jej zrobisz, skrzywdzisz ją, to masz do czynienia ze mną, a ja ci tak łatwo nie odpuszcze....
 -Nie musisz się o nią bać, nie skrzywdze jej, już od jakiegoś czasu chciałem się jej oświadczyć ale brakło mi odwagi... bałem się po prostu odrzucenia, bo ją kocham, tak kocham i teraz to wiem na 1000% Nie boje się tego powiedzieć....
Nim się obejrzełem byliśmy w galerii, ciesze się że powiedziałem to Justynie, jakoś tak ulżyło mi. Po półtorej godzinie mieliśmy już wszystko, Justyna przymierzała na siebie ciuchy, dobrze że mają ten sam rozmiar, sam bym zgłupiał jak miałbym sam to wszystko wybierać, zakupy z kobietą to jednak ciężka sprawa, nawet nie sądziłem że aż tak ciężka, a ona mi powiedziała że to i tak bardzo szybko nam poszło.
-Dziękuje ci za pomoc
-Nie przesadzaj, nie masz za co dziękować, świetnie się bawiłam -Dasz się zaprosić na jakieś lody?
-Oczywiście
Poszliśmy do najlbliższej lodziarni, zamówiłem nam 2 wielkie lodowe desery z owocami i bitą śmietaną
-Zbyszek....
-Tak?
-Czy ty wiesz ile to ma kalorii?
-Czy ja wiem... w każdym razie dużo, ale jesteśmy na wakacjach i nam się należy!
-No w sumie racja
Posiedzieliśmy jeszcze jakąś godzine, rozmawialiśmy, Justyna opowiedziała mi o tym jak ważny jest dla niej Bartek, o studiach, mieszkaniu z Martą, o przyjaźni z nią, o tym jak jej pomogała gdy się załamałq, muszę przyznać że dużo przeszła, a na Marte spojrzałen zupełnie z innej strony, coraz nardziej się w niej zakochuje....
#Perspektywa Bartka
Gdzie ona poszła, jak przyszłem do pokoju Marty i Zbyszka jej nie zastałem, tylko Marte leżącą na łóżku i wpatrującą się w sufit
-Wiesz może gdzie jest Justyna- zapytałem nie pewnie
-A ty wiesz gdzie jest Zbyszek? -Niestety nie, a jego też nie ma?
-Jak widzisz nie... Zostawił tylko kartwczke że będzie za 2 godziny.... A tak w ogóle to siadaj -powiedziała to nie spoglądając nawet na mnie tylko dalej patrzyła w jakiś punkt na suficie...
-A dzwoniłaś do Zbyszka albo Marty?
-Tak, ale oboje nie odbierają... chcesz to próbój
-Nie, to nie ma sensu, skoro nie odbierają od ciebie to ode mnie też nie odbiorą... zastanawiam się tylko gdzie oni mogli pójść, a ciebie to nie interesuje?
-No w sumie troche zastanawia...
-Dasz się zaprosić na kawe? Bo samemu nie chce mi się iść, a tamtych nie ma więc co będziesz sama robiła.... To jak idziemy?
-No w sumie czemu nie, chodźmy
#Perspektywa Marty
Do cholery gdzie oni poszli?! Mogli chciaż powiedzieć, a nie zostawili mnie samą w pokoju i sobie poszli.... no ale jak oni tak, to ja spędze miło czas z Bartkiem, w sumie to nie wiem o nim za dużo, wypytywać też nie wypada.... No ale co tam, może się mnie nie wystraszy -pomyślałam i się uśmiechnełam, Bartek to chyba zauważył bo odwzajemnił gest
-Nie miałem okazji zapytać, jak wakacje, Zibi nie wykorzystuje cie za bardzo? Bo jakaś taka zmęczona chodzisz, a dziś to już w ogóle -popatrzył na mnie dwuznacznie a ja zaczełam się śmiać, nawet bym nie pomyślała że może o takie coś zapytać
-Yyy no wiesz, nie jest tak źle, a poza tym to poprawiłeś mi humor - odpowiedziałam mu i znów zaczełam się smiać
-a nie ma za co, i jak kawa?
-pyszna, z resztą jak wszystko tutaj, wiem że dziękowałam ci za wakacje, no ale jeszcze raz dziękuje
-Nie wygłupiaj się, nie masz za co dziękować
-No i jest jeszcze jedna rzecz za którą chciałam ci podziękować....
-A mianowice jaka to sprawa?
-Bo dzięki tobie Justyna chodzi uśmiechnięta od ucha do ucha, dziękuje
-Nie to ja tobie dziękuje, gdyby nie ty to nie byłbym teraz na wakacjach z nią, dziękuje ci że wtedy powiedziałaś mi w twarz co o tym wszystkim myślisz, gdyby nie ty to dalej pewnie nie odzywalibyśmy się do siebie... Zachowałem się wtedy beznadziejnie... W ciągu dalszym zastanawiam się jak mogłem posłuchać tego idioty Dominika....
-Nie zastanawiaj się, czasu już nie cofniesz, dobrze jest jak jest teraz, to chyba jeszcze bardziej umocniło wasz związek.... Nie wiem w jaki sposób ale to jest widoczne...
-Marta patrz kto idzie w naszą strone....
-Kto?
-No odwróć się...
Zbyszek podszedł do mnie i zachłannie pocałował, poczułam się cudownie....
-Przepraszam Bartek że porwałem ci Justyne, ale jak widzisz jest w idealnym stanie, mam nadzieje że się nie gniewasz, a teraz przepraszam państwa, ale zabieram moją księżnicze, do zobaczenia wieczorem....
Postanowiłam zapytać się gdzie byli z Justyną, ale ten nie chciał mi nic powiedzieć...  Weszliśmy do pokoju, Zbyszek powiedział żebym poszła do łazienki i przebrała się w to co mi naszykował.... I że mnie gdzieś zabiera, ale nie chciał powiedzieć gdzie... postanowiłam więc już nie pytać i zrobiłam jak mi powiedział.... Z pudełka wyciągnełam piękną długą luźną sukienke w kolorze błękitnym. A to nie koniec, obok stało chyba pudełko z butami i jeszcze jakieś 2 mniejsze.... Na początek otworzłam to w których znajdowały się buty, były to proste czarne szpilki na koturnie, gdy otworzłam kolejne moim oczom ukazała się piękna koronkowa bielizna, na koniec otworzłam to najmniejsze w którym znajdował się cudowny łańcuszek, bransoletka i piękne długie kolczyki... Jak to wszystko zobaczyłam to popłakałam się ze szczęścia, wziełam prysznic i założyłam na siebie przygotowane rzeczy, zrobiłam delikaty makijaż, włosy i już po godzinie byłam gotowa do wyjścia. Zbyszek już na mnie czekał, wyglądał cudownie, i te jego perfumy... przyprawiają mnie o zawroty głowy, uwielbiam ich zapach....
Gdy wychodziliśmy z hotelu Zibi podszedł jeszcze na chwile do Bartka, zamienili kilka słów i znów wrócił do mnie, na zewnątrz czekała już na nas taksówka, wsiedliśmy do niej, po 15 minutach wysiedliśmy pod jakąś restaruracją, Zbyszek podszedł do mnie i wzioł za ręke, zjedliśmy kolacje, było bardzo romantycznie. Na końcu wydawał mi się jakiś spięty, ale chyba mi się wydawało...
#Perspektywa Zbyszka
Jak wyszła z łazienki to zaniemówiłem, zatkało mnie po prostu, kolacja wyszła idealnie, myślałem że oświadcze się jej podczas niej, ale stchurzyłem... Nie ma już odwrotu, zaproponowałem jeszcze spacer po plaży, zgodziła się.... Na szczęście jest ona blisko, więc już po 5 minutach spacerowaliśmy po niej, ściągneła buty ja też tak zrobiłem, w blasku księżyca wygląda jeszcze piękniej nie mogłem się na nią napatrzeć, szliśmy w ciszy aż do pewniego momentu, stanołem przed nią i zaczołem:
-A teraz posłuchaj mnie uważnie, zależy mi na tobie, jesteś cudowną kobietą. Nie przeszkadzają mi twoje humory, jesteś skryta, ale przede mną się otworzyłaś i pokazałaś swoją prawdziwą twarz. Uwielbiam wpatrywać się w ciebie, jak zasypiasz, budzisz się. Jesteś dla mnie bardzo ważna, nie pozwole ci nigdy odejść, nie dopuszcze do tego abyś chciała odejść... będe cie traktował jak księżniczke, zasypywał kwiatami. Mam nadzieję że będziesz przy moim boku rozkwitać jak najpiękniejszy kwiat róży i stawać się coraz piękniejsza, jeśli to jeszcze możliwe, chciałbym przy tobie stawać się lepszym człowiekiem, chcę się z tobą zestarzeć, mieć dzieci, patrzeć jak one dorastają, jak grają w siatkówke, jak rozwijają swoje pasje.... Nigdy nie myślałem, że zwariuje na punkcie jakiejkolwiek kobiety, ale pojawiłaś się ty i przewróciłaś cały mój świat do góry nogam i mam jeszcze pytanie, czy zostaniesz moją żoną? -po skończonym monologu wyciągnołem czerwone pudełeczko i je otworzyłem...  zobaczyłem że Marcie płyną łzy po policzkach....
To jak zrobisz ze mnie najszczęśliwszego człowieka na ziemi?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeżeli jeszcze ktoś to czyta, to błagam o litość, nie zabijajcie mnie, mam nadzieje że rozdział się podoba, wydaje mi się że jest długi... Przepraszam za jakiekolwiek błędy, a może ich być sporo gdyż pisałam na szybkiego i na telefonie, 2 część tego rozdziału powinna pojawić się w środe lub czwartek, pozdrawiam :*