sobota, 5 września 2015

Rozdział 17 #część druga

-To jak zrobisz ze mnie najszczęśliwszego człowieka na świecie? - po jakimś czasie usłyszałem jak mówi....
-To zabrzmiało troszke jak te przeprosiny Bartka na meczu... Pomagał ci?
-No wiesz, tak troszke.... Czyli nie zostaniesz moją żoną?
-Wariacie... Oczywiście że zostanę twoją żoną! Kocham cię.
Wziołem ją na ręce i zaczołem obracać w okół własnej osi. Byłem tak szczęśliwy jak nigdy... Spacerowaliśmy jeszcze jakieś dwie godziny po plaży a później poszliśmy do hotelu, chciałem zamówić taksówke, ale Marta poprosiła o to żebyśmy się przeszli... Oczywiście zgodziłem się. Po drodze rozmawialiśmy o przyszłości, jak to będzie wyglądało... Ja w Rzeszowie, Marta w Bełchatowie.... Ale odległość to dla mnie nie problem.... Nie wiedzieliśmy kiedy znaleźliśmy się już pod hotelem, byliśmy zbyt zajęci żeby się zorientować, w sumie to prawie poszliśmy dalej... Dobrze że Marta w pore go zauważyła.... Po chwili byliśmy już w pokoju, pierwsza  poszła wziąć prysznic a ja za nią, gdy już wyszedłem z łazienki ona spała, położyłem się obok, pocałowałem i przytuliłem... Nie mogłem usnąć, myślałem o tym że jutro już wylatujemy, o tym jak to teraz będzie.... Ale myślenie o tym nic nie zmieni, może o czwartej nad ranem usnołem.
#Perspektywa Marty
Obudziłam się po 10, Zbyszek nadal spał, poszłam do łazienki i się troche ogarnełam, w końcu dziś wylatujemy.... Po jakiś 10 minutach wszedł do łazienki z wielkim bananem na twarzy, podszedł i zaczoł całować a ja odwzajemniałam pocałunki....
-Kocham cię... -wyszeptałam
-Ja ciebie też. Dziękuje...
-Za co?
-Za to że jesteś....
Po 20 minutach byliśmy już na śniaiadaniu, dosiedliśmy się do Justyny i Bartka.... Od razu zauważyli pierścionek i zaczeli nam gratulować, muszę przyznać że Zbyszek ma gust i pierścionek jest cudowny....
Zjedliśmy śnadanie i postanowiliśmy wszyszcy ostatni raz pójść na miasto. Tak też zrobiliśmy, poszliśmy na kawe, ciastko, siedzieliśmy w kawiarni, a także poszliśmy na plaże,.świetnie się bawiliśmy, niestety czas nieubłaganie leciał i zostały tylko 4 godziny do odlotu samolotu, dlatego wróciliśmy do hotelu spakować swoje rzeczy....
Mi to poszło bardzo szybko, sama w to nie wierzyłam, Zbyszek również był w szoku... zostało nam jeszcze troche czasu więc poszliśmy na taras.
#Perspektywa Justyny
Dlaczego te wakacje tak szybko zleziały... Czuje się tak jak byśmy przylecieli tu wczoraj a tyle się już wydarzyło....Te wakacje zapamiętam do końca życia.... Spakowaliśmy się z Bartkiem i wyszliśmy przed hotel, Marta ze Zbyszkiem już czekali na nas, zapakowaliśmy torby do bagażnika i pojechaliśmy na lotnisko. Była godzina 16:40 czyli jeszcze 20 minut do odlotu samolotu... Z takimi wariatami czas się nie dłuży więc te dwadzieścia minut zleciało jak pięć... W samolocie chwile pospałam i lot też bardzo szybko zleciał... Chyba zawsze tak jest że droga powrotna zawsze szybciej mija...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam rozdział miał być w czartek i go napisałam, ale mi się usunol.... Byłam zła, sama na siebie... Wczoraj nie dałam rady go napisać, miałam gorączke i prawie cały dzień przespałam... Tyle że mecz oglądnełam... Przegraliśmy, ale jestem z nich dumna, bo dobrze zagrali, a wynik to już inna sprawa.... Zebrałam się rano i tak oto jest część 2 :D Mam nadzieję że mi wybaczycie :'( A i jeszcze przepraszam za jakiekolwiek błędy...

4 komentarze:

  1. http://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com/?m=1

    http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/p/bohaterowie.html?m=1Wszędzie miłość :3 mam nadzieję że wszytko zawsze będzie tak dobrze. Rozdzial fajny. Czekam na następny i zapraszam do siebie :)




    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze jest :D czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na kolejny wpis w pamiętniku Nadii ;) Winar coraz słodszy ^^
    you-im-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń