piątek, 29 maja 2015

Przepraszamy

Rozdział nie pojawi się dzisiaj, bardzo przypraszamy, ale jesteśmy na wycieczce i nie mamy zbytnio czasu i dostępu do neta.  Rozdział postaramy się dodać w tym tygodniu <3 Jeszcze raz przepraszamy :*
Pozdrawiamy J i M 😊

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 10

#Perspektywa Bartka
-Co?! Co Ty mówisz?! Nie wierzę Ci!!!
-Tak myślałem, że mi nie uwierzysz. Wiesz jak to było? Ona rozkochała mnie w sobie, a potem ukradła wszystkie moje pieniądze i uciekła.
-To jakaś ściema. Ja ją kocham, a ona kocha mnie.
-Jesteś pewny tego drugiego?
-TAK!
-Ja na twoim miejscu to bym nie był taki pewny. Ze mną też tak było. Zarzekała się, że mnie kocha, że jestem miłością jej życia, że nikogo nie kochała tak jak mnie. A potem co zrobiła? Okradła i zostawiła.
-Nie, nie możliwe. Ona taka nie jest. Na pewno mówisz o mojej Justynce?
-Tak!Na pewno! Mogę cię zapytać co ci powiedziała? Jaką bajeczkę wymyśliła?
-Powiedziała, że ją uderzyłeś.
-Ja?! Ja miałbym uderzyć kobietę?! Niedorzeczne...
-Ale wtedy na ulicy chciałeś ją uderzyć.
-Tak. No bo byłem pijany i wkurzony o to co mi zrobiła. Przez nią wylądowałem na ulicy. Stoczyłem się na samo dno.
-No a Marta? Przecież to ona mi najpierw o tym powiedziała.
-Marta?! Ta jej koleżaneczka?! One są w zmowie! Chcą mnie pogrążyć!
-Nie.... Nie mogę w to uwierzyć...
-Bartek. Słuchaj. Zrobisz co chcesz i co uważasz za słuszne. Możesz mi wierzyć, albo nie, ale pamiętaj, że cię ostrzegałem. Dobrze ci radzę nie właź w to gówno. Cześć.
  Przeżyłem szok.Nie mogłem uwierzyć w to co powiedział mi Dominik. Ja ją kocham, albo raczej kochałem, a ona?! Ona mnie okłamała! I na dodatek mówiła, że mnie kocha. Co za świnia! Postanowiłem do niej pójść i zakończyć coś, co tak na prawdę jeszcze dobrze się nie zaczęło.Stanąłem przed drzwiami domu jej rodziców i zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi ona.
-Bartuś! Hej kochanie!
-Jak śmiesz!
-Nie rozumiem...
-Jak śmiesz tak kłamać! Kochanie, tak?! Myślałem, że jesteś inna, że nie lecisz tylko na moją kasę. Ale jak widać wam tylko jedno w głowie. Koniec. Mam tego dość. Mam dość życia w kłamstwie. Żegnaj. Z nami koniec.
-Ale... Ale Bartek.....- rozpłakała się, a ja trzasnąłem drzwiami.

#Perspektywa Justyny
O co mu chodziło? Jak mógł mnie tak nazwać? Jak mógł mnie tak potraktować? Że niby ja lecę na jego kasę? Przecież ja go kocham! Czułam się jak pies. Skrzywdził mnie... Facet, którego kochałam skrzywdził mnie i tak dotkliwie, jak nigdy bym się nie spodziewała. Nie mam szczęścia w miłości... Zresztą czego ja się w ogóle spodziewałam?! Że taka gwiazda jak Kurek mnie pokocha?! Byłam głupia i naiwna.  Będę musiała o nim zapomnieć, ale nie wiem czy to jest w ogóle możliwe...
  Mama zobaczyła mnie całą zapłakaną, a ja coś wymyśliłam. Nie lubiłam jej okłamywać. Wtedy zapytała mnie kiedy przyjedzie Bartek... Chciałam jej powiedzieć, że nigdy, ale powiedziałam, że ma zgrupowanie i prędko go nie zobaczy. Polubiła go, a tu proszę, już go prawdopodobnie nigdy nie spotka. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Płakałam w poduszkę, ale stwierdziłam, że nie dam sobie rady z tym sama. Zadzwoniłam więc po Martę, bo wiedziałam, że tylko na nią mogę zawsze liczyć.
-Cześć!-powiedziałam łamiącym się głosem.
-Co się stało?!
-Przyjedź. Błagam.. Potrzebuję cię...
-Będę za 5 min.
Nie zadawała zbędnych pytań. Po prostu powiedziała, że zaraz będzie. I dlatego była taka wyjątkowa.

#Perspektywa Marty
Stało się coś niedobrego. Justyna nie często płacze. Poza tym była roztrzęsiona i załamana. Czyżby znowu Dominik??? Wątpię, ale po 5 min. byłam już u Justysi. Do domu wpuściła mnie jej mama, a ja od razu poszłam do jej pokoju. Wyglądała tragicznie. Leżała na łóżku i płakała w poduszkę. Puściła jeszcze jakąś dobijającą muzykę. Wyłączyłam ją natychmiast i przytuliłam ją. Tak po prostu. Nie pytałam o nic. Chciałam tylko żeby się uspokoiła, ochłonęła. Dopiero później w końcu zapytałam co takiego się stało, a kiedy opowiedziała mi o tym co zrobił Bartek, to wpadłam w furię.
-Zabiję tego gnojka! Dzieciak! Obiecywał mi coś, a teraz odwala z czymś takim! Jest taki jak wszyscy.
-A może to faktycznie moja wina?! Może ja jednak coś zrobiłam?!
-Niby co?! Nie możesz się obwiniać. A on pożałuje tego co zrobił!
-Marta...Błagam cię, nie rób nic głupiego.
-Zrobię to na co zasłużył. A ty się pakuj. Wracamy do mnie. Wrócę tu po ciebie. Hej.
  Wyszłam, a raczej wybiegłam z domu rodziców Marty. Wkurzyłam się na Kurka. Ciekawe co ma na swoje usprawiedliwienie. Na moje szczęście, a jego nieszczęście wiedziałam gdzie mieszka. Stanęłam przed drzwiami jego domu. Dzwoniłam długo i pewnie, aż w końcu mi otworzył. Był.... smutny, ale kiedy mnie zobaczył jego smutek zmienił się w złość. Najpierw uderzyłam go z liścia w twarz.
-Jesteś skończonym draniem. Nie spodziewałam się tego po tobie. Nie pamiętasz już co mi obiecałeś??? Jesteś tacy jak wszyscy, a na dodatek skrzywdziłeś Justynkę. A mówiłeś, że ją kochasz!
-Bo ja ją kocham! Ale to chyba ona nie! Obie jesteście takie same. Okłamałyście mnie! A ja głupi wam uwierzyłem. Poleciałyście na moją kasę!!!
-Co ty mówisz?! Zwariowałeś?! Jaką kasę?! Ona cie kocha debilu!!!
-Daruj sobie!!! I nie kłam mi prosto w oczy.
-Skąd tyś to sobie wymyślił. Totalnie odbiło ci na mózg.
-Mi odbiło?! A kto mi mówił, że Dominik uderzył Justynę?!
-A niby co jest w tym nie tak?! Tak uderzył ją!!! Wiesz o tym tyle co ja !!!
-Teraz już oboje wiemy, że tonie prawda. On jej wcale nie uderzył!!!
-Co?! Co ty mówisz?! Skąd ten pomysł w ogóle?!
-Jak to skąd?! Rozmawiałem z Dominikiem i mi wszystko powiedział!!!
-Z kim?! Z Dominikiem?! Co on z znowu takiego wymyślił?!
-Powiedział mi, że Justyna go oszukała i ukradła wszystkie jego pieniądze!
-Co?! Co za ściema! W życiu czegoś głupszego nie słyszałam. I co?! I ty mu uwierzyłeś?!
-Oczywiście że tak. Niby dlaczego nie?!
-Może dlatego, że on chce zniszczyć związek Twój i Justyny?!
-Niby dlaczego?!
-Serio jesteś taki głupi?! On ją ciągle kocha, ale skoro ty uwierzyłeś jemu zamiast Justynie to ni mamy o czym gadać. Odwal się od Justyny bo nie jesteś jej wart.
-Marta! Poczekaj!
-Zadzwoń jak zmądrzejesz.
Wróciłam do Justynki. Była już spakowana, więc wzięłyśmy jej rzeczy, wrzuciłyśmy do mojego samochodu i pojechałyśmy do mieszkania. Na miejscu opowiedziałam jej o tym co się wydarzyło.
-Na prawde mu uwierzyl?!
-Tak...  Niestety...
-No trudno.  Jeśli wierzy jemu a nie mnie to wiem juz wszystko .  Będę musiała o nim zapomniec. Myślę ze dam sobie rade
-Jesteś pewna???
-Nie! Nie poradze sobie.  Nie zapomnę o nim nigdy. Za bardzo go kocham.
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<Witam!!! Przepraszam ze nie dodalam rozdzialu wczoraj ale przynajmniej się ze cały dzień przespalam 😂😂😂😂😂Mam nadzieje ze rozdzial się spodoba
Pozdrawiamy
JiM

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 9

#Perspektywa Justyny Wyszliśmy ze szpitala. Bartek ma pękniętą przegrodę nosową i podbite oko.... Jest po prostu cudownie... Jak Dominik mógł się tak zachować, jak on może mi robić wyrzuty...?! To on mnie uderzył... To on zniszczył nasz związek.
-Ej mała, co taka smutna jesteś?
-Niee, to znaczy tak, ale nie przejmuj się mną.
-Jak mam się nie przejmować, przecież jesteśmy razem.
-No dobra... w końcu muszę ci to powiedzieć. Chcę być z tobą szczera. Ten chłopak co cię uderzył to był Dominik, byliśmy razem ale... uderzył mnie. Postanowiłam zakończyć ten związek, później poznałam ciebie. Odzyskałam wiarę w miłość, w to że może być jeszcze dobrze.
Nie wiem kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach...
- Oj nie płacz, teraz jest już dobrze. Mamy siebie, Kocham Cię.  Nie pozwolę na to aby coś ci się stało.
W takiej atmosferze wróciliśmy do mojego mieszkania. Stwierdziłam, że Bartek nie powinien jeździć po nocach, w takim stanie... Znaleźliśmy się w mieszkaniu i pierwsze co zrobiłam to weszłam do łazienki... musiałam odreagować to wszystko. Weszłam pod prysznic i zaczęłam płakać, to wszystko wróciło... Po dłuższym czasie wyszłam z niej i położyłam się w sypialni na łóżku. Bartek również wziął prysznic i przyszedł do mnie. Położył się a ja wtuliłam się w niego i usnęłam.
#Perspektywa Bartka
Co ta dziewczyna musiała przejść, ten Dominik jest niezrównoważony psychicznie. Gdyby nie ja to by ją pobił... Podziwiam ją że przetrwała to wszystko. Niektórzy na jej miejscu załamaliby się a ona to przetrwała.... Długo jeszcze o tym myślałem aż udało mi się zasnąć.
#Perspektywa Justyny
Obudziłam się około godziny 9.00, dość późno jak na mnie. Szukałam Bartka w całym mieszkaniu, nie było go nigdzie. Może się przestraszył.... Może go to wszystko przerosło... Na szczęście moje przypuszczenia się nie sprawdziły, Bartek po chwili pojawił się w mieszkaniu.
- Oo już nie śpisz, a ja chciałem zrobić ci śniadanie do łóżka.
-No nic, następnym razem.
-Ale to nic straconego... Wynocha do łóżka a ja zabieram się za śniadanie.
Po 15 minutach do sypialni wszedł Bartek ze śniadaniem na tacy. Położył się obok mnie i zaczął karmić. Poprawił mi humor, nie ma co.
-Justyś, ja pójdę się wykąpać i chyba będę już jechał...
-Rozumiem, wiem, że miałeś jechać wczoraj.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie również.
Bartek poszedł do łazienki a ja postanowiłam sprawdzić co dzieje się w świecie, więc włączyłam laptopa. Na jednym z portali był artykuł o Bartku.... "Bartosz Kurek pobity, czy wplątał się w jakieś podejrzane towarzystwo?!" Gdy to zobaczyłam aż krzyknęłam ze zdziwienia. Chwilę później pojawił się obok mnie. Gdy to zobaczył był trochę zły, ale nie dziwię mu się, każdy na jego miejscu by tak zareagował. To jego sprawy.... Fakt że nie wygląda teraz najlepiej... Ale to z tym towarzystwem to już przesada... Niestety musiał już jechać. Odprowadziłam go pod samochód. Pocałował mnie, a ja czułam się wspaniale...
Tydzień Później 
#Perspektywa Bartka
Ten tydzień strasznie się ciągnął, ale musiałem załatwić pewne sprawy... Wszyscy już wiedzieli co się stało, niestety nie do końca to była prawda.... Po tym tygodniu znów jechałem do Wałbrzycha do rodziców i Justyny. Najpierw jednak postanowiłem odwiedzić rodziców. Drzwi otworzyła mi mama, przywitaliśmy się, gdy Kuba mnie zobaczył zabrał mnie do pokoju i bawiliśmy się, czas upłynął nam bardzo szybko, brakowało mi go... później poszedłem jeszcze do rodziców porozmawiać. Dawno tego nie robiliśmy, chyba od rozstania mojego i Oliwii. Ojciec stał za nią murem... nie rozumiał tego że ona mnie tylko wykorzystywała, była była ze mną dla pieniędzy, wygody.... Mam uczulenie na takie sytuacje... Nie mogę być z dziewczyną która mnie nie kocha mnie i tylko moje pieniądze....  Nasze relacje się wtedy pogorszyły, ale teraz czuję, że wszystko wraca do normy. Poczułem ulgę bo relacja z ojcem jest dla mnie bardzo ważna...Po tej rozmowie napisałem do Justyny "Hej kochanie, za 20 minut będę pod twoim blokiem" dostałem tylko odpowiedź "Okey, czekam :**"  Pożegnałem się z rodzicami, musiałem obiecać że w najbliższym czasie się zobaczymy. Wsiadłem w samochód,
włączyłem głośno radio i odjechałem. Na krzyżówce odwróciłem się w prawo i zobaczyłem jadący na mnie samochód.... Na szczęście nie był to bardzo poważny wypadek... ale samochód nadawał się do kasacji... Ten facet który we mnie wjechał wydawał się znajomy, ale nie wiedziałem skąd... Zadzwoniliśmy po policję, wszystkie formalności udało się wypełnić w dość szybkim czasie. W między czasie zadzwoniłem po pomoc drogową i do Justyny...
-Cześć skarbie, przepraszam, nie przyjadę po ciebie, miałem wypadek samochodowy, ale wszystko jest w porządku, nikomu się nie stało.
-Co? Jak to się stało?? Ale na pewno nic ci nie jest???
-Tak, na pewno. Przepraszam muszę już kończyć, przyjechała pomoc drogowa.
-No dobrze papa
Zabrali samochód a do Justyny pojechałem komunikacją miejską... Nie obeszło się oczywiście bez próśb o zdjęcia i autografy. Denerwuje mnie to trochę, ale kocham kibiców, dzięki nim wiem, że zmierzam w dobrą stronę i że to co robię daje im radość. U Justyny byłem o 20, było trochę za późno na wypad do miasta, więc zostaliśmy u niej i zjedliśmy kolację. Spędziliśmy wspaniały wieczór i noc.... Chciałbym żeby tak było zawsze... Nad ranem zadzwonił do mnie sprawca wypadku, zgodziłem się na to spotkanie. O 13 byłem już w barze w którym się umówiliśmy.... Na miejscu był Dominik... To nie mógł być przypadek. Teraz już wiem skąd znałem tego faceta.... W prawdzie był w czapce z daszkiem i okularach...  nie widziałem jego twarzy zbyt dokładnie podczas tej stłuczki, teraz wiem dlaczego starał się ją ukryć. Nie chciałem z nim rozmawiać ale mnie zatrzymał i przekonał na rozmowę.
-Bartek, czekaj
-Co? o co ci chodzi? Pewnie ten wypadek spowodowałeś też celowo?!?!
-Mniejsza z tym... siadaj, muszę ci coś powiedzieć.
-No to słucham... Co masz mi ciekawego do powiedzenia?!
-A więc tak. Chcę cię przestrzec przed Justyną.... Ona nie jest taka za jaką się podaje... Ja jej nic nie zrobiłem, to ona ze mną zerwała, ale wcześniej wykorzystywała finansowo, okradła, zdradzała... ja ją kochałem, dałbym jej wszystko, a ona.... ona wszystko zepsuła. Chciałem jej wszystko wybaczyć, a ona mnie wyśmiała... Dobrze ci radzę Nie wchodź w to bagno... Wiem że możesz mi nie uwieżyć ale ja mówię prawdę.

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
No to kochani jest rozdział 9. Mam nadzieję że się podobał i nie zabijecie mnie za koniec. Szczerze mówiąc to nie jestem zadowolona z tego rozdziału.... Na kolejny zapraszamy za tydzień :D Dziękujemy za komentarze, to naprawdę motywuje :D
Pozdrawiam :***

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 8

#Perspektywa Marty
Obudziłam się rano. Zbyszka nie było już w pokoju, ale za to po mieszkaniu roznosił się zapach kawy.
-O!!! Już wstałaś ?! - do pokoju wszedł Zbyszek z tacą w rękach - Przygotowałem ci śniadanko.
-Ojejku!!!Dziękuję bardzo.-cmoknęłam go w policzek
-Tylko tyle ? - zapytał zawiedziony Zibi
-Oj Bartman, Bartman! Co ja z tobą mam !- i pocałowałam go w usta
Byłam taka szczęśliwa.
-Oczywiście to śniadanie nie było takie bezinteresowne.
-Wiedziałam że coś ci trzeba.
-No, bo wiesz. Jutro gramy mecz. Najważniejszy w tym sezonie no i musze się zjawić na treningu bo inaczej trener mnie zabije. No i będę musiał cie zostawić sama. -zrobił maślane oczka.
-Nie wiemco bym sobie zrobiła gdybyś przeze mnie nie zagrał. Idź a ja sobie poradzę.
-Na pewno ???
-Tak. Pójdę na miasto.  Pochodzę po sklepach. A o której kończycie trening ?
-Tak kolo trzynastej
-To przyjdę pod hale i wrócimy razem.
-Jesteś wspaniała.- pocałował mnie i wyszedł z domu.
Ja wstałam ubrałam szorty i koszulkę i wyszłam na miasto. O godzinie 12:50 zaczęłam iść w kierunku hali. Na miejscu po 5 min. zaczęli wychodzić z hali zawodnicy Sovii i Skry. Zbyszek oczywiście ciągnął się na końcu w towarzystwie Bartka. O czymś gadali, a Zbyszek wyglądał na smutnego.
-Hej! Co ty taki smutny ?
-Mam złą wiadomość.
-Co się stało ? Nie zagrasz ? Ktoś nie żyje ?
-Nic z tych rzeczy. Dowiedziałem się od trenera ze dzień po meczu z samego rana musimy wszyscy wracać do Rzeszowa i nie będę mógł cie dowieźć.
-Trudno... Pojadę autobusem.
-Nie ma mowy!!! Nie puszczę cie!
-Przecież jestem juz duża dziewczynką.  Poradzę sobie.
-A jak coś ci się stanie?
-Niby co ? Co mi mogą zrobić ?
-Wszystko. Porwać, pobić, zgwałcić...
-Dramatyzujesz.
-Może i tak. Ale nie pozwolę ci jechać samej autobusem. Dlatego poprosiłem Bartka  żeby zawiózł cie do Wałbrzycha a on się zgodził.
-Chyba sobie żartujecie?! Nie ma mowy! Nie zgadzam się !
-Marta. Zbyszek ma rację. Ja i tak miałem odwiedzić niedługo rodziców. Poza tym musze z tobą o czymś pogadać
-A nie o kimś ?
-No niech ci będzie. O kimś. Wiec jak ?
-Matko jacy wy jesteście uparci. Niech wam juz będzie. Pojadę z Bartkiem.
-No i ta odpowiedź mi się podoba. - od razu zaczął się uśmiechać i pocałował mnie
-Mhm mhm - zachrząkał Bartek
-No co ?! Nie moja wina ze Justyna musiała wracać. A tak w ogóle to co wydarzyło się wtedy w parku ???- Bartek od razu się uśmiechnął
-Może się kiedyś dowiecie. A teraz do domu. Marsz. Ja chcę zagrać jutro na wypoczetego Bartmana.
-Oj chyba byś wolał tego nie wypoczetego.  Jutro już nie będzie tak wesoło. -zaśmiał się Zibi
-Zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni.-wystawił język i poszedł
Dzień później
-Jedziesz ze mną?
-Tak. Poczekaj sekundę.
-Tylko szybko. Nie mogę się spóźnić.
-Juz jestem gotowa.
-Pakuj się do samochodu i jedziemy .
Mecz rozpoczął się punktualnie oczywiście i Zibi i Bartek byli w wyjściowych szostkach. Mecz był bardzo wyrównany ale mimo wszystko to właśnie Sovia z moim Zbyszkiem Wygrała po rownie zaciętym jak cały mecz tiebreaku. Chłopaki dostali nagrody drużynowe ale czekali jeszcze na indywidualne. Najlepszym atakującym został Zbyszek a najlepszym przyjmującym i MVP całej Plus ligi Bartek. Pi wręczeniu nagród Bartek powiedział że tą nagrodę dedykuje dziewczynie która nie mogła być na tym meczu z powodu urodzin brata u wiedziałam że chodziło mu o Justysie. Po meczu czekałam na chłopaków przed hala i pogratulowałam im nagród.  Umówiłam się z Bartkiem o której wyjedziemy pożegnaliśmy się i wróciłam z Zibim. Musieliśmy się jeszcze spakować. Kiedy skończyliśmy było już bardzo późno wiec poszliśmy wstać. Tak się złożyło ze Zbyszek jechał o tej samej godzinie co my wiec razem wyszliśmy z pokoju i pożegnaliśmy się obiecując sobie ze niedługo się zobaczymy. Wsiadłam do samochodu Bartka i ruszyliśmy w drogę.
-Mówiłeś ze chcesz o czymś ze mną porozmawiać.
-Chciałbym dowiedzieć się czegoś o Justynie.
-Domyśliłam się. Mogę ci o niej opowiedzieć jeśli odpowiesz mi szczerze na kilka pytań.  OK ???
-Dobrze.
-Kochasz ja ???
-I to jak!!! Jeszcze nigdy nie poznałem kogoś tak wspaniałego. Śmiałem się z kolegów kiedy mówili o miłości od pierwszego widzenia.  Ale kiedy ją zobaczyłem zrozumiałem o czym oni mówili. Moja ostania dziewczyna Oliwia była zakochana w sobie i w moich pieniądzach. Zerwałem z nią miesiąc temu. Teraz wiem ze Justyna jest ta jedyna.
-Widziałam jak na nią patrzyłes w trakcie meczu i mogę cię zapewnić ze ona tez cie kocha. A teraz musisz mi coś obiecać. Nie skrzywdź jej nigdy bo ona nie zasługuje na to po tym co jej zrobił Dominik....
-Kto to jest Dominik???
-Jej były chłopak. Zerwała z nim bo .... uderzył ja.
-Kochała go ???
-Chyba tak ale jak ostatnio rozmawiałyśmy o meczu to mówiła o tobie z taką czułością z jaką jeszcze nigdy nie słyszałam.
-I mam jeszcze jedno ważne pytanie. Gdzie ona mieszka ???
-Mieszka ze mną a aktualnie jest u rodziców.
-Podasz mi adres ???
-No dobrze.
Podałam mu adres domu rodziców Justyny.  Reszta drogi minęła nam na rozmowie głównie o Justynie. W końcu dojechaliśmy pod nasz blok podziękowałam Bartkowi i weszłam do bloku.
#Perspektywa Justyny
Siedziałam w domu przed telewizorem. Oglądałam jakaś bajkę z bratem. Było mi smutno. Brakowało mi Bartka. Ciekawa byłam o co mu chodziło z tym ze niedługo się zobaczymy. Mama zauważyła że od powrotu jestem jakaś sszczęśliwa ale nie pytała z jakiego powodu.SSiedziałam na kanapie w dresach i brudnej koszulce kiedy dostałam SMS od zastrzeżonego numeru:
"Wyjdź przed dom"
Wyszłam wiec przed dom a tam z bukietem kwiatów stał .... Bartek . Rzuciłam mu się na szyję.
-Hej!! Tęsknilem za tobą piękna.
-Ja za tobą tez. Oglądałam mecz. Gratuluję i dziękuję.  Skąd wiedziałeś gdzie jestem???
-Marta mi powiedziała.
-Mogłam się spodziewać
-Pięknie wyglądasz.
-Błagam cie wyglądam okropnie.
-Jesteś piękna. Nie ważne w czym - pocałował mnie tak jak nigdy. Czułam się taka szczęśliwa. Teraz jestem w 100 % pewna że go kocham.
-Pójdziemy na spacer?
-Chętnie ale najpierw muszę się przebrać.  Wejdź do domu.
Weszliśmy i oczywiście mama wyszła na korytarz.
-Dzień dobry. Jestem Bartek Kurek.
-Dzień dobry. Ja mam na imię Dorota jestem mamą Justyny. Teraz juz wiem dlaczego Justyna chodzi taka szczęśliwa.
-Mamoooo
-Na prawdę ???
-Chodź juz na górę.
Poszliśmy do mojego pokoju. Ja szybko się przebrałam i juz zaraz wyszliśmy na spacer. Szliśmy trzymając się za ręce i rozmawiając o wszystkim. Czułam się świetnie w jego towarzystwie. Było tak pięknie do pewnego momentu. .. Doszliśmy do krzyżówki dwóch ulic i nagle zza zakrętu szedł nie kto inny jak.... Dominik. Miałam nadzieję że mnie nie zauważył niestety.  Szedł w naszą stronę.  Był pijany. Stoczył się na samo dno.
- Kogo ja tu widzę ??? Justyna. Dawno się nie widzieliśmy. Stesknilem się.
-Odejdź nie chce cię znać.
-Ależ kochanie co tak ostro??? Źle ci ze mną było ???
-Dominik odejdź.
-Widzę ze szybko się pocieszylas. Juz kogoś poznałaś a niby mnie tak Kochałas.
Zaczął się do mnie zbliżać. Dłoń miał zacisnieta w pięść. Juz prawie mnie uderzył kiedy poczułam ze Bartek puszcza moja dłoń i staje przede mną. To on oberwal dosyć mocno ale zaraz to Kurek uderzył Dominika. Upadł na ziemię i uciekł mówiąc ze tego pożałuje. Bartek krwawil. Oczywiście nie chciał byśmy pojechali na pogotowie ale tym razem to ja wygrałam. Siedzieliśmy na szpitalnym korytarzu czekając na kogoś. Bartek cały czas mnie przytulał bo ja nadal byłam w szoku. W końcu wyszedł do nas lekarz i zaprosił do gabinetu. Zrobił mu prześwietlenie i okazało się ze ma pęknięta przegrodę nosowa i podbite oko. Założył mu opatrunek i opuścilismy szpital.

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<

HEJ !!! Witam wszystkich czytających.  Przepraszam ze nie dodałam rozdziału wczoraj ale miałam urodziny i miałam spodziewanych/niespodziewanych gości. Mam nadzieje ze się spodoba i ze długość tez jest odpowiednia.
Pozdrawiam wszystkich

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 7

#Perspektywa Marty
Idę ze Zbyszkiem przez park. Czuje ze się w nim zakochałam... On jest taki pociągający.... najchętniej rzucilabym się na niego ale nie jestem taka... Rozmawiam z nim tak swobodnie co nie zdarza mi się często z nowo poznanymi osobami. A z nim jest tak inaczej, tak dobrze...
Nagle wyrwał mnie z rozmyślań...
-Marta czy ty mnie w ogóle słuchasz???
-Co??
 -No to mam odpowiedź...
-Wiesz buty mnie obtarły  możemy usiąść?
-Mam lepszy pomysł....
-Jaki?
-Wyskakuj na barana....
- O nie, mam lek wysokości a ty jesteś bardzo wysoki... I jestem ciężka, nie chce żeby coś Cię się stało przed meczem
-No to już wiem czego się boisz... A teraz wskakuj, leki trzeba pokonywać I na pewno nie jesteś ciężka.
 -No dobra ale obiecaj ze mnie nie upuścisz...
-Obiecuje
No i tak znalazłam się za Zbyszku... Musiało to wyglądać komicznie.... W sumie to nie było tak źle nawet mi się podobało.
-No i widzisz jest fajnie i nie jesteś wcale ciężka, jesteś leciutka. Słuchasz mnie?
- Tak
-Upewniam się bo nie chce tego powtarzać 3 raz. A więc tak... Jak sama wiesz to był przed ostatni mecz w finale i już za 2 dni jest ostatni, i chciałem się zapytać czy nie zostałabyś na niego żeby mi kibicować? Proszę -A co z Justyna? Ja nie mam ciuchów... Przyjechałyśmy moim samochodem a ona musi wrócić do domu bo jej brat ma urodziny i obiecała mamie ze będzie....
-Nie widzę problemu. Ciuchy kupimy. Justyna wróci twoim samochodem a ja cie odwiozę do domu po meczu.
-Dla Ciebie wszystko jest takie proste....
-No bo jest a ty to niepotrzebnie komplikujesz,
-muszę się zapytać Justyny.
-No dobra, ale ja wiem że się zgodzi, czyli zostajesz. I bardzo się z tego cieszę.
  Reszta drogi pod staw zleciała nam bardzo szybko, a to co tam zobaczyliśmy naprawdę wyglądało romantycznie nie chciałam przeszkadzać ale Zbyszek postanowił do nich podejść a ja nie miałam nic do gadania w końcu siedziałam na nim.
#Perspektywa Justyny
A było tak romantycznie ale musieli przyjść, ci to mają wyczucie czasu.... Nie mogli przyjść 5 minut później?!
-Marta, Zbyszek co wy tu robicie?
-Stoimy powiedziała Marta A Zbyszek ja poprawił ze on stoi a ona Siedzi
-Właśnie miałam się zapytać dlaczego siedzi ci na barana. Więc dlaczego?
-Powiedziała że but ja obtarł i noga ja boli Ale ja myślę że to dlatego ze chciała żebym ja nosił -Zbyszek wiesz co.... Jak możesz to ja chciałam usiąść na ławce a ty nie..... Ty chciałeś mnie nosić. A teraz zwal wszystko na mnie, masz całkowitą rację..... I ja chce na ziemię!
-No przepraszam, nie denerwuj się a postawię Cię na ziemi jak się uspokoisz.....
-Co??? Ja przecież jestem spokojna...!!
-Właśnie widzę jaka spokojna jesteś....
Musiałam interweniować, po prostu jak dzieci, chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam za to Bartek bawił się nieźle
-Ej, Ej już spokój, bo mi si jeszcze pozabijacie i co ja wtedy zrobię??
-No nie wiem, ale powiedz mu żeby mnie postawił.
-Zbyszku Bartmanie bardzo Cię proszę postaw na ziemię Martę.
-No dobrze skoro prosisz zrobię to.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem nawet Marta.
-To teraz ja mam do Ciebie prośbę.
-Słucham Cię Zbyszku.
-A więc tak, wrocilabys sama do Walbrzycha? Bo ja chciałem porwać Martę na ostatni mecz. A słyszałem że ty nie możesz zostać. A przyjechałyście samochodem Marty. Będę wdzięczny.
-No zgoda. Tylko wiesz, ja nie chce zostać ciocia a Marta chyba jeszcze mama. Więc nie robić żadnych głupstw których później będziecie żałować...
-Oczywiście Mamo. Będziemy grzeczni. I dziękuję
-Będę ich pilnował, wtrącił Bartek.
-Dobra to ja już będę się zbierać bo droga przede mną, a jadę sama.... Wszyscy doprowadzili mnie do hotelu, wzięłam swoje rzeczy,
Pozegnalam się z Martą, Zibim, A z Bartkiem przytulilismy się mocno, szepnal mi do ucha ze się niedługo zobaczymy.... Ciekawe co to mial na myśli.
#Perspektywa Marty
Poszłam do hotelu z Bartkiem i Zibim, chciałam przedłużyć rezerwację ale Pani w recepcji powiedziała że wszystkie pokoje są zajęte a w moje miejsce ma przyjechać jakiś Pan..... No świetnie....
-No to co chłopaki to ja dzwonię do Justyny może nie jest jeszcze daleko i zawroci.
-Nie mam mowy! Zostajesz, nie po to prosiłem Justynę żeby pojechała sama i żebyś ty zostala. Pójdziesz ze mną do hotelu w którym się zatrzymaliśmy. Kowal na pewno nie będzie miał nic przeciwko, poznasz chłopaków, będzie super.
-No dobra a jeśli nie? I nie pozwoli mi zostać?
-Na pewno pozwoli to spoko gość.
No to idę do pokoju po rzeczy, nie mam ich dużo no ale. Idziecie ze mną czy zaczekacie?
-Idziemy.
-No to chodźcie
Po chwili byliśmy w pokoju, w sumie to nie miałam co brać bo tylko okulary przeciw słoneczne.
-No to Martusia jedziemy teraz do galerii na zakupy.
-Musimy teraz?
-Tak musimy bo jak nie teraz to kiedy?
-No dobra to jedziemy.
#Perspektywa Bartka
Oni są dla siebie stworzeni. Znają się od 2 dni a już była pierwsza kłótnia... już się  pochodzili Martusia ... Zibi... Tyle czułości.  Czuje ze coś z tego będzie.... Nie chciałem im przeszkadzać więc pojechałem do siebie.
#Perspektywa Zbyszka
Co za kobieta... Ona doprowadza mnie do szaleństwa ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Bartek pojechał do siebie a my do galerii, Marta przymierzała ciuchy, nie chciała żebym to ja płacił Ale to przeze mnie była skazana na wydatki więc to ja powinienem je pokryć. Nie była z tego zadowolona i powiedziała że ma pieniądze. Ale że mną się nie dyskutuje. A poza tym lubię jak się uśmiecha. Poszliśmy jeszcze na lody Grycan. A później pojechaliśmy do hotelu. Kowal nie miał nic przeciwko żeby Marta została.
#Perspektywa Marty
W galerii myślałam że zabiję Zbyszka. Ciągał mnie po sklepach, a ja nie miałam na to ochoty. Nie chciałam żeby za mnie płacił ale nie dał za wygraną. Koniec końców kupiłam a raczej on 2 śliczne sukienki, szorty, koszulkę i 2 pary butów. Nie chciałam butów ale powiedział że więcej mnie nosić nie będzie i dlatego musi mi je kupić. To jest szalony człowiek.... Przecież to wszystko tyle kosztowało. Pojechaliśmy do hotelu, Kowal zgodził się na to żebym została, to na prawdę miły facet. Chłopacy z ASSECO również, Zibi zaprowadził mnie do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki wziąć prysznic, niestety nie zauważyłam, że nie ma ręcznika, musiałam zawołać Zbyszka.
-Zbyszek!!!
-Co??
-W łazience nie ma ręcznika.
-Przepraszam, zapomniałem. Otwórz drzwi to ci podam.
-No dobra, ale nie patrz.
-Oj nie wiem, nie wiem. Dobra nie będę patrzył, jakoś to przeżyję. A teraz otwórz drzwi.
-Dziękuję.
Wytarłam się, i wtedy przypomniałam sobie ze ja nie mam pidżamy, ale Zbyszek o to zadbał bo dał mi swoją koszulkę wraz z ręcznikiem. Uwielbiam takie duże koszulki a szczególnie męskie. Wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku, sprawdziłam jeszcze facebooka, ale nic ciekawego nie było więc się wylogowałam. Dostałam SMS-a od Justyny że już jest w domu i żebym nie rozrabiała za bardzo. Zbyszek położył się obok mnie, a ja przytuliłam się do niego bo było mi zimno i usnęłam w jego ramionach.

<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
Rozdział jest chyba długi mam nadzieję że wytrwaliście do końca i że się podobał. Komentujcie bo to motywuje, dzięki temu wiemy że ktokolwiek to czyta. Pozdrawiamy :* Na kolejny rozdział zapraszamy 9.05
P.S  Kasiu mam nadzieję że rozdział wystarczająco długi :*